"Samolot, który wczoraj awaryjnie lądował na lotnisku stoi jeszcze na pasie startowym. Trwają prace nad tym, jak przetransportować bezpiecznie ten samolot w inne miejsce. Trzeba usprawnić goleń przednią samolotu, która w trakcie lądowania wysunęła się, ale nie była zablokowana. Dlatego samolot lądując oparł się na przedniej części kadłuba. Służby muszą teraz maszynę postawić, a następnie odholować" - powiedział Kubicki. Dodał, że może to potrwać kilka godzin.
Jak dodał, taki incydent wydarzył się po raz pierwszy, jeśli chodzi o bombardiery LOT-u. Ale nie jest to pierwszy tego typu przypadek w historii bombardiera. "Tu nie ma żadnych zaleceń, które mówiłyby, że trzeba coś zrobić odgórnie. Podjęliśmy decyzję wewnętrzną, że zrobimy przegląd goleni i podwozi we wszystkich samolotach bombardier, które mamy" - wyjaśnił.
Polski przewoźnik ma 10 Bombardierów DHC-8Q400, każdy z nich może zabrać 78 pasażerów. Samoloty te latają głównie na trasach krajowych i do krajów blisko sąsiadujących z Polską.
"Większość pasażerów naszych odwołanych rejsów odleciała, od momentu kiedy lotnisko zostało wczoraj po 23.15 ponownie otwarte. Podróżnym odwołanych rejsów są zmieniane rezerwacje w miarę dostępnych miejsc w naszych samolotach" - dodał Kubicki.
Około godziny 19.20 w środę na warszawskim Lotnisku Chopina awaryjnie lądował samolot PLL LOT Bombardier Q400 z 59 pasażerami i czterema członkami załogi na pokładzie. Nikomu nic się nie stało. Na skutek tego zdarzenia pas startowy lotniska był zablokowany, a lotnisko było nieczynne przez około 4 godz. W tym czasie nie mogły być wykonywane żadne operacje lotnicze, czyli żaden samolot nie mógł startować, ani lądować. Samoloty były w tym czasie przekierowywane. Po godzinie 23.15 lotnisko zostało ponownie otwarte, samoloty mogły już lądować i startować.
W trakcie lotu załoga zgłosiła problemy z podwoziem. Podczas lądowania maszyny goleń przednia, która się wysunęła, nie była zablokowana, co oznacza, że przednia część kadłuba samolotu otarła się o pas startowy i w ten sposób samolot zatrzymał się na pasie startowym.
Jak powiedział w czwartek PAP dyrektor marketingu i PR Lotniska Chopina Hubert Wojciechowski, ruch samolotów na warszawskim lotnisku odbywa się płynnie. "Operacje są wykonywane na jednym pasie startowym. LOT stara się usunąć samolot, jak najszybciej to jest możliwe. Czekamy" - powiedział Wojciechowski.
Dodał, że stan drogi startowej, na której awaryjnie wylądował samolot, będzie można dokładnie ocenić w momencie usunięcia z niej maszyny.
Na miejscu w czwartek pracowała m.in. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, prokurator.
Lotnisko Chopina jest największym portem pasażerskim Polsce. Port obsługuje blisko 38 proc. ruchu pasażerskiego w naszym kraju.