Najwyższa Izba Kontroli chce od przyszłego roku badać plany finansowe Krajowego Funduszu Drogowego i Funduszu Kolejowego - poinformował w środę na posiedzeniu sejmowych komisji dyrektor departamentu infrastruktury NIK Stanisław Jarosz.

Jarosz uczestniczył w posiedzeniu połączonych sejmowych komisji infrastruktury i finansów publicznych. Posiedzenie było zwołane z inicjatywy posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy uważają, że przedstawione komisjom informacje dotyczące przepływów finansowych w Krajowym Funduszu Drogowym (KFD) były niepełne.

NIK sprawdzi jak dzielone są publiczne pieniądze

Zapowiedział, że kontrole mają się odbywać od stycznia do marca. Wyjaśnił, że NIK chce uzyskać informacje, jak rozdysponowywane są publiczne pieniądze w ramach tych funduszy. Dodał, że Izba w ciągu najbliższych kilku tygodni rozpocznie również inną kontrolę. "Będzie to kontrola długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, w ramach tej kontroli będzie sprawdzana rola Krajowego Funduszu Drogowego i jego wpływu na ten dług" - wyjaśnił.

Fundusze ukrywają przepływy finansowe

Jeden z wnioskodawców zwołania posiedzenia komisji, poseł PiS Jerzy Polaczek powiedział, że przesłane do komisji informacje dotyczące KFD nie zawierały danych dotyczących przepływów pieniędzy ze środków publicznych do spółek, które są koncesjonariuszami autostrad. Poseł wywodził, że kiedy parlamentarzyści domagali się uzupełnienia danych, usłyszeli, że są one utajnione. Polaczek odmowę przekazania Sejmowi pełnych informacji nazwał "bezczelnością" i "wyjątkową arogancją".

Przepływy tajne, bo to umowy handlowe

Wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz odpowiedział Polaczkowi, że materiały dotyczące KFD były "znacznie szersze i lepiej opracowane" niż w ubiegłych latach. Przyznał, że informacje odnoszące się do umów koncesyjnych na autostrady nadal były uznane za niejawne. Wiceminister powiedział, że do zachowania tajemnicy zobowiązują umowy zawarte z koncesjonariuszami.

"Uznajemy, że należy uszanować zapisy z umowy koncesyjnej, bo tak się państwo umówiło z tymi, którzy chcą w polską infrastrukturę zainwestować duże pieniądze" - zaznaczył Jarmuziewicz.

Wytknął też Polaczkowi, że kiedy ten był ministrem transportu w rządzie PiS, to też nie ujawniał tych danych. "Jak wtedy nie wystarczyło odwagi, to wyraźnie teraz odwaga potaniała" - ironizował wiceminister.

Również wiceminister finansów Mirosław Sekuła był zdania, że informacji z KFD dotyczących koncesji nie należy ujawniać. Przypomniał, że urzędnikom ujawniającym informacje niejawne może grozić odpowiedzialność karna. Zaapelował więc do posłów, by nie wykorzystywali swojej pozycji do tego, by wymusić na urzędnikach ich wyjawianie.

Polaczek zapewnił, że zależy mu, by wydatki publiczne były transparentne, więc skorzysta ze swojego mandatu poselskiego, by wyjawić część liczb. "W 2012 r. mamy wydatki w ramach płatności za dostępność autostrad koncesyjnych na poziomie 982 mln 988 tys. zł, z których to spółka GTC (zarządzająca A1 Gdańsk-Toruń - PAP) otrzymuje 556 mln 189 tys. zł, a AW S.A. za A2 - 416 mln (...) Zdarzenia odszkodowawcze, które państwo wypłacili w ubiegłym roku w ramach systemu koncesyjnego, to 80 mln zł. Ja nie przypominam sobie, żeby w 2011 r. była jakaś informacja na komisji infrastruktury przedstawiona przez generalnego dyrektora albo ministerstwo transportu, że tego rodzaju wydatek publiczny został poniesiony" - powiedział.

Krajowy Fundusz Drogowy istnieje od stycznia 2004 r. w Banku Gospodarstwa Krajowego. Zadaniem KFD jest gromadzenie i przeznaczanie pieniędzy m.in. na finansowanie budowy i przebudowy dróg krajowych, finansowanie przygotowania, wdrożenia, budowy i eksploatacji systemu elektronicznego poboru opłat, itp.

Pieniądze z Funduszu Kolejowego są przekazywane m.in. na inwestycje w linie kolejowe, ich remonty i utrzymanie, a także likwidację zbędnych linii.