Walcząc o klientów, internetowe serwisy z subskrypcjami wideo inwestują więcej w produkcję, lecz nie obniżają cen.
Kto liczył, że zapowiedzi powstania nowych platform internetowych oferujących wideo na żądanie – szykują je takie koncerny jak Disney, Apple i AT&T – zaowocują spadkiem cen abonamentów, przeżywa coraz większe rozczarowanie. Nie dość, że żaden z graczy obecnych już na rynku nie kwapi się do obniżek w obliczu rosnącej konkurencji, to jeszcze wszelkie zmiany cen idą raczej w przeciwnym kierunku.
Najgłośniejsza była podwyżka Netflixa, największego serwisu z subskrypcjami wideo (SVOD), wprowadzona w br. w USA, Ameryce Łacińskiej i Europie, a pod koniec ub.r. w Kanadzie. W jej cieniu niemal niezauważony przeszedł dwuznaczny ruch Hulu, gdzie cena najtańszej usługi – z reklamami – wprawdzie spadła, ale jednocześnie zdrożał dostęp do kanałów na żywo. Telekomunikacyjny gigant AT&T platformy z filmami i serialami w sieci jeszcze nie uruchomił, ale czego można się będzie po niej spodziewać, widać z polityki cenowej spółki wobec platformy satelitarnej DirecTV, której abonament zdrożał w lipcu ub.r. i ponownie w kwietniu br.
Na darmowy lub tani dostęp do serwisu Apple TV+ w zamian za oglądanie reklam też raczej nie ma co liczyć. Bezpłatny będzie tylko okres próbny. Prezentując wyniki firmy za ostatni kwartał, dyrektor finansowy Luca Maestri podkreślał bowiem znaczenie nowej platformy dla wzrostu subskrypcyjnych przychodów Apple. Nie podał jego skali, zaznaczył tylko, że monetyzacja nowej usługi zajmie trochę czasu. W tej sytuacji przystępnie wygląda cena miesięcznej subskrypcji nowej platformy Disneya, która też ma wystartować w br. – 6,99 dol., czyli dwa dolary mniej niż najtańszy abonament Netflixa.
Globalny lider bardziej niż na konkurencji cenowej skupia się jednak na wypełnianiu swojej biblioteki nowymi tytułami – to na tym polu rywalizacja między rosnącą liczbą graczy jest bowiem najostrzejsza. Apple TV+, który przed końcem br. ma zadebiutować w ponad stu krajach, będzie miał w swojej ofercie m.in. produkcje Stevena Spielberga i Oprah Winfrey. Disney+ wejdzie na rynek ze swoimi najmocniejszymi pozycjami, jak „Gwiezdne wojny” i filmy spod znaku Marvela. Z kolei AT&T dysponuje m.in. biblioteką programową Warner Bros.
Motywacja największej platformy SVOD do inwestowania w program jest tym większa, że nowe serwisy zaczną niedługo proponować użytkownikom tytuły, które do niedawna były lub jeszcze są dostępne na Netfliksie (jak serial „Przyjaciele”). Dlatego gigant, który już w ub.r. na własne produkcje i licencje programowe przeznaczył 13 mld dol., w tym roku – według estymacji BMO Capital Markets – zwiększy budżet do 15 mld dol., a w przyszłym do 17,8 mld dol.
Jest się o co bić, bo wartość rynku wideo w sieci wciąż rośnie. Według PwC w krajach Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki (EMEA) wyniesie łącznie 9,1 mld dol. w br. i 14,1 mld dol. w 2023 r. W Ameryce Północnej będzie to odpowiednio 18,3 mld dol. i 26,5 mld dol.
Dla odbiorców skupienie się platform na konkurencji programowej to dobra i zła wiadomość: pojawi się wprawdzie wiele nowych tytułów, ale by je oglądać, trzeba będzie wykupywać coraz więcej subskrypcji.