Do Polski chcą wejść dwie potężne linie lotnicze: American Airlines i Virgin Atlantic.
American Airlines, jedna z największych linii na świecie, od 7 maja 2020 r. będzie latać z Krakowa do Chicago. Rejsy boeingiem 787, czyli dreamlinerem, będą odbywać się pięć razy w tygodniu. Start połączenia to przełom, bo żaden przewoźnik z USA nie latał do Polski od blisko ćwierćwiecza. Do 1994 r. rejsy na warszawskie lotnisko Okęcie wykonywał inny amerykański gigant – linie Delta. Od tamtej pory bezpośrednie połączenie z Polski do USA oferował tylko LOT. American Airlines liczy na powodzenie połączenia m.in. dzięki spodziewanemu zniesieniu wiz do USA. Atutem będzie także możliwość przesiadki w Chicago do wielu innych miast w Stanach Zjednoczonych.
Do ofensywy w Polsce szykuje się też inny gigant – brytyjskie linie Virgin Atlantic. Właśnie zapowiedziały, że chcą uruchomić 37 europejskich tras z londyńskiego lotniska Heathrow. Wśród nich znalazło się połączenie na warszawskie Lotnisko Chopina. Pasażerowie lecący z Polski będą mogli przesiąść się w Londynie do jednej z długodystansowych maszyn brytyjskiego przewoźnika. Atrakcyjne będą zwłaszcza loty do USA, bo w tym specjalizują się linie.
Na razie nie wiadomo, kiedy połączenie z Londynu do Warszawy ruszy. Według portalu Fly4free będzie to możliwe dopiero za kilka lat, kiedy zakończy się rozbudowa zatłoczonego Heathrow. Linie Virgin już teraz chcą naciskać na brytyjski rząd, by ograniczył na Heathrow dominację British Airways i innych linii z grupy IAG. Ci przewoźnicy mają teraz 55 proc. slotów dostępnych na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii.
– Rynek polski coraz bardziej postrzegany jest jako ten z potencjałem. Ponad 30 mln klientów, bogacących się, a ciągle nielatających dużo. Dziś statystyczny Polak odbywa średnio jedną podróż samolotem w roku, o połowę mniej niż mieszkańcy Europy Zachodniej – zauważa Sebastian Gościniarek, założyciel i partner w firmie doradczej BBSG, od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą.
Zdaniem ekspertów nowi gracze odbiorą klientów przede wszystkim LOT-owi.
Narodowy przewoźnik twierdzi, że nie boi się konkurencji. Mimo to spółka właśnie zdecydowała się odpowiedzieć na plany linii American Airlines w Krakowie. LOT już oferuje stamtąd loty do Chicago, które w sezonie letnim odbywają się trzy razy w tygodniu. Od maja 2020 r. będzie pięć rejsów w tygodniu, czyli tyle, ile zaoferowali Amerykanie. Dodatkowo w tym samym czasie ruszą połączenia z Krakowa do Nowego Jorku (raz w tygodniu). – Uruchamianie nowych połączeń przez konkurencyjnych przewoźników jest dowodem na to, że decyzje LOT-u o rozpoczęciu bezpośrednich operacji na nowych trasach, w tym m.in. z Krakowa czy Budapesztu do USA, były w pełni uzasadnione – odpowiedziało nam biuro prasowe LOT-u. Nasz narodowy przewoźnik w stolicy Węgier próbuje tworzyć swój drugi hub (lata do Nowego Jorku, Chicago i od kilku dni do Seulu). Niedawno prezes spółki Rafał Milczarski zapowiedział, że po oficjalnym potwierdzeniu informacji o zniesieniu wiz do USA przewoźnik ogłosi uruchomienie kolejnej trasy za ocean.
Zdaniem Andrzej Betleja, eksperta Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelData, to, że LOT zostanie zmuszony do walki o klienta, ma szansę przełożyć się na ceny i jakość usług. – LOT nie musi jednak na tym stracić. Może bardziej skupić się na obsłudze rynku azjatyckiego, który też ma duży potencjał, albo z powrotem wejść w obsługę lotów czarterowych. Zwłaszcza że ten ostatni kanał rośnie od kilku do kilkunastu procent rocznie w związku z rozwojem polskiej turystyki. Liczba przewoźników do jego obsługi jest natomiast niewystarczająca – podkreśla.