Szef związku Janusz Janiszewski grozi, że po cięciach służbę czeka zapaść. Przypomina, że już dziś w naszym kraju brakuje kontrolerów. Dalsze oszczędności spowodują, że będzie brakowało jeszcze większej liczby wykwalifikowanych pracowników. Co więcej nie będzie też pieniędzy na inwestycje i zakup nowego sprzętu.
Strajk europejskich kontrolerów rozpoczął się dziś i potrwa do jutra. Bierze w nim udział 6 krajów, między innymi Włochy Portugalia Słowacja i Cypr. Dziś odwołano już kilka lotów z Modlina do włoskiego Bergamo. Wiceprzewodniczący związku kontrolerów Hubert Adamczyk uważa, że cięcia spowodują braki kadrowe, a co za tym idzie paraliż ruchu.
Adamczyk zaznacza, że wszystkie samoloty znajdujące się w powietrzu będą bezpieczne, ale na lotniskach może dojść do zatorów, bo nie będzie wystarczającej liczby kontrolerów, by obsłużyć kołujące i czekające na start maszyny.
W Polsce od kilku lat rośnie liczba przeprowadzonych operacji lotniczych, czyli startów i lądowań. W zeszłym roku było ich prawie 700 tysięcy. Według ekspertów, w kolejnych latach liczba ta jeszcze wzrośnie. Dlatego, zdaniem redaktora naczelnego Skrzydlatej Polski Grzegorza Sobczaka, cięcia na oślep nie mają sensu.
Krytykuje on pomysł Komisji Europejskiej. Sobczak przypomina, że koszty polskiej kontroli są jednymi z najniższych w Europie i nie ma już z czego ciąć. Takie kraje jak Słowacja, Wielka Brytania, czy Austria pobierają nawet dwa razy wyższe opłaty. Dlatego odgórne narzucanie pewnych wymagań mija się z celem.
Ekspert przypomina też, że od kilku lat w Polsce kontrolerzy mają coraz więcej pracy, bowiem rośnie liczba operacji lotniczych. Rosnący ruch wymaga nakładów, a te pieniędzy. Bez nich, jego zdaniem, nie można utrzymać wysokiego poziomu bezpieczeństwa.