Należący do szkockiego miliardera Briana Soutera przewoźnik autobusowy zainwestuje w Polsce 50 mln zł. Przeznaczy je na kupno 30 nowych pojazdów, których liczba we flocie przewoźnika wzrośnie do 75. Przedstawiciele firmy podkreślają, że dzięki nowej inwestycji we Wrocławiu powstanie ponad 160 nowych miejsc pracy, a to oznacza wzrost zatrudnienia w spółce do 660 osób.
Należący do szkockiego miliardera Briana Soutera przewoźnik autobusowy zainwestuje w Polsce 50 mln zł. Przeznaczy je na kupno 30 nowych pojazdów, których liczba we flocie przewoźnika wzrośnie do 75. Przedstawiciele firmy podkreślają, że dzięki nowej inwestycji we Wrocławiu powstanie ponad 160 nowych miejsc pracy, a to oznacza wzrost zatrudnienia w spółce do 660 osób.
Barry Pybis, dyrektor generalny spółki PolskiBus.com, zdradził, że w czasie ponaddwuletniej działalności w naszym kraju firma już przewiozła 5 mln osób. Jednak w biciu kolejnego rekordu PolskiBus.com napotka nie lada przeciwnika. Kilka tygodni temu pierwsze dwa połączenia krajowe zapowiedział Ryanair.
Od marca 2014 r. operować będzie codziennie z lotniska w podwarszawskim Modlinie do Gdańska i Wrocławia. Najtańsze bilety mają kosztować mniej niż 100 zł. PolskiBus.com ma bilety o ponad połowę tańsze. Średnio za przejazd z Warszawy do Wrocławia trzeba zapłacić 35–40 zł.
Przedstawiciele spółki PolskiBus.com nie obawiają się konkurencji z Irlandczykami. Dają do zrozumienia, że Ryanair będzie musiał podnieść ceny biletów, co zwiększy atrakcyjność autobusowej konkurencji. Piotr Bezulski, dyrektor zarządzający, przypomina, że już LOT i OLT oferowały loty w tych cenach co Ryanair i nie wpłynęło to dobrze na ich biznes. Przywołuje sławną wojnę cenową o polskiego pasażera sprzed roku, która zakończyła się upadkiem OLT oraz dużymi stratami LOT. Zarządzający obydwiema liniami twierdzili potem, że loty po Polsce za 100 zł są nieopłacalne. Ryanair ma inne zdanie.
Juliusz Komorek z Ryanaira twierdzi, że linia nie robi niczego pochopnie. – Kto nas zna, ten wie, że najpierw wchodzimy na rynek z jedną trasą, potem rozszerzamy ich liczbę, później tworzymy bazę operacyjną. Punktem kulminacyjnym są połączenia krajowe. Nie uruchamiamy tras, jeśli nie mamy pewności, że jesteśmy w tym miejscu bardzo znani – twierdzi Komorek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama