Po lekarzach, górnikach i rolnikach kolejna grupa zawodowa zabiera się do protestów. Dzisiaj można się spodziewać blokad na dojazdach do 18 miast w całej Polsce. Transportowcy krytykują politykę rządu.
Ogólnopolska akcja protestacyjna ma się rozpocząć o godz. 10. Przewoźnicy pojawią się m.in. w okolicach Grodziska Maz. (droga nr 579), Rzeszowa (droga nr 97), Szczecina (węzeł komunikacyjny drogi krajowej nr 13 z autostradą A6) czy Bydgoszczy (m.in. skrzyżowanie dróg nr 10 i nr 25).
Przewoźnicy zamierzają protestować przeciwko bierności rządu w sprawie planów niemieckich władz, które chcą wprowadzić płacę minimalną dla kierowców w transporcie międzynarodowym oraz w związku z zaniżaniem cen transportu przez rosyjskie firmy przewozowe. – Nasza branża wytwarza 12 proc. PKB, a zamiast się rozwijać, plajtujemy. Protestujemy teraz, bo za dwa, trzy miesiące nie będzie komu protestować. Ciągnik i naczepa to wydatek nawet 500 tys. zł, dlatego większość z nas żyje na kredyt – wskazuje Artur Kamiński, koordynator akcji, która odbędzie się dziś w Sochaczewie (skrzyżowanie dróg nr 92 i nr 50 oraz ul. Łowickiej).
Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (MIR) odpiera zarzuty przewoźników. – Wskutek interwencji polskiego rządu Niemcy zawiesili stosowanie ustawy do czasu pełnego wyjaśnienia wątpliwości. Musimy poczekać na decyzję Komisji Europejskiej – przekonuje rzecznik resortu Piotr Popa. Artur Kamiński odbija piłeczkę. – Niemcy zawiesili stosowanie ustawy w stosunku do tranzytu, ale już nie w odniesieniu do kabotażu i przewozu ładunków, które są rozładowywane w Niemczech, oraz takich, które są tam ładowane i wiezione np. do Polski – twierdzi.
Z harmonogramu MIR wynika, że po raz ostatni sprawa płacy minimalnej była poruszana 11 marca na spotkaniu grupy roboczej w Berlinie. Działania rządu nie przynoszą jednak skutków. Niemcy odmówili podania szczegółów odpowiedzi, której udzielili Brukseli. Nie zamierzają też złagodzić przepisów – na razie kontrola przewozów ma charakter wyłącznie prewencyjny i kończy się pouczeniami, jednak nie wiadomo, jak długo tak będzie.
Problemy związane z Rosją (kwestia zezwoleń na przewozy i skutków embarga) były omawiane pod koniec stycznia podczas wizyty wiceministra Zbigniewa Rynasiewicza w Moskwie. MIR twierdzi, że uzyskało od Rosjan zapewnienie, iż w przypadku zwiększonego zapotrzebowania na zezwolenia na przewozy do i z krajów trzecich rozważą przekazanie dodatkowych zezwoleń. Ale to niejedyny problem, jaki doskwiera polskim przewoźnikom. – Rosjanie przewożą ładunki na niewłaściwych zezwoleniach, a nasza Inspekcja Transportu Drogowego nie jest w stanie ich skontrolować. I przez to stanowią dla nas nieuczciwą konkurencję – przekonuje Artur Kamiński.
To już kolejna fala protestów przetaczająca się w ostatnim czasie przez nasz kraj. W lutym podobną akcję zorganizowali rolnicy, którzy zablokowali ciągnikami drogi dojazdowe m.in. do Warszawy. W styczniu doszło do strajku górników wywołanego rządowym planem naprawczym dla Kompanii Węglowej. Z kolei na przełomie 2014 i 2015 r. protest lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego sparaliżował ochronę zdrowia. Poszło m.in. o niektóre zapisy pakietu onkologicznego, który wprowadził resort zdrowia.