Przedsiębiorstwo, które opracuje nowoczesną, wcześniej niestosowaną technologię, może liczyć na pieniądze z Unii.
ikona lupy />
Biorąc pod uwagę ostatnie informacje, sugeruję, aby Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości część sumy przeznaczonej na innowacyjność wysłała na rachunek firmy Bilfinger Berger, wykonawcy podwarszawskiej trasy S2. Sądzę, że technologia budowy dróg ekspresowych przy użyciu starych sedesów i umywalek jest nowa i nigdzie niespotykana.
Oczywiście jest ryzyko, że nic innowacyjnego w S2 nie ma, bo tak naprawdę firma BB przy budowie trasy używała tradycyjnych materiałów. W końcu w sierpniu ubiegłego roku było głośno o tym, że na jednym z odcinków A1 na Śląsku działał gang wykradający kruszywo. Kilka miesięcy później Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła, że nic takiego nie miało miejsca. Nie pamiętam, czy wtedy udało się jej uzyskać od wykonawcy wydłużenie gwarancji na trasę. Tak więc jeśli i tym razem GDDKiA uzyska dłuższą gwarancję, sedesy w końcu mogą zniknąć z nasypów. Albo – co też jest możliwe – dokładne badania wykażą, że ceramika sanitarna wydatnie zwiększa trwałość nasypów pod trasy szybkiego ruchu.
Wtedy będzie już jasne, że mamy do czynienia z zupełnie nową myślą techniczną. Liczę, że firma BB zdecyduje się wykorzystać polskie doświadczenia i opatentuje to rozwiązanie na całym świecie. Że nie popełni błędu, który zrobili producenci żywności. Nie tak dawno główny inspektor sanitarny ogłosił, że sól drogowa dodawana do żywności nie szkodzi. Trudno uwierzyć, ale jak do tej pory żaden z producentów żywności nie wybrał się z tą opinią w garści do urzędu patentowego, mimo że to rozwiązanie, które tak dobrze służyło im w kraju, mogłoby ułatwić podbój rynku wędlin, jogurtów i słonych przekąsek na całym świecie. Tym razem musi być inaczej, bo świat powinien się dowiedzieć, że sedes w nasypie jest naszym wkładem w globalną technologię budowy dróg.