Porty Lotnicze czekają na uregulowanie opłat za pasażerów 4You Airlines, którzy przylatywali i odlatywali do Warszawy na rachunek Eurolotu. W grę może wchodzić nawet 14 mln zł
Sebastian Gościniarek partner firmy doradczej BBSG / DGP / mat prasowe
Są pewne zaległości – przyznaje w rozmowie z DGP Przemysław Przybylski, rzecznik Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze”. A to już coś, bo do tej pory przedstawiciele portu solidarnie z Eurolotem zapewniali, że wszystko jest w porządku. Jednak Przybylski szybko zapewnia, że kwota jak na skalę działalności portu jest niewielka. O jak duże pieniądze chodzi? Nasze źródła mówią o 5–7 mln zł. Z informacji przekazywanych przez związki i polityków wynika natomiast, że w grę może wchodzić nawet 14 mln zł.
Przedstawiciel PPL nie komentuje tych szacunków. Jednak dodaje, że strony prowadzą właśnie rozmowy, w jaki sposób spłacić zobowiązanie. Ten optymizm studzi jednak nieoficjalna informacja, że firmy nie mogą się porozumieć od dwóch tygodni. A to oznacza, że kwota jest jednak wysoka na tyle, że Eurolot nie jest w stanie jej spłacić ze swoich zasobów. Liczy więc na 4You Airlines, ale ta spółka ani biuro podróży Alfa Star, do której firma należy, nie komentują sprawy. Nie wiadomo zatem, kiedy i ile zapłacą. Z kolej Karolina Bursa, rzecznik Eurolotu, zapewnia, że państwowa spółka reguluje zobowiązania.
Nie mówi już jednak o skali zadłużenia ani też o tym, kiedy spłaci dług. Resort Skarbu Państwa, do którego należy Eurolot, potwierdza tę wersję. Wiadomo, że jeszcze w lipcu br. resort zobligował zarząd Eurolotu do przekazania „wszelkich informacji i wyjaśnień na temat współpracy z 4You”. Wiadomo też, że w sierpniu rozszerzono zakres kontroli. Rada nadzorcza spółki została zobligowana przez nadzorcę do wykonania audytu działalności czarterowej Eurolotu. Według resortu wyniki raportu są korzystne dla zarządu.
– Otrzymany 20 października raport sporządzony przez radę nadzorczą spółki potwierdził, że wykonanie umowy od strony Eurolotu było prawidłowe, zgodne z przyjętymi przez strony zasadami dotyczącymi wykonania usługi przewozu lotniczego – wyjaśnia biuro komunikacji społecznej Ministerstwa Skarbu Państwa.
Ale inaczej na sprawę patrzą związkowcy spółki i opozycja. Kilkanaście dni temu posłowie PiS wysłali nawet do Najwyższej Izby Kontroli wniosek o kontrolę w Eurolocie i dziś podtrzymują swoje stanowisko.
– W świetle dostępnych nam informacji zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż w okresie od czerwca do sierpnia 2014 r. mogło dojść do naruszenia zasad gospodarności w należącej do Skarbu Państwa spółce Eurolot – mówi poseł PiS Adam Kwiatkowski, współautor wniosku.
Według niego problematyczne było już samo podpisanie umowy Eurolotu z 4You Airlines. Spółka przedstawiana jako linia lotnicza nie miała nawet certyfikatu AOC, podstawowego dokumentu uprawniającego do wykonywania działalności lotniczej. Co więcej, 4You nie miała także koncesji na prowadzenie działalności czarterowej. Według umowy do czasu pozyskania wszystkich dokumentów wykonywanie rejsów wzięła na siebie państwowa spółka lotnicza.
Eurolot uzasadniał, że zarobi na tej działalności, ponieważ 4You dostarczy mu turystów pochodzących z biura turystycznego Alfa Star kontrolowanego przez właścicieli 4You. Przedstawiciele Eurolotu od początku zastrzegli, że taki układ trwać będzie do czasu uzyskania przez 4You wszystkich certyfikatów.
W maju, jeszcze przed upublicznieniem informacji o umowie pomiędzy spółkami, sprawę nagłaśniali też związkowcy Eurolotu. Wtedy też wysłali skargę do Najwyższej Izby Kontroli, domagając się skontrolowania firmy w związku z podpisaną umową. Obawiali się, że umowa będzie niekorzystna dla spółki i przy potwierdzeniu długów u kontrahentów „doszło dodatkowo do sytuacji kredytowania działalności 4You Airlines przez państwowy podmiot”. Do tej pory NIK nie wypowiedziała się ani w sprawie wniosku posłów PiS, ani skargi związkowców Eurolotu.
ROZMOWA

Mądry Polak po szkodzie

Czy ze współpracy 4You Airlines oraz Eurolotu płynie nauka dla świata lotniczego w Polsce?

Oczywiście. Podmioty działające na rynku, ale też regulator, powinny lepiej się zabezpieczyć, a być może nie podejmować w przyszłości w ogóle takiej współpracy. Jednak zwracam uwagę na to, żebyśmy wszyscy nie stawiali się w pozycji tych mądrych, bo tu mamy raczej do czynienia z sytuacją, o której zwykło się mawiać: „Mądry Polak po szkodzie”.

Powinno do niej dojść?

Z perspektywy wszyscy z łatwością krytykują ten projekt, ale warto pamiętać, że wtedy niewielu mogło zdawać sobie sprawę z tego, jak to wszystko się skończy. Sprawę należy interpretować przede wszystkim przez pryzmat modelu biznesowego, jaki przyjęto w tej transakcji. A ten model nie był niczym nadzwyczajnym. Możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy przez Eurolot w trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł, jest dobrym pomysłem. Sama idea współpracy w tym zakresie z 4You Airlines nie była więc naganna.

Czy aby na pewno Eurolot należycie ocenił ryzyko związane z taką działalnością?

A dlaczego nie? Eurolot zawierał przecież umowę z dużą firmą turystyczną. Jeszcze raz powtórzę – teraz każdy może łatwo krytykować, ale nie zapominajmy, jakimi danymi zarząd spółki dysponował w momencie podpisywania umowy z 4You.

Przyjęty model współpracy też jest w porządku?

Wykorzystywanie potencjału linii lotniczej przez podmiot zewnętrzny nie jest niczym nagannym, pod warunkiem że nie jest to nagminne. W tym przypadku nie było. Dokumenty nowej linii były złożone w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, a rozwiązanie ze współpracą miało być tymczasowe. Twórcy nowej linii nie chcieli tracić wysokiego sezonu lotniczego. Przypomnę, że często także samoloty polskich linii latają na zasadzie wynajmu za granicą.