Przeciągają się prace nad nowelizacją ustawy o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1414 ze zm.) wprowadzającą Krajowy Rejestr Elektroniczny Przedsiębiorców Transportu Drogowego (KREPTD). Wczorajsze posiedzenie podkomisji powołanej do rozpatrzenia tego projektu zostało odwołane.
Tymczasem już w przyszłym tygodniu we Francji wchodzą w życie przepisy ustawy loi Macron, które nakładają na międzynarodowe firmy transportowe świadczące tam usługi nie tylko obowiązek wypłacania wynagrodzenia według francuskich stawek, ale i liczne wymogi administracyjne. Wśród nich jest konieczność wystawienia kierowcy zaświadczenia o delegowaniu, w którym trzeba podać numer z elektronicznego rejestru. A polski rejestr, według projektu, ma ruszyć dopiero w kwietniu przyszłego roku. Przedsiębiorcy apelowali o stworzenie przepisów przejściowych, na podstawie których mogłaby powstać tymczasowa, prowizoryczna baza. W przeciwnym razie od 1 lipca przez dziewięć miesięcy przedsiębiorcy realizujący przewozy drogowe do Francji narażaliby się na kary. Za niekompletne zaświadczenie lub brak dokumentu grozić będzie bowiem grzywna od 135 do 450 euro.
Groźba była tym bardziej realna, że francuskie służby słyną ze skrupulatnych kontroli, które po 1 lipca mają zostać nasilone w stosunku do polskich i bułgarskich firm.
Na szczęście jednak zwłoka w pracach nad przepisami dotyczącymi KREPTD nie odbije się na firmach. W efekcie rozmów przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z ich francuskimi odpowiednikami strona polska dostała zapewnienie, że nasi przewoźnicy nie będą musieli wpisywać numeru z elektronicznego rejestru – do czasu jego utworzenia.
– Podczas spotkania zorganizowanego w stałym przedstawicielstwie Francji przy UE w Brukseli strona francuska zapewniła, że w miejsce wymaganego przez przepisy francuskie indywidualnego numeru przedsiębiorcy nadawanego w ramach krajowego rejestru we francuskim zaświadczeniu o delegowaniu będzie można wpisywać numer licencji wspólnotowej – informuje Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa.
Wchodząca w przyszłym tygodniu w życie loi Macron zdominowała wczorajsze spotkanie branżowe Transport Manager Meeting w Warszawie. Nowe francuskie przepisy wymagają od przedsiębiorców m.in. uprzedniego zgłaszania kierowców, prowadzenia dokumentacji w języku Balzaca czy wyznaczenie przedstawiciela na terenie Francji.
– Szacujemy, że spowoduje to wzrost kosztów o 50 euro za każdy kurs – mówił Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska.
Organizacja zaskarżyła już francuskie regulacje zarówno do Komisji Europejskiej, jak i do francuskiego sądu konstytucyjnego. Z powodu zastosowania przepisów o płacy minimalnej w stosunku do sektora transportowego KE rozpoczęła niedawno postępowanie przeciwko Paryżowi. Ale analogiczne od roku toczy się w KE przeciwko Niemcom (w sprawie ustawy o płacy minimalnej – MiLoG), jednak bez większych rezultatów.
– Tu i teraz kwestia legalności tych działań z punktu widzenia prawa unijnego nie ma jednak większego znaczenia – mówi Maciej Wroński, przypominając, że wprowadzenie podobnych regulacji zapowiadają już Holendrzy.