Niektórym urzędom opłacało się oddać jezdnie województwu. Nie wszystkie trakty bowiem do nich wracają. Przynajmniej na razie. Część jednak na ich przekazaniu straci
Opcje przekazania starych dróg krajowych między samorządami wprowadziła nowelizacja z 13 września 2013 r. ustawy o drogach publicznych (Dz.U. z 2015 r. poz. 870). Drogową karuzelę rozpoczęły gminy, które przekazały je do województw. Z tej możliwości skorzystało ponad sto gmin. Urzędy marszałkowskie mogły przekazać otrzymane odcinki do powiatów, z kolei te z powrotem do gmin. O tym, który ze szczebli samorządu powinien opiekować się danym odcinkiem jezdni, ma decydować jego funkcja – jeżeli pełni rolę wojewódzkiej, to województwo, powiatowej – powiat itd. W praktyce jednak samorządowcy sprzeczają się o to, czyja powinna być jezdnia. Nie chcą brać na swoje barki starych krajówek, bo to często drogi w złym stanie technicznym, a samorząd, którymi nimi zarządza, musi ponosić koszty nie tylko napraw, ale także m.in. odśnieżania. A to pochłania setki tysięcy złotych rocznie.
ikona lupy />
Zasady kaskadowego przekazywania dróg / Dziennik Gazeta Prawna
Karuzela trwa
Obecnie największe zamieszanie jest w województwach łódzkim i wielkopolskim, które otrzymały od różnych gmin odpowiednio 167 km i 111 km dróg. W przypadku Wielkopolski urząd marszałkowski zadecydował na razie o przekazaniu do powiatów ok. 66 km. Część z nich powiaty już planują oddać. Tak jest w przypadku powiatu pilskiego, który chce zwrócić gminie Wyrzysk dawny odcinek drogi krajowej nr 10, ponieważ miasto ma nową obwodnicę. Natomiast w przypadku drogi wojewódzkiej nr 188, której część przebiega przez miasto Piła (al. Powstańców Wielkopolskich), starosta pilski odwołał się od uchwały sejmiku wojewódzkiego, bo uważa ją za bezzasadną ze względu na to, że w ostatnim czasie w Pile nie wybudowano żadnej obwodnicy drogi wojewódzkiej ani krajowej.
Już wiadomo, że stare krajówki wrócą też m.in. do gminy Kobierzyce (woj. dolnośląskie) , która starała się pozbyć dwóch odcinków.
– Nie chcemy postępować jak województwo i po prostu podejmować uchwały o pozbawieniu drogi kategorii powiatowej, wówczas stałaby się ona gminną. Chcemy przekazać te odcinki w drodze porozumienia zawartego z gminą. Właśnie negocjujemy warunki – mówi Jan Bronś, sekretarz powiatu wrocławskiego.
Drogi wrócą też do gmin Oleśnica, Dobroszyce i Syców. Z tym że powiat oleśnicki już zapowiada, że to nie będą te same odcinki, których pozbyły się gminy, tylko „proporcjonalne” do nich. Nowela bowiem wskazuje, że samorząd może przekazać „odcinek drogi o proporcjonalnej długości do drogi krajowej”. Niektóre urzędy interpretują ten zwrot w ten sposób, że może to być inny odcinek. Niektóry eksperci mają jednak wątpliwości do takiej wykładni tego przepisu. Gminy obawiają się, że przez to sformowanie wrócą do nich gorsze fragmenty niż te, których się pozbyły. Takie obawy istniały w przypadku gminy Dobroszyce.
– Powiat jednak zachował się bardzo uczciwie. Zaproponował nam dwie drogi do wyboru. Jedna była położona między jezdnią wojewódzką i powiatową. Ostatecznie jednak zadecydowaliśmy się na odcinek niewiele krótszy od tego, który oddaliśmy województwu. Jest we względnie w dobrym stanie technicznym. Wspólne jeszcze mamy przeprowadzić remont tego odcinka. Zatem jesteśmy zadowoleni z rozstrzygnięcia. Uchwała w sprawie przekazania tego fragmentu jezdni ma zostać podjęta przez powiat pod koniec miesiąca – twierdzi Tomasz Urbanik, zastępca gminy Dobroszyce.
Podobnie jest w przypadku gminy Syców. Skorzysta na zamianie dróg.
– Przekazaliśmy starą jednię krajową, której koszty utrzymania przekraczały możliwości gminy, a ma wrócić droga śródpolna, która nie będzie dla nas takim obciążeniem – wyjaśnia Marek Grenda, naczelnik wydziału infrastruktury technicznej i inwestycji w Urzędzie Miasta i Gminy Syców.
Odroczona decyzja
Jak widać niektórym gminom opłaciło się podjąć ryzyko i przekazać drogę. Wśród nich są też m.in. Górno czy Skarżysko-Kamienna. – Powiaty otrzymały te same odcinki dróg, które województwo dostało od gmin Górno czy Skarżysko-Kamienna. Wynikało to bezpośrednio z ich faktycznego charakteru (w obecnym układzie drogowym, odcinki te nie stanowiły uzupełnienia sieci dróg krajowych). Z informacji uzyskanych od powiatowych zarządów dróg wynika, iż odcinki dróg przekazane przez województwo powiatom nie powróciły w zarząd gmin – informuje Mateusz Stańczyk, kierownik oddziału dróg departamentu infrastruktury Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego.
Może jednak okazać się to bomba z opóźnionym zapłonem. O ile gminy miały jedynie 90 dni na podjęcie decyzji o tym, czy chcą pozbyć się starych krajówek, to ani powiat, ani województwo nie ma takiego limitu. Oznacza to, że nawet jeżeli obecnie zdecydowały się zatrzymać drogę w swoim zarządzie, nie ma pewności, czy np. za kilka lat oddadzą ją gminie albo inny „proporcjonalny” fragment.
– Do tej pory nie przekazaliśmy jeszcze żadnej drogi, które otrzymaliśmy od gmin. Nie wykluczamy, że w niedalekiej przyszłości drogi te zostaną jednak przekazane powiatom. Ostateczne decyzje jednak nie zapadły – informuje Monika Burdon z Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Niektórym gminom nie udało się pozbyć drogi z ich winy. – W przypadku naszego województwa nieważna okazała się uchwała miasta Żyrardów, która została podjęta po terminie. Mówimy tu o odcinku ponad 5 km drogi – mówi Marta Milewska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.