W ciągu tygodnia doszło do dwóch poważnych zdarzeń spowodowanych przez spadający z ciężarówek lód. Tymczasem ramp do oczyszczania dachów TIR-ów jak nie było, tak nie ma.
DGP

Policja z Bielska Białej wciąż poszukuje kierowcy TIR-a, z którego dachu spadła bryła lodu prosto na szybę jadącego za nim samochodu. Prowadząca auto kobieta z ciężkimi obrażeniami twarzy trafiła do szpitala. Zdarzenie miało miejsce w ubiegłą środę. Wcześniej 6 stycznia na autostradzie A1 lód z ciężarówki przebił szybę fiata punto i również ranił prowadzącą go kobietę. Odpowiedzialność za takie zdarzenie nie budzi wątpliwości. Kierowca jest zobowiązany do utrzymywania pojazdu w stanie niezagrażającym bezpieczeństwu zarówno osób znajdujących się w pojeździe jak i poza nim. Jazda nieodśnieżonym pojazdem zagrożona jest mandatem w wysokości 500 zł.

Wykrywalność takich wykroczeń jest niezwykle niska. Dopóki lód z ciężarówki nie spadnie wprost na radiowóz (jak to miało miejsce w ub. roku na autostradzie A1 w okolicach Łodzi), to szansa na ukaranie mandatem nie jest zbyt duża. Tymczasem zagrożenie dla zdrowia czy nawet życia - co pokazują przywołane wcześniej sytuacje - jest realne.

Łamiąc przepisy BHP

Jednak o ile nieodśnieżenie samochodu osobowego można tłumaczyć tylko lenistwem czy nieodpowiedzialnością kierującego, to w przypadku ciężarówek sprawa już nie jest taka prosta. Zwłaszcza w trasie. W zasadzie by móc usunąć śnieg czy lód naczepy, kierowca powinien mieć uprawnienia do pracy na wysokościach. Część w poczuciu odpowiedzialności i tak oczyszcza dach, łamiąc przepisy BHP i ryzykując brak możliwości wypłaty odszkodowania w razie upadku. Dlatego Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce już w 2016 r. wskazywał na brak odpowiedniej infrastruktury przy autostradach czy drogach ekspresowych.

Czy od tamtego czasu zbliżyliśmy się chociaż o krok do rozwiązania tego problemu? - Chyba tylko w ten sposób, że rządzący weszli w jakiś układ z siłami natury i przestał padać śnieg. Innych działań w tym zakresie nie podejmowano - ironizuje Piotr Mikiel z ZMPD. Który zwraca uwagę, że nawet dokładne uprzątnięcie dachu pojazdu podczas pobytu w bazie czy w miarę możliwości w miejscu załadunku lub rozładunku towaru, nie rozwiązuje problemu. - Szczególnie w przypadku naczep z plandeką, gdzie w zagłębieniach zbiera się woda. Wystarczy, że w nocy na parkingu woda przymarznie i tworzą się niebezpieczne grudy. Dlatego zwracaliśmy uwagę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, że przy okazji budowy przydrożnych parkingów
należałoby pokusić się o postawienie konstrukcji umożliwiających odśnieżenie dużych samochodów, ale z tym też jest związany szereg problemów - dodaje Mikiel.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni

- GDDKiA zwraca uwagę na każdy aspekt bezpieczeństwa na drogach, także ten który wynika z nieodśnieżania pojazdów przez kierowców. Trzeba jednak pamiętać że Infrastruktura w postaci ramp jako potencjalnie niebezpieczna zarówno dla kierowców jak i innych użytkowników MOP (np. dzieci) musi mieć właściwą lokalizację, bieżący nadzór, serwis jak też obsługę w zakresie usuwania śniegu i lodu z okolicy rampy. Dodatkowo powinna być ona także zlokalizowana na największych parkingach. Dlatego też w wypadku Niemiec są to w dużej mierze wyspecjalizowane pod obsługę ruchu ciężarowego prywatne parkingi i centra logistyczne zlokalizowane poza pasem autostrady. W Polsce też funkcjonują takie podmioty niemniej GDDKiA nie ma na nie wpływu - mówi Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA, który dodaje, że były prowadzone rozmowy z zarządcami MOP-ów II i III kategorii na temat bezpiecznej dla użytkowników infrastruktury.

- Jak dotąd nie uzyskaliśmy realnych efektów lecz jesteśmy w trakcie dialogu z branżą. Niemniej należy zwrócić uwagę że GDDKiA czy jakikolwiek inny zarządca nie zapewni tak rozbudowanej sieci ramp by zapewnić możliwość odśnieżenia każdego pojazdu w szczególności w sytuacjach wzmożonego ruchu samochodów ciężarowych (np. poranne wyjazdy z parkingów). Dostrzegamy zatem potrzebę, by branża transportowa podjęła wyzwanie takiego wyposażania pojazdów, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji na drogach związanych ze śniegiem i lodem na pojazdach - dodaje Krynicki.

- Budowa infrastruktury do odśnieżania pojazdów ciężarowych nie jest usługą rynkową, tylko wynika z konieczności zapewniania bezpieczeństwa ruchu drogowego. Dlatego GDDKiA, przygotowując przetargi na wykonanie Miejsc Obsługi Podróżnych, powinna w specyfikacji istotnych warunków zamówienia zawierać wymóg wykonania takich ramp - mówi Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska.

W 2017 r. organizacja wraz z fundacją Truckers Life w ramach akcji "Odśnież trucka" doprowadziła do uruchomienia pierwszej ogólnodostępnej bezpłatnej instalacji do odśnieżania dużych pojazdów na parkingu przy drodze krajowej nr 19 na Podkarpaciu (konstrukcję ufundował producent ramp). Jednak akcja nie znalazła naśladowców. - Trudno wymagać od poszczególnych firm by finansowały powstanie infrastruktury dla wszystkich przewoźników. Poza tym największym wyzwaniem nie jest sama instalacja konstrukcji, a zorganizowanie gruntu, na którym mogłaby stanąć - dodaje prawnik.

Problem już dawno mógłby być rozwiązany, gdyby rząd chciał słuchać postulatów przewoźników. Ci, jeszcze pod koniec ubiegłej dekady proponowali, by warunkiem wykonania zjazdu z drogi krajowej lub wojewódzkiej na parking, stację benzynową, do przydrożnej restauracji czy hotelu, było zobowiązanie właściciela nieruchomości do stworzenia infrastruktury do obsługi dużych pojazdów.

- Skoro tacy przedsiębiorcy utrzymują się dzięki ruchowi generowanymi przez bliskość drogi, to można od nich wymagać działań w kwestii poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego - argumentuje Wroński.

Technika na pomoc

Rampa, która powstała przy DK 17, to niejedyny sposób na bezpieczne usunięcie z pojazdu zalegającego lodu. Na świecie stosuje się różne konstrukcje od skomplikowanych, w których śnieg usuwany jest automatycznie za pomocą dmuchaw umieszczonych na wysokości kilku metrów, do zupełnie prostych. Do takich można zaliczyć zainstalowany na metalowej ramie pług. Wystarczy, że kierowca ustawi jego wysokość i przejedzie pod nim, a wszystko zostanie ściągnięte z dachu. Takie rozwiązania stosuje się np. w USA.

Droższe, ale dużo bardziej wygodne są sposoby proponowane przez producentów naczep, np. pneumatyczne podnośniki, które uniesione na niewielką wysokość umożliwiają zsuniecie się śniegu czy odprowadzenie wody. To jednak wciąż nowinki technologiczne.

Pisaliśmy o tym: Brakuje ramp do odśnieżania ciężarówek, a mandaty trzeba płacić