Firmy narzekają na szybki wzrost cen materiałów oraz robocizny i żądają wprowadzenia realnej waloryzacji kontraktów.
Koszty robocizny wzrosły w ciągu minionego roku o niemal 20 proc., a materiałów średnio o 30 proc. – szacują wykonawcy inwestycji budowlanych. – Rekordowo podskoczyły ceny stali – aż o 67 proc. A w przypadku wielu kontraktów drogowych czy kolejowych wykorzystuje się jej bardzo dużo. Wyraźnie wzrosły też ceny kruszyw i ich transportu – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Rekordowe są wzrosty stawek za usługi podwykonawcze w branży kanalizacyjnej. W ostatnim roku podskoczyły o 100 proc.
Według Stylińskiego rosnące ceny rodzą poważne zagrożenia dla branży budowlanej. – Najbardziej ucierpią małe i średnie firmy. Będziemy mieli powtórkę sprzed kilku lat, kiedy wiele zakładów upadało – mówi Styliński.
Firmy zrzeszone w Polskim Związku Pracodawców Budownictwa, a także w Ogólnopolskiej Izbie Gospodarczej Drogownictwa zaapelowały do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka o interwencję. Chcą, by w kontraktach dotyczących budowy dróg i remontów tras kolejowych wprowadzić waloryzację, która uwzględni faktyczny wzrost cen. Przyznają, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad od 2014 r. przewiduje waloryzację, ale jak twierdzą, kompletnie odbiega ona od faktycznych zmian kosztów. Opiera się na publikowanym przez GUS wskaźniku cen robót budowlano-montażowych i obiektów budowlanych. – Ten wskaźnik nie odzwierciedla faktycznych ruchów. W ostatnich 10 latach wykazywał, że roczny skok cen wynosił najwyżej 0,7 proc., co jest zupełnie oderwane od realiów – mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Według firm błąd tkwi w metodologii liczenia tego wskaźnika, który opiera się na kontraktach z ceną ryczałtową.
W tej sytuacji firmy budowlane zaproponowały ministerstwu, by waloryzację kontraktów oprzeć na publikowanym przez GUS wskaźniku wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych. Miałby on bardziej odzwierciedlać inflację cen w budownictwie.
Ministerstwo na razie nie odpowiedziało budowlańcom. W odpowiedzi na pytanie DGP rzecznik resortu Szymon Huptyś twierdzi, że obecny sposób waloryzacji powinien wystarczyć.
Organizacje zrzeszające wykonawców nie dają za wygraną. Walczą o to, by GUS zmienił sposób liczenia wskaźnika, który służy do waloryzowania cen w budownictwie. – Metodyka zbierania danych wymaga zmiany. Chcemy porozmawiać m.in. o tym, które materiały i usługi powinny wejść do koszyka służącego do obliczania wskaźnika – mówi Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. Według niej druga strona chce o tym rozmawiać. Wykonawcy mają się spotkać w tej sprawie z przedstawicielami GUS-u w marcu. Jak jednak usłyszeli, proces zmiany wyliczenia wskaźnika cen może potrwać nawet dwa-trzy lata.
Niektórzy walczą o swoje w sądzie. Jesienią zeszłego roku firma Porr wygrała prawomocnie z GDDKiA spór dotyczący roszczeń związanych z nieprzewidzianym wzrostem cen asfaltu, używanego w latach 2009–2012 do budowy obwodnicy Zambrowa. Kwoty nie ujawniono, ale nieoficjalnie wiadomo, że sędziowie przyznali firmie kilka milionów złotych odszkodowania. Tyle że w tym przypadku pojawia się nowa kość niezgody między wykonawcami i drogowcami. Firmy skarżą się, że GDDKiA w nowych przetargach próbuje uniemożliwić pójście do sądu w przypadku nagłego wzrostu kosztów materiałów czy usług. Chodzi o wyłączenie odpowiednich przepisów kodeksu cywilnego. Firmy złożyły w tej sprawie protest do Krajowej Izby Odwoławczej. Przedstawiciele GDDKiA mówią, że przedsiębiorcy mogą korzystać z istniejących mechanizmów waloryzacji. Dodają, że zmiana w warunkach kontraktu miała na celu „zapewnienie równowagi stron stabilizacji sytuacji prawnej”. Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa zapowiada, że złoży protest w Ministerstwie Infrastruktury.
135 mld zł wart jest program budowy dróg krajowych na lata 2014–2023
10 mld zł wynosiły roszczenia wobec Skarbu Państwa ze strony firm, które budowały drogi w latach 2007–2013
150 tys. według szacunków tylu robotników brakuje w budownictwie