Dla koncernów działających na rosyjskim rynku kwiecień był najgorszym od 10 lat miesiącem pod względem sprzedaży nowych aut. Na szczęście mogą liczyć na klientów ze Starego Kontynentu i USA
/>
Europejski rynek nowych samochodów osobowych rośnie. I to szybciej, niż spodziewali się analitycy, oraz wbrew niesprzyjającemu klimatowi gospodarczemu. Od stycznia do czerwca br. na Starym Kontynencie zarejestrowano 7,17 mln nowych samochodów osobowych – o 8,2 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. To dużo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę ostrożne prognozy z początku roku.
W lutym br. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Motoryzacyjnych (ACEA) zakładało, że tegoroczna dynamika wzrostu nie będzie już tak imponująca jak ta w 2013 i utrzyma się na poziomie 2 proc. – Musimy zahamować nasz optymizm, bo widzimy, jak niepewne są niektóre europejskie gospodarki – tłumaczył wtedy Carlos Ghosn, prezes ACEA.
Lepiej, niż zakładano
Dziś stowarzyszenie podwyższa swoje prognozy i zakłada, że do końca roku w Europie sprzeda się o 5 proc. więcej nowych osobówek. Te dane także mogą być zachowawcze. Dlaczego? Swoje prognozy ACEA opublikowała 9 lipca, czyli na cztery dni przed wypracowaniem wstępnego porozumienia ws. Grecji i siedem dni przed opublikowaniem sprzedażowych danych za czerwiec. Danych optymistycznych.
W czerwcu (analizując rok do roku) w Europie sprzedaż poszybowała w górę o 14,2 proc. Był to najwyższy wzrost od 2009 r. Nieaktualna wydaje się także niedawna prognoza firmy doradczej LMC Automotive, według której do końca 2015 r. w Europie uda się sprzedać 12,8 mln nowych aut.
Tegoroczne wyniki zaskakują Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. – Na początku roku nikt nie zakładał, że przyrosty będą tak wysokie i regularne. Europejskie prognozy były przecież równie ostrożne co nasze – wyjaśnia Faryś. W jego opinii dotychczasowym hamulcowym rynku był nie tyle Grexit, co konflikt na Ukrainie. Zdaniem szefa PZPM tymczasowe wyciszenie sytuacji na Wschodzie stało się bodźcem do zakupów, który grecka stabilizacja może tylko wzmocnić.
Rosja w odwrocie
Diametralnie inne nastroje panują w Rosji. Według AEB (Stowarzyszenia Europejskich Przedsiębiorców w Rosji) w czerwcu sprzedano tam 140 tys. nowych samochodów. To wynik o 60 tys. gorszy niż w roku ubiegłym (wówczas było 200 tys. nabywców). Rynek kurczy się z każdym kolejnym miesiącem, a ostatni kwiecień okazał się najgorszy w minionej dekadzie.
Według szacunków AEB do końca roku rynek ma zmaleć o 36 proc. Za marazm na rosyjskim rynku w największym stopniu odpowiadają dewaluacja rubla i wzrost stóp procentowych. Od początku roku rosyjska waluta straciła do amerykańskiego dolara 40 proc., co błyskawicznie przełożyło się na wzrost cen samochodów i części. Oprócz drożejących aut zmniejszyła się także zawartość rosyjskich portfeli. W pierwszej połowie roku realne płace w Rosji zmalały o 8,8 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego.
Na sytuację reaguje rosyjski rząd. Na początku kwietnia br. resort przemysłu i handlu przeforsował program zakładający dopłaty do nowych aut przy jednoczesnym preferencyjnym kredycie.
Po trzech miesiącach działania można stwierdzić, że w niewielkim stopniu spowolni trend spadkowy. Na załamaniu sprzedaży aut w Rosji nie wszyscy jednak tracą. Zyskuje Łada, której sprzedaż rośnie. Ogólny udział w rynku na przestrzeni ostatniego roku zwiększyła z 16 do 20 proc. Ponadto według szacunków koncernu AvtoVAZ samochody tej marki w czerwcu br. miały 51-proc. udział rynkowy w segmencie samochodów kosztujących mniej niż 10 tys. dolarów. Powodem sukcesu Łady jest niska cena.
Przewidywalne Stany. Podejrzane Chiny
Zadyszkę poczuły także Chiny. W czerwcu sprzedaż osobówek spadła tam o 3,4 proc. w ujęciu rocznym. Była to pierwsza obniżka sprzedaży od ponad dwóch lat. Czy to tylko chwilowa tendencja? Zdania wśród ekspertów są podzielone. Według Johna Zenga z firmy analitycznej LMC Automotive druga połowa roku nie wygląda optymistycznie. Zeng spodziewa się, że w najbliższych miesiącach firmy ograniczą produkcję aut i będą czekały na rozwój wydarzeń. W opinii Donga Yanga, wiceprezesa Chińskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, czerwcowy kryzys uda się szybko zażegnać. – Spowolnienie spowodowało kilka czynników, poczynając od osłabienia koniunktury, a kończąc na zwiększeniu restrykcji dotyczących posiadania aut emitujących dużo zanieczyszczeń – zapewnia Yang.
Mniej znaków zapytania stawia rynek amerykański, który po pierwszych sześciu miesiącach tego roku wychodzi na plus. Według Autodata Corp do końca czerwca w Stanach sprzedano 8,5 mln pojazdów (z uwzględnieniem samochodów ciężarowych), co stanowi ponad 4-proc. wzrost w relacji do pierwszego półrocza ub.r. – Przy stabilnych cenach gazu i stabilnym poziomie stóp procentowych rynek motoryzacyjny będzie na dobrej drodze do osiągnięcia najlepszych wyników od 2005, a być może nawet od 2001 r. – powiedział na początku lipca w rozmowie z dziennikarzami Bill Fay, wiceprezes i dyrektor generalny amerykańskiego oddziału Toyota Motor Sales.
Polska też na plusie. Dzięki firmom
Pomimo chwilowej słabości polski rynek nowych osobówek ma się dobrze. Zarówno w 2013, jak i w 2014 roku liczba rejestracji nowych aut rosła – odpowiednio o 6,4 proc. i 12,2 proc. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie podobnie, bowiem na półmetku sprzedaż aut jest lepsza o 2,8 proc. Tendencji zwyżkowej nie powstrzymał koniec tzw. okienka derogacyjnego, czyli możliwości odliczania całości VAT na zakup samochodu przez firmy. Okienko funkcjonowało w I kw. ub.r. i mocno nakręcało sprzedaż aut z tzw. kratką. W konsekwencji tegoroczny start sezonu był gorszy niż w roku ubiegłym. Później było już jednak lepiej. W maju nadrobiono straty względem ubiegłego roku, a czerwiec okazał się najlepszym od lat. W ubiegłym miesiącu udało się pobić rekord sprzedaży z 2008 r. W sumie od początku roku nad Wisłą zarejestrowano ponad 202 tys. nowych aut. Jak prognozuje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, do końca roku liczba sprzedanych samochodów przekroczy 376 tys. Jeśli to się uda, będzie to najlepszy wynik od 2008 r.
Kto ciągnie polski motorynek? Przede wszystkim przedsiębiorcy. W sektorze rejestracji na REGON rynek od początku roku rośnie o ponad 4 proc. Wśród klientów indywidualnych w podobnym tempie spada.