W piątek w całym kraju staną pociągi. Kolejarze przeprowadzą dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Jak ustaliła Informacyjna Agencja Radiowa, protest będzie trwał od 7.00 do 9.00.

Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek tłumaczy IAR, że decyzja o strajku podjęto, ponieważ w opinii związkowców władze spółek kolejowych złamały umowę. Pracodawcy poprosili o przerwę w mediacjach w sprawie zmian w ulgach przejazdowych, a w tym czasie pracownicy PKP są zmuszani do podpisywania zgód na korzystanie z ulg, na które nie zgadzają się związki zawodowe. "To jest jawna prowokacja" - mówi IAR Leszek Miętek. I dodaje, że związki zawodowe działające na kolei nie zgadzają się na działania metodą faktów dokonanych. Stąd decyzja o strajku ostrzegawczym w dniu, w którym ma odbyć się kolejna runda rozmów w sprawie ulg na przejazdy koleją dla pracowników PKP.

"To nieprawda" - mówi IAR prezes PKP S.A. Jakub Karnowski i zapewnia, że pracodawcy nie chcą strajku. Dodaje, że kolejarze zastosowali wybieg, gdyż wiedzieli, że nawet jeśli 25 stycznia dojdzie do porozumienia, to PKP nie zdąży zapytać pracowników o zdanie w sprawie ulg. Dlatego też, władze spółki zdecydowały się przeprowadzić ankietę w sprawie ulg wcześniej.

Jakub Karnowski ma pretensje do związkowców, że zdecydowali się przeprowadzić protest właśnie teraz. Tłumaczy, że strajk będzie bardzo dotkliwy dla pasażerów, gdyż jest surowa zima, a dodatkowo ruch będzie nasilony ze względu na początek ferii na Mazowszu i w innych regionach kraju.

Obie strony negocjują wysokość ulg przejazdowych dla kolejarzy. Jesienią zarząd PKP ogłosił, że dotychczasowe zniżki będą obniżone z obowiązujących 99 procent do 80 procent. Co więcej, prawo do ulg mieliby stracić między innymi emeryci kolejowi i dzieci kolejarzy. W grudniu kolejarze zapowiadali, że jeśli zarząd nie wycofa się ze swoich pomysłów, to dojdzie do strajku.