Po agresji Rosji na Ukrainę LOT stracił 13 proc. podróżnych. Ratunkiem ma być m.in. wzmocnienie połączeń krajowych oraz nowe trasy na południe Europy czy do Azji.
Po agresji Rosji na Ukrainę LOT stracił 13 proc. podróżnych. Ratunkiem ma być m.in. wzmocnienie połączeń krajowych oraz nowe trasy na południe Europy czy do Azji.
Tak duża utrata pasażerów związana jest z zamknięciem dla przewoźnika nie tylko rynku ukraińskiego, lecz także rosyjskiego i wcześniej białoruskiego. Do tego ostatniego kraju LOT nie lata od wiosny 2021 r., kiedy reżim Łukaszenki zmusił do lądowania samolot linii Ryanair ze znanym opozycjonistą na pokładzie. Jednak największy ubytek liczby podróżnych wiąże się brakiem możliwości latania od miesiąca na Ukrainę, gdzie przewoźnik uruchamiał połączenia do kilku miast – m.in. Kijowa, Lwowa, Charkowa czy Odessy. Rosnący ruch z Polski na te lotniska związany był z kilkoma czynnikami: dużą liczbą Ukraińców przebywających w Polsce, dużą liczbą przesiadających się Warszawie emigrantów z Ukrainy, którzy mieszkają w USA czy Kanadzie, a także rosnącą popularnością naszego wschodniego sąsiada wśród turystów z Polski.
Dla LOT-u innym problemem jest konieczność omijania przestrzeni rosyjskiej w drodze na Daleki Wschód. Przykładowo podróż z Warszawy do Seulu trwa teraz o prawie godzinę dłużej, co dla spółki wiąże się m.in. z większymi kosztami paliwa. Dodatkowo wojna w Ukrainie spowodowała odkładanie przez podróżnych decyzji o wyjazdach we wszelkich kierunkach.
Przewoźnik liczy jednak, że ta tendencja będzie się odwracać. Po zamknięciu dla lotnictwa trzech sąsiednich krajów linia szuka teraz możliwości rozwijania innych połączeń.
Po pierwsze, chce być mocniejsza na rynku krajowym, na którym liczy m.in. na turystów. W tym celu przewoźnik nawiązał współpracę z biurem podróży Nekera. Touroperator jako pierwszy w Polsce zaoferował właśnie pakiety wycieczek lotniczych z różnych regionów Polski na Pomorze Zachodnie m.in. do kurortów nadmorskich – Świnoujścia czy do Międzyzdrojów. W związku z tym LOT dołoży do rozkładu trzecie w ciągu dnia połączenie z Warszawy do podszczecińskiego Goleniowa. Rejs ma być w stolicy skomunikowany z innymi lotami krajowymi, m.in. z Rzeszowa. Część miejsc na trasach do Szczecina w ramach pakietów ma wykupić touroperator. Biuro Nekera chciałoby w tym roku wspólnie z LOT-em oferować wycieczki samolotem także na Mazury (z lądowaniem na lotnisku w Szymanach) czy do Trójmiasta.
Dla naszego narodowego przewoźnika większe znaczenie będzie miała jednak walka o pasażerów na trasach międzynarodowych. Linia niebawem wystartuje z nowymi połączeniami zarówno na trasach bliższych – europejskich, jak i dalszych – np. do Azji. 30 maja zacznie latać do Sarajewa, stolicy Bośni i Hercegowiny. Dzięki temu chce umocnić swoją pozycję na Bałkanach. Od zeszłego roku lata już do coraz bardziej popularnej wśród Polaków Albanii. W sezonie letnim chce przywrócić kilka połączeń do Chorwacji.
Mimo zamknięcia nieba nad Rosją dla przewoźników z UE rozwijane mają być też połączenia do Azji. 27 maja wystartują połączenia do stolicy Azerbejdżanu – Baku.
Władze spółki duże nadzieje pokładają także w zniesieniu głównych obostrzeń epidemicznych w Indiach. 29 marca po blisko dwóch latach przerwy wróci połączenie do Delhi. Przewoźnik myśli też o kolejnej trasie do Indii.
W najbliższych tygodniach dreamlinery LOT-u będą też częściej latały do Stanów Zjednoczonych. Umożliwia to otwarcie się tego kraju na przybyszy z Europy pod koniec 2021 r. Wcześniej z powodu pandemii przez kilkanaście miesięcy możliwość latania do tego kraju była drastycznie ograniczona. 27 marca LOT wraca z rejsami z Warszawy do Los Angeles. Wkrótce zwiększy się też częstotliwość lotów na inne lotniska w USA – w Newark, Nowym Jorku i Chicago. – W tym przypadku poziom wypełnienia samolotów osiągnął już ten z 2019 r., czyli sprzed wybuchu pandemii COVID-19 – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT-u.
Sytuacja finansowa naszego narodowego przewoźnika wciąż jest jednak trudna. W związku z pandemią spółka pod koniec 2020 r. otrzymała 2,9 mld zł pomocy publicznej, z czego 1,8 mld zł to była pożyczka Polskiego Funduszu Rozwoju. Zgodnie z założeniami w przyszłym roku trzeba będzie zacząć spłacać tę kwotę. Nie wiadomo, czy spółka będzie w stanie to udźwignąć. Już w zeszłym roku prezes LOT-u Rafał Milczarski nie wykluczał, że firma będzie potrzebować kolejnej pomocy publicznej. ©℗
Sytuacja finansowa przewoźnika wciąż jest trudna
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama