Spółki przebierają nogami, żeby rozpoczynać prace. Ale umowy na budowanie dróg już od miesięcy są wstrzymywane
Odblokowanie drogowego zastoju to jedno z najważniejszych zadań dla nowej minister infrastruktury Marii Wasiak. Lider rynku Budimex złożył najkorzystniejsze oferty w dziesięciu z 33 przetargów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w których oferty zostały otwarte. Ich łączna wartość to 2,4 mld zł. Nie wiadomo tylko, kiedy będą realizowane. Dyrekcja wciąż bowiem czeka na zaakceptowanie programów operacyjnych przez Brukselę.
W czterech przypadkach Budimex został wskazany jako zwycięzca, ale wciąż czeka na podpisanie umowy. W przypadku trasy S7 z Jędrzejowa do granicy województwa świętokrzyskiego oraz obwodnicy Międzyrzecza na ekspresówce S3 trwa to od sierpnia. W dwóch innych zleceniach – na obwodnice Gniezna i Jarocina – Dyrekcja otworzyła oferty, ale zwleka z ich rozstrzygnięciem.
– Takie przedłużające się oczekiwanie na rozstrzygnięcia przetargów i podpisywanie umów generuje niepotrzebne koszty dla wykonawców. Poza tym inwestycje skumulują się w jednym czasie – twierdzi prezes Budimexu Dariusz Blocher. Drgnęło dopiero na przełomie września i października, kiedy Budimex w konsorcjum ze Strabagiem doczekał się podpisania umów na dwa odcinki autostrady A1 ze Strykowa do Tuszyna.
Z kolei Mirbud czeka na zielone światło od inwestora na ekspresowej S3 z Gaworzyc do Kaźmierzowa i obwodnicy Inowrocławia, w których złożył najkorzystniejsze oferty. Bez skutku, bo Dyrekcja nie pali się do wbijania łopat. – Martwi mnie to, że wciąż brakuje rozstrzygnięć w przetargach, które GDDKiA ogłosiła już dawno temu. Wszystko wskazuje na to, że początek realizacji większości umów przypadnie najwcześniej na koniec 2015 r. – wylicza prezes Mirbudu Jerzy Mirgos.
Jak podkreśla, sporo inwestycji to zadania typu „projektuj i zbuduj”. Czyli konsorcja ruszą z realizacją po zamknięciu fazy projektowania. – Drogi zostaną oddane do użytku znacznie później, niż zakładały to rządowe plany – zauważa prezes Mirgos. – Jest mało wbitych „pierwszych łopat”. To oznacza, że będzie kumulacja. Na 2016 i 2017 r. przewiduję zwiększone zużycie asfaltu i kruszyw, co znowu przełoży się na wzrost cen i może się odbić na rentowności kontraktów – przestrzega prezes Bilfinger Infrastructure Piotr Kledzik. – GDDKiA miała wyciągnąć wnioski z gorączki sprzed Euro 2012. A wygląda na to, że znów wchodzi do tej samej rzeki – dodaje prezes Kledzik.
Teoretycznie wykonawcy mogliby nie przedłużać wartości ofert, ale są głodni zleceń. Już w ubiegłym roku Dyrekcja zaczęła systematycznie ogłaszać przetargi na nowe inwestycje. Dzisiaj jest to łącznie 69 postępowań na budowę 83 odcinków dróg za blisko 46 mld zł. – Działamy w zgodności z prawem zamówień publicznych. Z uwagi na fakt, że są to postępowania o znacznej wartości, wymagają szczególnego zaangażowania. Oferty podlegają szczegółowemu badaniu i ocenie – odpowiada rzecznik GDDKiA Jan Krynicki.