Za kilkanaście miesięcy wejdą w życie obowiązujące wszystkich płatności elektroniczne zarówno dla pojazdów ciężkich, jak i osobowych.
Rząd obiecuje, że w momencie wprowadzenia zmian znikną korki na placach poboru opłat. DGP sporządził listę 10 największych wyzwań, jakie mogą zagrozić rewolucji na drogach.

Więcej użytkowników

Nieoficjalne szacunki mówią, że po wdrożeniu powszechnych płatności elektronicznych liczba pojazdów lekkich w systemie wzrośnie do 5–6 mln. Obecnie, przy dużo mniejszej liczbie użytkowników, operator e-myta odnotowuje ok. 50 mln transakcji (przejazdów pod bramownicą) miesięcznie. Po zmianach liczba ta będzie gigantyczna. Podobnie jak liczba odnotowywanych naruszeń. Operator systemu musi przesyłać do inspekcji drogowej wszelkie przypadki przejazdu pod bramownicą, w których wykryto jakieś nieprawidłowości. Do końca 2013 r. odnotowano ich aż 7 mln.

Efektywna kontrola

Już dziś inspekcja nie wyrabia się z weryfikacją naruszeń. Jak mówi nam rzecznik inspekcji Alvin Gajadhur, kontrolą e-myta zajmuje się 160 inspektorów zatrudnionych w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. Do kontroli mobilnej inspektorzy wykorzystują 94 specjalistyczne pojazdy użyczone przez GDDKiA, zaś prowadzeniem postępowań administracyjnych w sprawach o nałożenie kary pieniężnej zajmują się 24 osoby, w tym postępowaniami administracyjnymi – 13 pracowników. Jeśli inspekcja dalej miałaby się tym zajmować, to albo będzie musiała mieć dużo więcej ludzi i sprzętu, albo trzeba będzie odebrać jej fotoradary i przegrupować siły.

Właściwa dystrybucja

Elektroniczne pudełka mogą być najbardziej pożądanym towarem wśród kierowców. Rząd i operator systemu e-myta muszą zadbać o to, by dostęp do urządzeń był łatwy (rozwinięta sieć dystrybucji – stacje benzynowe, miejsca obsługi podróżnych, sklepy itp.) i pewny, tzn. by ich nie brakowało. A o to będzie bardzo trudno, przynajmniej na początku.

Problem koncesjonariuszy

Państwo od kilku lat nie może się dogadać z właścicielami prywatnych odcinków autostrad A1 (GTC), A2 (Autostrada Wielkopolska) i A4 (Stalexport) w sprawie uruchomienia opłat elektronicznych w całym kraju. Tylko wtedy system będzie miał sens. Jeśli porozumienia nie będzie, kierowcy, po przejechaniu autostrad GDDKiA, staną w korkach na bramkach koncesjonariuszy. Rząd po cichu liczy, że teraz uda mu się wywrzeć presję na spółki autostradowe, które w jakości świadczonych usług nie będą chciały być gorsze od państwa.

Zmiany w prawie

Dziś nie ma żadnej procedury administracyjnej pozwalającej ściągnąć zaległe opłaty od pojazdów lekkich. Trzeba więc będzie dokonać zmian ustawowych (m.in. o drogach publicznych i autostradach płatnych) oraz zastanowić się, jak wysokie kary i na jakich zasadach stosować wobec niepłacących kierowców.

Problem motocyklistów

Ci kierowcy mogą łatwo oszukać bramownice wyposażone w kamery. Z przodu motory nie mają tablic rejestracyjnych, a tylną blachę łatwo zagiąć, by ukryć numery. Bramownice mogą się więc okazać bezużyteczne, a jedyną szansą na złapanie nieuczciwego motocyklisty będzie złapanie go przez patrol.

Księgowanie opłat

Jeśli system płatności ma być elastyczny, trzeba będzie w większym stopniu wprząc w niego sektor bankowy. I to na zasadach jak najkorzystniejszych dla użytkowników dróg. Jeśli kierowca będzie płacił z góry przelewem, nie może czekać kilku dni na zaksięgowanie wpłaty u operatora e-myta. Należy pomyśleć o sprawnych systemach szybkich przelewów (te jednak kosztują dodatkowo 5 zł) lub integratorach płatności takich jak PayU czy PayPal.

Zagraniczni kierowcy

Polska może być światowym pionierem we wprowadzaniu płatności elektronicznych na taką skalę. Dlatego nowy system może się okazać problemem dla zagranicznych kierowców. Wyzwaniem będzie kampania informacyjna o nowym systemie, wykraczająca poza granice Polski. Pozostaje kwestia sprawnego ściągania opłat od cudzoziemców, by nie było problemu podobnego jak w przypadku egzekucji grzywien za fotoradary.

Cyfrowo wykluczeni

Rząd porywa się na system płatności, którego zasad działania wiele osób – starszych czy okazjonalnie jeżdżących – może nie zrozumieć. A to z kolei może spowodować wiele nieporozumień i nakładanych kar, przekładających się na negatywny odbiór społeczny projektu. – Dlatego manualny pobór, przynajmniej w jakiejś części, powinien zostać – uważa Eryk Kłossowski, adwokat i ekspert od transportu.

Zmiana statusu GDDKiA

Niewykluczone, że przy włączeniu w system koncesjonariuszy zaistnieje potrzeba rozliczeń między państwem a nimi. Pośrednikiem mogłaby być GDDKiA. – Problem w tym, że zgodnie z prawem GDDKiA nie może być płatnikiem dla koncesjonariuszy. Trzeba dokonać takich zmian w przepisach, które pozwolą jej zostać operatorem finansowym – twierdzi jeden z naszych rozmówców.