Południowokoreańska prokuratura postawiła w stan oskarżenia filię amerykańskiej firmy Uber. Dzięki specjalnej aplikacji, pośredniczy ona w kontaktach między prywatnymi kierowcami a pasażerami. Uber oskarżono o złamanie przepisów dotyczących transportu publicznego.

Szefowi południowokoreańskiej filii Ubera grożą nawet dwa lata więzienia lub grzywna w wysokości 16 tysięcy dolarów amerykańskich. Władze Seulu starają się ograniczyć działalność ekspansywnej amerykańskiej firmy. W ubiegłym tygodniu zapowiedziano kary dla kierowców Ubera nie posiadających licencji na transport publiczny. Nagrodami zachęcano też innych kierowców do zgłaszania osób łamiących przepisy.

Aplikacja Uber pomaga kojarzyć prywatnych kierowców z pasażerami. Z tego powodu jej największym przeciwnikiem są korporacje taksówkowe. Uber obecny jest w ponad 290 miastach 50 krajów. W coraz większej liczbie państw ma jednak kłopoty. Od 1 stycznia będzie musiał ograniczyć działalność we Francji. Już teraz firmie tej zakazano działalności w Holandii i Indiach. Południowokoreański Uber zadeklarował, że nie złamał prawa i zaoferował pełną współpracę w toczącym się przeciwko firmie śledztwie.