Dziś decyzja Komisji Europejskiej powinna otworzyć oczy klientom, którzy w latach 1997–2011 kupili ciężarowe samochody wymienionych producentów. Sprawa wydaje się prosta: skoro z powodu zmowy cenowej zabrakło zdrowej konkurencji, to żaden z nich nie mógł dokonać zakupu taniej, a można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że słono za produkt przepłacił. Nie wspomnę już o jakości towarów, bo ta, nie twierdzę, że akurat w tych przypadkach, ale przy odgórnie ustalanych cenach bywa na ogół gorsza.
Teraz pora wyrównać rachunki. A ich skala może być duża, bo jak podkreślają prawnicy, ów kartel mógł uderzyć nie tylko w przedsiębiorców, którzy byli klientami wymienionych producentów, lecz także w klientów tych klientów. Można bowiem zakładać, że wyższe koszty zakupu floty samochodowej przełożyły się na wzrost ceny świadczonej usługi transportowej. Mamy zatem efekt domina.
Teraz pytanie, czy ten na razie teoretyczny efekt domina przełoży się na liczbę spraw w sądach. Choć, jak wszyscy wiemy, wymiar sprawiedliwości jest nierychliwy, to jest coś, co może zachęcić poszkodowanych przedsiębiorców do walki o odszkodowanie. Chodzi o zbliżającą się nieuchronnie implementację dyrektywy dotyczącej roszczeń odszkodowawczych z tytułu naruszenia prawa konkurencji w państwach członkowskich. Musimy ją wdrożyć do 27 grudnia tego roku. A gdy się to stanie, walka w sądzie będzie prostsza. Do tego warto też pamiętać, że w grupie siła, i rozważyć złożenie pozwu zbiorowego. Zresztą to wolno zrobić już dziś, nie czekając na zmiany w prawie. Tak czy inaczej można się spodziewać, że producenci wymienionych marek będą dążyć do ugody. Wizerunek jest w końcu droższy od pieniędzy. A Komisja Europejska przecież przesądziła: zmowa była. Zatem po stronie klienta są mocne argumenty.