Czeski Leo Express otrzymał zgodę na kursy z Pragi przez Katowice i Warszawę do granicy z Białorusią. Na uruchomienie tego połączenia trzeba będzie jednak poczekać.
Wydana przez Urząd Transportu Kolejowego decyzja o przyznaniu otwartego dostępu do obsługi tej trasy może być traktowana jako wielki krok w stronę liberalizacji rynku kolejowego w Polsce. Prywatny przewoźnik po raz pierwszy dostaje zielone światło dla jazdy po prowadzącej ze stolicy na południe szybkiej Centralnej Magistrali Kolejowej. To szansa na tańsze podróże nie tylko na trasach międzynarodowych, np. z Warszawy do Pragi, lecz także na tych krajowych, choćby ze stolicy do Katowic. Monopol ma tu teraz państwowa spółka PKP Intercity. – Zwiększenie konkurencyjności na torach powinno służyć przede wszystkim pasażerom – przyznaje Ignacy Góra, prezes Urzędu Transportu Kolejowego.
Kluczowe jest teraz pytanie: kiedy Czesi rozpoczną kursy na tej trasie? Już wiadomo, że nie tak szybko. Przewoźnik zaznacza, że termin zależy m.in. od tego, kiedy uda się zdobyć dopuszczenia dla ruchu dla trzech nowych pociągów Sirius, które na jesieni dostarczyła chińska firma CRRC. Leo Express na razie oczekuje wydania odpowiednich pozwoleń w Czechach. Na uzyskanie podobnej homologacji w Polsce firma może zaś czekać wiele miesięcy. Tak było w przypadku pociągów Flirt tego przewoźnika, które jeżdżą z Pragi do Krakowa i do Wrocławia.
Szybkiemu startowi połączeń do Warszawy nie będą też sprzyjać wyśrubowane warunki zapisane w wydanym przez UTK zezwoleniu. Zapisano tam, że Leo Express musi codziennie realizować cztery połączenia, czyli dokładnie tyle, ile zapisał we wniosku. Dodatkowo kursy muszą się odbywać na pełnej wnioskowanej trasie – z Pragi przez Katowice, Warszawę do Terespola. Przewoźnik przyznaje, że na początek chciał wystartować z mniejszą liczbą połączeń. – Mamy wątpliwości, czy UTK ma prawo narzucać dokładną liczbę połączeń – mówi DGP Juraj Andrejka, dyrektor Leo Express na Polskę i Ukrainę. Dodaje, że przewoźnik będzie jeszcze rozmawiał z urzędem o postawionych warunkach.
Przed startem przewozów Leo Express będzie też musiał uzgodnić ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe dokładny rozkład. Wstępnie wiadomo, że podróż z Warszawy do Katowic ma potrwać ok. 2 godz. 30 min, a z Warszawy do Pragi ok. 7 godz. 30 min (o godzinę krócej niż najszybszym pociągiem PKP Intercity).
Mimo przeszkód czeskiemu przewoźnikowi udaje się już teraz w niektórych rejonach Polski kruszyć monopol państwowej kolei. Na razie na trasach przecinających południową granicę. Już widać, że strzałem w dziesiątkę okazało się zwłaszcza uruchomione 20 grudnia weekendowe połączenie z Wrocławia do Pragi. Przewoźnik zaznacza, że jest też zadowolony z połączenia Praga – Katowice – Kraków, chociaż przyznaje, iż podróż wydłuża przeciągający się remont torów między dwoma ostatnimi miastami.
Spółka ma coraz większy apetyt na jazdę w głąb Polski. Oprócz trasy do Warszawy, w listopadzie dostała od UTK zgodę na obsługę trasy z Pragi przez Katowice, Kraków i Rzeszów do granicy z Ukrainą. To wydłużenie istniejącego połączenia ze stolicy Czech do Krakowa. W tym przypadku zgoda też dotyczy czterech połączeń dziennie. Czesi nie mają jednak odpowiedniej liczby pociągów, by kursować z taką częstotliwością, i dlatego nie wiadomo, kiedy zaczną tam jeździć. Mimo to spółka kilka tygodni temu złożyła jeszcze jeden wniosek do UTK – na obsługę najbardziej obleganej w Polsce trasy z Warszawy do Krakowa.
Niektórzy eksperci postulują, by dopuścić pełną konkurencję na najbardziej zatłoczonych trasach – z Warszawy do Krakowa, Katowic, Gdańska czy Łodzi. Tak zrobili Czesi na linii między Pragą i Ostrawą, gdzie obok dwóch przewoźników prywatnych dobrze sobie radzi także ten państwowy. Pasażerowie cieszą się z dużej liczby połączeń i znacznie tańszych biletów.