Autostrada Wielkopolska idzie w ślady koncesjonariusza z A1 i zapowiada rozbudowę swoich bramek. Mimo że rząd mówi o systemie opłat elektronicznych
Spółka Autostrada Wielkopolska SA (AWSA), zarządzająca odcinkiem autostrady A2 od Świecka do Konina, ma dość czekania na inicjatywę rządu w sprawie uwolnienia dróg od płatności manualnych. Zgodnie z ostatnimi sygnałami płynącymi z resortu infrastruktury i rozwoju stanie się to dopiero w 2018 r., choć i ta data jest niepewna (wcześniej była mowa o wdrożeniu systemu w 2016 i 2017 r.). W ostatnich latach AWSA rozbudowała plac poboru opłat w Lądku, teraz przewiduje dalsze rozbudowy.
– Bardzo prawdopodobne, że w ciągu roku, dwóch lat rozbudujemy trzy pozostałe place w Nagradowicach, Gołuskach i Tarnawie – potwierdza wiceprezes AWSA Andrzej Lewandowicz. Jeśli chodzi o korki przed bramkami, sytuacja na autostradzie A2 nie jest jeszcze tak zła, jak na A1 i A4. Po co więc inwestować w nowe? Co roku ruch na odcinkach płatnych przyrasta o 7–8 proc., a na obwodnicy Poznania nawet o kilkanaście procent. Tak więc wkrótce regularne korki mogą się pojawić także na A2.
Jest jeszcze jeden powód. Spółka wciąż nie może porozumieć się z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Andrzej Lewandowicz mówi, że już w 2010 r. AWSA proponowała GDDKiA elektroniczny system, który mógłby współpracować z systemem Kapscha, operatora e-myta na drogach państwowych (viaTOLL). – Wtedy zależało nam na systemie elektronicznym, bo chcieliśmy wspomóc rozdział ruchu i finansów między nową i starą koncesją. Niestety GDDKiA nie odpowiedziała na tę propozycję – twierdzi Andrzej Lewandowicz.
W 2012 r. AWSA przedstawiła GDDKiA kolejną ofertę zmodyfikowanego systemu: koncesjonariusz chciał interoperacyjności z viaTOLL. Wyznacznikiem rozliczeń miały być dotychczasowe doświadczenia wynikające z używania kart paliwowych. – Na to zgody Dyrekcji nie było. W efekcie rozwinęliśmy płatności kartami paliwowymi (60 proc. transakcji wśród samochodów ciężarowych) i posiadamy protezę własnego systemu elektronicznego opartego na kartach – twierdzi AWSA.
GDDKiA utrzymuje, że podejmuje rozmowy z koncesjonariuszami dotyczące możliwości włączenia ich do powszechnego systemu elektronicznych płatności za przejazd. Spółki jednak tracą cierpliwość i inwestują w system bramkowy. Pełną parą trwa już budowa nowych bramek na autostradzie A1 z Torunia do Trójmiasta, którą zarządza GTC. Koncesjonariusz zdecydował się na ten krok, bo stracił nadzieję na dotrzymanie rządowych obietnic, a trasa pęka w szwach. Bramki mają powstać przed latem, mimo że to właśnie tutaj już w te wakacje miał ruszyć system elektroniczny (tak zapowiadała w ubiegłym roku ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska).
Nowe bramki pojawiłyby się także na prywatnym odcinku autostrady A4 między Katowicami a Krakowem. Ale jest to niemożliwe, gdyż obok placu poboru opłat znajduje się teren lotniska Balice. Dlatego koncesjonariusz domaga się płatności elektronicznych. – Już od kilku lat mówimy, że elektroniczny system poboru opłat przyczyniłby się do poprawy płynności – mówi Emil Wąsacz, prezes Stalexportu Autostrady. – Nasz system to przewiduje. Chcemy się podłączyć pod krajowy system poboru opłat. Warunkiem jest posiadanie przez kierowców tylko jednego urządzenia pokładowego – podkreśla.
Działania koncesjonariuszy to także rezultat przepychanek między GDDKiA i Kapschem co do kształtu przyszłego systemu na wszystkich autostradach. W zeszłym tygodniu Kapsch dość niespodziewanie uruchomił promocję na urządzenia pokładowe dla aut osobowych (viaAUTO). Zamierza w ten sposób sprzedać aż 150 tys. sztuk (obecnie na drogach używanych jest 19 tys.) po 70 zł zamiast dotychczasowych 135 zł. W cenie jest już doładowanie na przejazdy w wysokości 50 zł. Operator uruchomił też sprzedaż internetową. W miniony weekend kierowcy zamówili w sieci 150 takich urządzeń.
GDDKiA nie kryje zaskoczenia tym działaniem, zwłaszcza że poprzednie promocje były współfinansowane przez resort infrastruktury, który rekompensował operatorowi niższą cenę urządzeń. Ale wtedy dotyczyło to najwyżej kilku tysięcy sztuk. – 11 marca odbyła się rada kontraktu. Temat promocji nie został poruszony w trakcie tego spotkania – informuje rzecznik Dyrekcji Jan Krynicki. W nieoficjalnych rozmowach urzędnicy twierdzą, że Kapsch chce wzmocnić swoją pozycję i tym samym zmusić rząd do uległości (austriacka spółka uważa, że nowy system powinien być wdrożony w oparciu o jej istniejącą infrastrukturę, rząd – niekoniecznie).
Kapsch odpiera te zarzuty. – Już w połowie lutego w oficjalnej korespondencji informowaliśmy GDDKiA o planach uruchomienia sprzedaży internetowej i planowanych działaniach promocyjnych. Zgodnie z kontraktem wystąpiliśmy w procedurze weryfikacyjnej o zgodę na wykorzystanie znaku towarowego viaTOLL w tych działaniach – tłumaczy Krzysztof Gorzkowski z Kapscha. Nasz rozmówca potwierdza, że promocja „viaAUTO za pół ceny” jest w całości finansowana przez Kapscha. Jednocześnie zapewnia, że celem firmy nie jest przejęcie inicjatywy w rozmowach z rządem, lecz upłynnienie ruchu na placach poboru opłat. – Mam nadzieję, że w te wakacje na autostradach zarządzanych przez GDDKiA widoczne będą pozytywne efekty naszych działań – kwituje Gorzkowski.
Rządowe plany pozostają na papierze, a trasy pękają w szwach