Hiszpania ma najdłuższą w Europie sieć super szybkiej kolei AVE. Na świecie, więcej kilometrów mają tylko Chiny. Jednak hiszpańska kolej jest nierentowna i korzysta z niej kilkakrotnie mniej pasażerów niż w innych krajach. Dzisiaj, premier Mariano Rajoy, otworzył kolejny odcinek, z Barcelony do Figueras.

Z wszystkich linii AVE, rentowne są tylko dwie: z Madrytu do Sewilli i z Madrytu do Barcelony. Jak obliczono, rocznie, na każdy kilometr linii przypada tam 8 tysięcy pasażerów. Mimo opłacalności, jest to wciąż 30 razy mniej niż na najbardziej uczęszczanych liniach w Japonii i o 7 razy mniej niż w Niemczech i we Francji.

Rentowną ma być też linia, która połączy Madryt i Barcelonę z Paryżem. Dziś otwarto kolejny jej odcinek. Budowa całości potrwa jednak długo, brakuje funduszy, bo ministerstwo przemysłu musi dofinansowywać nie przynoszącą zysków całą sieć AVE. Nie pomogło zamknięcie linii w Castylii la Manchy, której budowa kosztowała 400 milionów, a z której dziennie korzystało 16 osób.

Jak wynika z badań Uniwersytetu w Barcelonie, ponad połowę linii wybudowano niepotrzebnie. Biegną po mało zaludnionych obszarach, bilety są drogie, a przystanki wyznaczono w nieuzasadnionych miejscach. Przykładem jest Tardienta - niewielka wioska pod Saragossą, która nie ma żadnych atrakcji, albo stacje w Andaluzji, na których - jak zapewniają autorzy raportu - z pociągu wysiada najwyżej 5 pasażerów.