W Warszawie królują autobusy, tramwaje i metro, w Szczecinie bez samochodu ani rusz.
/>
Zwyczaje komunikacyjne mieszkańców miast zależą od ich urbanistycznego układu i zmieniają się wraz z nasyceniem rynku motoryzacyjnego i inwestycjami w transport publiczny. Naukowcy posługują się modal splitem, wskaźnikiem określającym, jaka część podróży będzie realizowana przy wykorzystaniu transportu publicznego, a jaka przy użyciu np. auta i roweru.
Warszawa jest miastem o najwyższym udziale transportu publicznego w Polsce. Aż 54 proc. podróży odbywanych w ramach granic stolicy było wykonywanych przy wykorzystaniu autobusu, tramwaju lub metra, czym Warszawa bije na głowę większość zachodnich metropolii. Mniej niż jedna czwarta przejazdów odbywa się tu przy użyciu samochodu. Ale w Warszawie mimo dużego udziału transportu publicznego jest problem z korkami. Mamy już dziś ponad 600 pojazdów na tysiąc mieszkańców, w Śródmieściu nawet 800, czyli dwa razy tyle co w Berlinie – wyliczają specjaliści z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Nawet jeśli te dane są lekko zafałszowane przez firmy leasingowe, to wskaźnik motoryzacji w Warszawie i tak jest wysoki. Jak podkreślają eksperci, miasto stać na wielomiliardowe inwestycje w budowę metra, nowych linii tramwajowych i unowocześnianie taboru. To dlatego badania opinii w ramach Barometru Warszawskiego pokazują, że komunikacja publiczna jest w stolicy na pierwszym miejscu. Integracja różnych rodzajów transportu udaje się też najlepiej właśnie w stolicy, czego wyrazem jest m.in. wspólny bilet na kolej i komunikację miejską.
Nie dziwi więc, że Warszawa znajduje się wśród miast, w których najszerzej wykorzystywany jest transport publiczny. Daleko jej wprawdzie do Bratysławy, gdzie współczynnik dla komunikacji miejskiej jest najwyższy i wynosi 70 proc., ale mocno odbiega od średniej na Starym Kontynencie. Statystyczny mieszkaniec europejskiej metropolii 22 proc. swoich podróży po mieście odbywa pieszo, 5 proc. rowerem, 32 proc. transportem publicznym, a 42 proc. codziennych dojazdów odbywa własnym samochodem lub motocyklem. Prawie dokładnie takie parametry obowiązują w stolicy Unii Europejskiej – Brukseli.
Wniosek z zachowań transportowych w Szczecinie jest taki, że to miasto zmotoryzowanych – aż 43 proc. osób przemieszczających się po stolicy województwa zachodniopomorskiego wykorzystywało ten środek transportu. Dane te z pewnością ulegną zmianie, bo uruchomiono szybki tramwaj w Szczecinie oraz zaplanowano wdrożenie Szybkiej Kolei Miejskiej. To powinno ułatwić poruszanie się po tym rozległym mieście.
Rowerowym liderem okazuje się Poznań, gdzie – według najnowszych dostępnych badań – 4 proc. podróżnych przemieszcza się na dwóch kółkach. W porównaniu z innymi polskimi metropoliami jest to wskaźnik wysoki i będzie rósł, bo rower staje się modny. Poznań to miasto o dobrze rozwiniętym układzie tramwajowym i drogowym, co tłumaczy, dlaczego komunikacja miejska stanowi 44 proc. w podróżach wewnątrz miasta, samochód – 39 proc.
We Wrocławiu dominują zdecydowanie także samochody – 41 proc. Natomiast 36 proc. wszystkich podróży odbywało się przy użyciu transportu publicznego (równo po połowie przypadło na autobusy i tramwaje). Dane te odzwierciedlają duże zróżnicowanie urbanistyczne miasta: ma ono ścisłe centrum, które jest domeną transportu publicznego, jak również osiedla na obrzeżach, gdzie popularny jest samochód (zwłaszcza po ukończeniu budowy Autostradowej Obwodnicy Wrocławia).
Mieszkańcy najczęściej poruszają się pieszo w Toruniu. Tam takie wędrówki są jedynie nieznacznie mniej popularne niż przejazdy samochodem (od 37 do 42 proc.). Tymczasem udział komunikacji miejskiej w przemieszczaniu się ludności jest bardzo niski – tylko 19 proc. – to dane z 2012 r. Eksperci ZDG TOR interpretują ten wynik w świetle układu urbanistycznego miasta i jego położenia nad dużą rzeką, na której do 2013 r. funkcjonowały jedynie dwa mosty – drogowy i kolejowy.
W Łodzi mieszkańcy też lubią podróżować na piechotę, co stanowi aż 27 proc. przemieszczeń. To drugi wynik po wykorzystaniu komunikacji miejskiej (46 proc.). Łódź jest miastem o najdłuższej sieci tramwajowej w Polsce (290 km), rusztowej budowie i stosunkowo dużej bliskości celów podróży w Śródmieściu, co wyjaśnia opisane wyżej zależności. W ostatnim czasie przemieszczanie utrudnia spiętrzenie inwestycji i rozkopane centrum.
Kraków da się opisać jako miasto zbilansowane. W grodzie Kraka stosunkowo równy jest udział podróży samochodem, pieszych i komunikacją miejską. To odpowiednio 36, 34 i 28 proc. przemieszczeń się w stolicy Małopolski. Takie wyniki również można wyjaśnić układem urbanistycznym miasta: w historycznym centrum posiadającym wąskie ulice ruch samochodowy jest ograniczony w przeciwieństwie do sytuacji np. w Nowej Hucie. W ocenie ekspertów skoro Kraków i Wrocław – które brały pod uwagę takie rozwiązanie – nie będą ostatecznie budowały metra, to muszą inwestować w alternatywne środki transportu. – Przed władzami poszczególnych miast stoi zadanie, jak przyciągnąć większą liczbę podróżnych do transportu zbiorowego. Będzie się to odbywało metodą marchewki, czyli zachęt w postaci nowego taboru i udogodnień taryfowych, ale też kija, czyli nowych opłat parkingowych – przewiduje Adrian Furgalski z zarządu ZGD TOR.
Między innymi o modelach przemieszczania się i polityce transportowej miast będą dyskutowali uczestnicy IV Kongresu Transportu Publicznego, który odbędzie się 19 i 20 października w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.