Rząd chce dofinansować budowę lokomotywy spalinowo-elektrycznej – dowiedział się DGP. To już kolejny projekt, który ma zwiększyć konkurencyjność tej gałęzi polskiego przemysłu.
Według naszych ustaleń bydgoska Pesa może dostać zielone światło i wsparcie finansowe dla projektu lokomotywy spalinowo-elektrycznej. To ma być impuls rozwojowy dla przemysłu w ramach tzw. Doliny Kolejowej, którą lansuje wicepremier Mateusz Morawiecki. Przewoźnik – PKP Intercity – zobowiąże się do przetestowania lokomotywy w ruchu pasażerskim, kiedy prototyp będzie gotowy. Na początku września ma być w tej sprawie podpisany list intencyjny. Tej informacji spółka na razie oficjalnie nie potwierdza. – Jest za wcześnie na szczegóły – usłyszeliśmy w PKP.
Finansowym paliwem mogą być granty z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, do którego Pesa bez rozgłosu szykuje wniosek, który będzie musiał rywalizować z innymi. Nabór w ramach programu NCBR Innotabor ruszył w ubiegłym tygodniu i potrwa do 30 września. Do rozdysponowania w ramach pierwszego z konkursów jest prawie 200 mln zł. Jak powiedział nam Piotr Pryciński z NCBR, w planach są jeszcze dwa konkursy i wtedy łączna pula może przekroczyć 600 mln zł.
Lokomotywa hybrydowa mogłaby prowadzić pociągi zarówno po odcinkach zelektryfikowanych, jak też pozbawionych trakcji. Na przykład pociągi Intercity jadące na Hel, które dziś na stacji w Redzie muszą zmieniać lokomotywę z elektrycznej na spalinową. A to stanowi dodatkowy koszt i powoduje stratę czasu. W ramach najnowszej strategii taborowej do 2023 r. PKP Intercity ma wydać na tabor 1,8 mld zł. W planach jest zakup m.in. 40 lokomotyw. To będzie jedno z większych zleceń na lokomotywy w całej UE. Jeśli ewentualne testy hybrydy wypadną pomyślnie, znajdą się tam też lokomotywy spalinowo-elektryczne.
Przedstawiciele Pesy przyznają, że są sygnały świadczące o zainteresowaniu taborem hybrydowym, ale w sprawie hybrydy wypowiadają się ostrożnie. – Taka lokomotywa musiałaby być przeznaczona dla konkretnego klienta. Jeśli będzie zapotrzebowanie, jesteśmy gotowi stworzyć projekt, zbudować prototyp i uzyskać homologację na rynek polski w trzy lata. W przypadku dopuszczeń na rynki zagraniczne okres ten byłby dłuższy – mówi Ireneusz Kozłowski, szef rynku lokomotyw w Pesie.
Pojazd miałby powstać na bazie platformy lokomotyw Gama z 2010 r. Dwie gamy w wersji elektrycznej jeżdżą dziś w Kolejach Mazowieckich, a trzy kupiła firma leasingująca tabor, która aktualnie udostępnia je Orlenowi. Z kolei 10 spalinowych używa PKP Intercity. Pesa ma w swoim portfolio gamy elektryczne, spalinowe i elektryczno-spalinowe. Ten ostatni model to tylko namiastka hybrydy. Napęd spalinowy umożliwia jazdę z prędkością do 40 km/h, więc służy do manewrów na bocznicy albo dojazdu w razie awarii sieci trakcyjnej. Podobne rozwiązanie ma Newag w ramach modelu Griffin.
Żaden z polskich producentów nie oferuje jednak lokomotywy spalinowo-elektrycznej w ruchu liniowym, czyli takiej, która mogłaby ciągnąć pociągi z prędkością 100 km/h i więcej. Niektórzy producenci zachodni eksperymentują z takimi rozwiązaniami, np. szwajcarski Stadler, który ma zakład w Siedlcach, podczas targów InnoTrans w Berlinie pokaże potężną sześcioosiową lokomotywę hybrydową Eurodual. Jak podaje producent, 10 takich lokomotyw zamówił DRS, który będzie je używał w przewozach pasażerskich i towarowych.
W tym roku Pesa Bydgoszcz dostała już od NCBR prawie 25 mln zł na opracowanie prototypu pociągu metra. Z kolei Newag otrzymał 15 mln zł na „innowacyjny pociąg hybrydowy”. To rozwiązanie polega na doczepianym w razie potrzeby do składu pasażerskiego module dieslowskim, lżejszym od lokomotywy; to rozwiązanie konkurencyjne wobec szykowanego przez Pesę. Jak się dowiedzieliśmy, prototyp Newagu ma być gotowy pod koniec 2017 r. Z kolei Wojskowa Akademia Techniczna przygotowała założenia innowacyjnej platformy kolejowej do przewozu naczep samochodów ciężarowych. Decyzja o dofinansowaniu tego projektu na razie nie zapadła.