Liczba podróżnych ciągle rośnie, ale już nie tak gwałtownie jak w poprzednich latach. Dynamika musiała wyhamować, choćby z braku inwestycji, które zwiększałyby przepustowość portów.
Dokładnej liczby podróżnych w 2019 r. jeszcze nie obliczono, ale w spółce, która zajmuje się przygotowaniami do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, wstępnie szacuje się, że udało się zbliżyć albo nawet przebić barierę 50 mln. Podobne dane ma też Związek Regionalnych Portów Lotniczych. Wzrost o 7–8 proc. oznacza, że przewozy lotnicze rosną, choć już nie tak gwałtownie jak jeszcze rok czy dwa lata temu, gdy było to 15–16 proc.
Grubo ponad jedna trzecia ruchu przypada na Lotnisko Chopina, przez które w 2019 r. przewinęło się 18,86 mln podróżnych. – To wzrost o 6,2 proc. – mówi Piotr Rudzki, rzecznik Okęcia. Pasażerów nie przybywa w takim tempie jak choćby w 2017 r., kiedy odnotowano skok aż o 23 proc. Możliwości lawinowego przyrostu liczby pasażerów nie ma, bo w niektórych porach port jest wykorzystywany w 100 proc. – To było widać choćby latem – zaznacza Piotr Rudzki. W ostatnim czasie na Okęciu prowadzono tylko nieduże prace, które mają poprawić przepustowość. Między innymi nieco przebudowano punkty kontroli dokumentów dla podróżujących poza strefę Schengen, a także dla przesiadających się w Warszawie między tymi strefami. Zwiększono liczbę punktów kontrolnych z 12 do 18. Jednak Ministerstwo Infrastruktury zatrzymało wszystkie większe inwestycje na lotnisku. Przedstawiciele resortu przekonywali, że na port na Okęciu nie można przeznaczyć zbyt dużo pieniędzy, bo przecież trwają przygotowania do budowy CPK. Zarządca Okęcia, przedsiębiorstwo Polskie Porty Lotnicze (PPL), inwestuje za to w przebudowę portu w Radomiu. Liczy, że dzięki temu za dwa, trzy lata uda się zaspokoić zwiększony popyt na latanie na Mazowszu.
Z problemem przepustowości w jeszcze większym stopniu zmaga się drugie lotnisko dla stolicy – w podwarszawskim Modlinie. W efekcie wzrost liczby podróżnych był tam symboliczny, zaledwie 1-proc. Według wiceprezesa Piotra Okienczyca przez Modlin przewinęło się 3,1 mln pasażerów. Na większe inwestycje, które miałyby rozładować tłok w porcie, wciąż nie zgadza się państwowy udziałowiec – PPL. Jego szef Mariusz Szpikowski uważa, że na rozbudowie terminalu w Modlinie skorzystałby głównie irlandzki Ryanair, który przed laty wywalczył sobie bardzo niskie stawki opłat lotniskowych. Władze spółki w Modlinie na razie niskim kosztem chcą w tym roku zwiększyć nieco przepustowość. Na antresoli terminala zlikwidują część administracyjną i przeznaczą ją dla pasażerów.
W pozostałych portach regionalnych statystyki wypadają zróżnicowanie. Rekordowy, 24-proc. skok liczby podróżnych zanotowało lotnisko w Krakowie – 8,4 mln pasażerów. Przyczyny to popularność Krakowa na turystycznej mapie świata, a także rozwijanie połączeń transatlantyckich. Według prognoz te ostatnie po zniesieniu wiz będą się nadal szybko rozwijać. W maju do Krakowa zacznie latać American Airlines. LOT zwiększy zaś częstotliwość połączeń do Chicago i uruchomi nową trasę do Nowego Jorku. Dzięki ostatnim wzrostom lotnisko Balice osiągnęło poziom ruchu, który na warszawskim Okęciu notowano 12 lat temu. By sprostać rosnącemu ruchowi w Krakowie w najbliższych latach konieczne będą jednak kolejne nakłady.
Trzecią pozycję najpewniej utrzymał Gdańsk. Lotnisko nie przedstawiło jeszcze ostatecznych wyliczeń, ale na podstawie wyników z poprzednich miesięcy i tam można się spodziewać kilkuprocentowego wzrostu i przebicia w skali ogólnopolskiej bariery 5 mln podróżnych.
W Katowicach, podobnie jak w Modlinie, zanotowano tylko symboliczny wzrost (o 6 tys.). Obsłużono tam 4,8 mln podróżnych. Ostatecznych wyników nie ma jeszcze port w Poznaniu, ale szefowie lotniska nie wykluczają podobnego lub nieco gorszego wyniku niż w 2018 r. W przypadku Poznania i Wrocławia brak wyraźnych wzrostów jest tłumaczony tym, że oba porty w dużym stopniu są nastawione na ruch czarterowy, a w tym segmencie zanotowano pewne spowolnienie, na co wpływ miało m.in. przedłużające się uziemienie boeingów 737 MAX.
W Europie coraz głośniej jest o wstydzie przed lataniem, który ma być powodowany troską o środowisko. Hasło zyskało poklask zwłaszcza w Szwecji, gdzie według BBC w 2019 r. odnotowano 4-proc. spadek liczby podróżnych. – U nas wstyd przed lataniem raczej nie stanie się popularny. Powód jest prosty. Polacy chcą szerzej korzystać ze zdobyczy cywilizacyjnych. Mieszkaniec Polski lata średnio tylko 1,3-krotnie w roku, a mieszkaniec Unii 3,5 razy – mówi Mariusz Wiatrowski, wiceprezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i jednocześnie szef lotniska w Poznaniu. Zaznacza jednak, że nie można lekceważyć kwestii śladu węglowego zostawianego przez samoloty. Według niego trzeba m.in. postawić na efektywniejsze wykorzystanie maszyn i rozwój ekologicznych technologii.
Według prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego do 2035 r. liczba podróżnych w Polsce wzrośnie do 94 mln. Między innymi te szacunki według rządu mają uzasadniać konieczność budowy CPK. Wielu ekspertów twierdzi, że ruch lotniczy w Polsce będzie rosnąć, ale przyznają, że z powodu niepewnej sytuacji międzynarodowej nie do końca da się przewidzieć, w jakim tempie.