Jak poinformował w poniedziałek rzecznik Kolei Śląskich w sytuacji kryzysowej Witold Trólka, na głównych liniach obsługiwanych przez Koleje Śląskie ruch udało się prowadzić przed południem bez większych zakłóceń. Opóźnienia sygnalizowano m.in. na trasie Katowice - Lubliniec.
Tego dnia przewoźnik poinformował o odwołaniu 58 pociągów, za które uruchamiana miała być komunikacja zastępcza. Jak przekazały w ciągu dnia służby prasowe Kolei Śląskich, chodzi o pociągi na trasach: Bielsko-Biała - Wadowice, Czechowice-Dziedzice - Wodzisław Śl., Pszczyna - Rybnik - Wodzisław Śl. oraz Lubliniec - Częstochowa.
Od niedzielnego popołudnia nie ma już problemów na odcinku newralgicznej linii Myszków - Częstochowa. W czwartek po południu na stacji Poraj wykoleił się pociąg towarowy, a linia do Częstochowy została zablokowana. Od piątkowego popołudnia przywrócono ruch jednym torem. Do godz. 13.30 w niedzielę trwała naprawa drugiego toru.
Jak zaznaczył Trólka, liczba odwołanych kursów w poniedziałek spadła o przeszło 30 wobec dni roboczych w poprzednim tygodniu. Łącznie tego dnia spółka zaplanowała 462 kursy. Udało się m.in. przywrócić kursy pociągów między Katowicami a Imielinem. Między tymi stacjami kursować ma wahadłowo jednostka elektryczna typu EN-57 - wykonując w ciągu dnia 15 kursów.
Od soboty trwał proces wycofywania komunikacji zastępczej na trasie Czechowice-Dziedzice-Zebrzydowice-Cieszyn. Od poniedziałku podróżni powinni mieć na tej trasie dziewięć kursów szynobusu typu SN82 dziennie. Kolejny pociąg ma wykonywać dziennie dziewięć przejazdów między stacjami Bielsko-Biała, Czechowice-Dziedzice i Cieszyn.
W ub. tygodniu liczba odwoływanych przez Koleje Śląskie kursów przekraczała 90. W sobotę i niedzielę spadła do ok. 50, co głównie wynikało z faktu, że weekendowy rozkład jazdy przewiduje mniej połączeń niż w dni robocze.
W ostatnich dniach nie zmniejszały się jednak problemy Kolei Śląskich z taborem, choć akurat w weekend nie wpłynęło to na obsługę ograniczonego rozkładu. W piątek awarie unieruchomiły 10 składów, a w sobotę zdefektowanych pociągów było 16. W niedzielę liczba zepsutych składów spadła do 13.
W poniedziałek rano Koleje Śląskie dysponowały 44 pociągami. Ze względu na usterki z jazdy wyłączonych było 14 pociągów. Rezerwa taborowa wynosiła osiem składów.
Spółka i władze woj. śląskiego próbują ustabilizować sytuację. W piątek dopracowano szczegóły rocznego porozumienia ws. przejęcia przez Przewozy Regionalne pięciu połączeń międzywojewódzkich. Dzięki temu Koleje Śląskie mogą przesunąć 10 swoich pociągów oraz pracowników na mniejszą liczbę tras.
Oprócz tego PR użyczyły w sobotę swoje pociągi do obsługi 13 połączeń między Bielskiem-Białą, Czechowicami-Dziedzicami, Zebrzydowicami i Cieszynem. Dzięki m.in. takim rozwiązaniom przedstawiciele spółki zapowiadają, że w najbliższym tygodniu na trasy obsługiwane przez komunikację zastępczą sukcesywnie będą wprowadzane kolejne pociągi.
W związku z chaosem, jaki powstał na śląskiej kolei od 9 grudnia - po przejęciu całości przewozów w regionie przez samorządową spółkę - stanowisko stracił prezes Kolei Śląskich Marek Worach, a do dymisji podał się dotychczasowy marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz (PO).
W piątek regionalny zarząd PO zdecydował, że podczas najbliższej sesji sejmiku woj. śląskiego, radni tej partii mają głosować za przyjęciem rezygnacji marszałka, a jednocześnie za powierzeniem mu obowiązków do czasu wyboru - zapewne w styczniu - nowego zarządu. W tym czasie Matusiewicz ma naprawiać sytuację na kolei. Przez poniedziałkowy alarm bombowy w Gmachu Sejmu Śląskiego zaplanowaną na ten dzień sesję otwarto w innym budynku, po czym natychmiast przerwano ją do czwartku.