Na tym wyścigu najlepiej wyjdą kierowcy, bo drogi będą trwalsze.
Producenci asfaltu sięgają po nowe technologie, nad którymi pracowali, ale nie proponowali ich inwestorom, bo w czasie autostradowego boomu i tak dominowali na rynku. Teraz sytuacja się zmieniła, bo GDDKiA chce wybudować ok. 800 km tras ekspresowych, czyli prawie połowę z planowanych w najbliższych latach, w trwalszej od asfaltu technologii betonowej. W 2014 r. produkcja asfaltu wyniosła 1,1 mln ton (o prawie 600 tys. ton mniej niż w 2011 r.). – Beton i asfalt ewidentnie rywalizują, na czym zarządca dróg i kierowcy mogą tylko skorzystać – komentuje Adrian Furgalski z ZDG TOR.
Dziś branża asfaltowa będzie chwalić się nową technologią WMA: z temperaturą produkcji niższą o 30 st. C, co pozwoli na obniżenie zużycia energii i zmniejszenie emisji CO2. Hitem najbliższych lat ma być jednak asfaltowa nawierzchnia długowieczna. – Tak zwane asfalty wysokozmodyfikowane pozwalają osiągnąć znacznie dłuższe okresy eksploatacji, nawet do 50 lat – twierdzi Andrzej Wyszyński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych. Taka nawierzchnia pojawiła się na próbę na obwodnicy Raszyna i Janek.
Kolejny nowy produkt asfaltowy to nawierzchnie z dodatkiem gumy ze zużytych opon. Są nie tylko eko, ale bardziej trwałe i ciche, dzięki czemu spadną wydatki na ekrany akustyczne.
Nowe rozwiązania to reakcja na prężenie muskułów przez producentów cementu. – W I kw. sprzedaż cementu w Polsce wzrosła o 3,5 proc. W całym roku spodziewamy się sprzedać o 5–6 proc. więcej niż w 2014 r., czyli w sumie 16 mln ton – twierdzi Andrzej Ptak, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu.
– Producenci asfaltu dopiero obiecują, nasze betonowe drogi obietnic dotrzymały – podkreśla Federico Tonetti, prezes Lafarge w Polsce. Profesor Jan Deja z SGH potwierdza, że asfalty długowieczne nie zostały sprawdzone w warunkach eksploatacyjnych. – Ale tylko konkurencja rodzi postęp. Ta rywalizacja jest zdrowa – dodaje.
Trwałe nawierzchnie mają być stosowane na drogach o natężeniu ruchu ponad 20 tys. pojazdów na dobę (z dużym udziałem ciężarówek). A wszystko dlatego, że polskie założenia dotyczące natężenia ruchu okazały się mocno niedoszacowane. Jak informowaliśmy w DGP, niektóre trasy już dziś osiągnęły stan zatłoczenia prognozowany na 2023 r.