Nie czekając na decyzje polityczne, kolejni przewoźnicy omijają Białoruś. Możliwe jest zamknięcie przestrzeni nad tym krajem i wydanie zakazu lotów linii Bieławia do Unii Europejskiej.
Nie czekając na decyzje polityczne, kolejni przewoźnicy omijają Białoruś. Możliwe jest zamknięcie przestrzeni nad tym krajem i wydanie zakazu lotów linii Bieławia do Unii Europejskiej.
Po tym, jak białoruskie władze zmusiły do lądowania w Mińsku samolot linii Ryanair i zatrzymały dziennikarza i aktywistę Ramana Pratasiewicza, śledztwa w tej sprawie wszczęły prokuratury na Litwie i w Polsce. Jak poinformował nas rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński, postępowanie będzie prowadzone w kierunku użycia podstępu i groźby w celu przejęcia kontroli nad statkiem powietrznym oraz pozbawienia wolności jego pasażerów.
To czyny z art. 166 par. 1 k.k. i art. 189 par. 1 k.k. Śledztwo prowadzi mazowiecki wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dominik Zając z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego uznał nawet, że całe zdarzenie należy ocenić jako akt terroryzmu, który podlega polskiej jurysdykcji karnej. Wszystko przez to, że czynu dokonano na polskim statku powietrznym – dowodził na portalu Karne24.com. Feralny samolot należy do firmy Ryanair Sun, czyli polskiej spółki córki irlandzkiego przewoźnika.
Tymczasem kolejne linie lotnicze zaczynają omijać przestrzeń powietrzną Białorusi. Jako pierwszy na ten ruch zdecydowały się wczoraj łotewskie linie AirBaltic. Przewoźnik omija Białoruś, lecąc nad Rosją lub Polską. W ciągu dnia białoruską przestrzeń powietrzną zaczęły omijać samoloty innych przewoźników. Przykładowo piloci maszyny linii Wizz Air z Kijowa do Tallinna wybrali dłuższą trasę nad wschodnią Polską. Także samolot linii Austrian Airlines w drodze z Wiednia do Moskwy ominął Białoruś od południa, nad Ukrainą. W Locie też usłyszeliśmy, że rozważana jest decyzja o omijaniu tego kraju.
Realne jest zresztą całkowite zamknięcie nieba nad Białorusią, czego domagają się władze trzech państw bałtyckich. Białoruska przestrzeń zostałaby wówczas uznana za „niebezpieczną dla lotów międzynarodowych”. Byłaby to forma sankcji ekonomicznych, bo Białoruś straciłaby dochody z opłat nawigacyjnych, które uiszcza się przy lotach nad danym krajem. – Dla Białorusinów byłoby to dość dotkliwe, bo ruch tranzytowy nad ich krajem jest całkiem spory – mówi Tomasz Szymczak, były prezes lotniska w Łodzi. Tamtędy lata duża część samolotów z Europy Zachodniej do Azji.
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda zaproponował, by białoruskim liniom Bieławia zakazać lotów na terenie Unii Europejskiej. Premier Mateusz Morawiecki mówił z kolei wczoraj, że na szczycie w Brukseli będzie domagał się wprowadzenia zakazu lotów do i z Białorusi. Ostatecznie o wprowadzeniu takich zakazów może zdecydować Agencja UE ds. Bezpieczeństwa Ruchu Lotniczego. Wcześniej musi się w tej sprawie skonsultować z krajowymi regulatorami.
Krótko wypowiedziały się o zdarzeniu światowe organizacje lotnicze. Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego stwierdziła, że niedzielny incydent mógł naruszyć konwencję chicagowską, czyli międzynarodowy traktat lotniczy ustanowiony po II wojnie światowej. Szefowie komisji spraw zagranicznych dziewięciu parlamentów narodowych, w tym Polski, zaapelowali o zawieszenie członkostwa Białorusi w tej organizacji. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych stwierdziło, że potępia „wszelkie wymuszone operacje lądowania, które są niezgodne z zasadami prawa międzynarodowego”. Przyznało, że potrzebne jest dochodzenie, które przeprowadzą niezależne organy międzynarodowe.
Jednocześnie pojawiają się pytania o trafność decyzji pilotów Ryanaira. Według przewoźnika załoga została poinformowana przez białoruskiego kontrolera ruchu lotniczego o potencjalnym zagrożeniu bezpieczeństwa na pokładzie i otrzymała polecenie skierowania się na lotnisko w Mińsku. Białoruski resort obrony podał, że na pokładzie mógł znajdować się ładunek wybuchowy. Pilot zaczął się kierować na lotnisko w Mińsku, mimo że znajdowało się ono w odległości 183 km, tymczasem do docelowego lotniska w Wilnie pozostawały wtedy 72 km. – Jeśli oprócz polecenia od kontrolerów Białoruś wysłała też asystę MiG-29, piloci nie mieli wyjścia. Nie mogli ryzykować zestrzelenia samolotu. Na pokładzie mieli ponad 170 osób – mówi Dominik Sipiński, ekspert lotniczy z portalu ch.aviation i Polityki Insight.
Oburzenie w sieci wywołało tymczasem pierwsze oświadczenie Ryanaira. „Jakby nigdy nic, w komunikacie zapomnieli wspomnieć o uprowadzeniu jednego z pasażerów, Białorusina Ramana Protasiewicza, i jego dziewczyny” – napisał na Twitterze poseł PO Michał Szczerba. W internecie pojawiły się głosy wzywające do bojkotu linii. Wczoraj jednak w irlandzkiej rozgłośni News talk o niedzielnym zdarzeniu w zdecydowanym tonie wypowiedział się prezes linii Michael O’Leary. Stwierdził, że „to był przypadek porwania sponsorowanego przez państwo”. Zaznaczył, że wstrzymanie lotów irlandzkiej linii nad Białorusią zależy od decyzji europejskich polityków i odpowiednich instytucji. Kurs Ryanaira wczoraj rano nieznacznie spadł – z 16,50 euro do 16,36 euro, ale wkrótce zaczął wracać do dawnych poziomów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama