- Jesteśmy gotowi do udostępnienia odpowiednich danych i informacji instytucjom, które będą decydowały o rozwoju technologii 5G w Polsce - mówi Ryszard Hordyński, dyrektor ds. strategii i komunikacji Huawei w Polsce.
Ryszard Hordyński, dyrektor ds. strategii i komunikacji Huawei w Polsce / DGP
Czy spotkanie głów państw USA Donalda Trumpa i Chin Xi Jinpinga podczas szczytu G20 w Osace, które przynajmniej chwilowo złagodziło napięcia handlowe pomiędzy tymi krajami, doprowadziło też do jakiejś odwilży, jeśli chodzi o Huaweia i administrację publiczną w Polsce?
Oczywiście pilnie śledzimy wpisy prezydenta Donalda Trumpa na Twitterze – to dobra wiadomość dla wszystkich, że światowe mocarstwa stopniowo dochodzą do porozumienia. Tu, na miejscu staramy się prowadzić biznes jak zwykle, choć globalne napięcia trochę nam to utrudniały. Teraz liczymy, że te utrudnienia znikną, tak jak się pojawiły. Obecnie skupiamy się na prezentowaniu naszej technologii i pokazywaniu, że jesteśmy najlepsi, jeśli chodzi o 5G. Widzimy pewne sygnały, że nasze argumenty są słyszane.
Ministerstwo Cyfryzacji miało przygotować analizę bezpieczeństwa związaną z rozwojem tej technologii w Polsce. Czy ona była jakoś konsultowana z wami albo prezentowano wnioski z niej płynące?
Jesteśmy bardzo ciekawi pełnej treści tej analizy. Nie mamy do niej dostępu, o ile mi wiadomo, ten dokument nie był upubliczniany. Całe środowisko telekomunikacyjne w Polsce czeka na wyniki tej analizy. Liczę, że zostanie ona wkrótce upubliczniona. Wtedy chętnie się do niej odniesiemy.
W DGP opisywaliśmy główny wniosek płynący z tego dokumentu, wniosek, który został przekazany ministrowi spraw zagranicznych Chin podczas jego wizyty w Warszawie, że nie będzie żadnej dyskryminacji, jeśli chodzi o podmioty czy kraje, z których know-how związany z 5G miałby przyjść do Polski. Czy odczytujecie to jako zapewnienie, że nie będzie żadnego zakazu dla startu Huaweia w przetargach? Są kraje, które wprowadziły restrykcje.
Może trzy kraje – w tym Stany Zjednoczone. Nasza technologia do 5G jest najlepsza, posiadamy najwięcej patentów dla niej, budujemy sieci nowej generacji szybko, sprawnie i tanio. Gdyby Huawei miał się spotkać z jakimkolwiek ograniczeniem możliwości startu w przetargach, byłoby to niekorzystne dla Polski i spowolniłoby rozwój naszej gospodarki, która jest coraz bardziej cyfrowa. To miałoby wymiar straty liczonej w miliardach. Poza tym jesteśmy jako firma gotowi do pełnej współpracy. To również ważne.
Musi pan zachwalać technologię swojej firmy, ale mamy jeszcze Nokię czy Ericssona, które też dostarczają technologię 5G, więc Polska ma jakąś alternatywę.
Nie chcę komentować oferty konkurencji, ale według najlepszych danych, do których mam przecież stale dostęp, nasza technologia 5G jest najbardziej rozwinięta i pozostawia konkurencję daleko w tyle. Nie bez znaczenia jest to, że pracujemy nad nią już od dziewięciu lat i stale ją udoskonalamy. Pokazują to też wyniki sprzedażowe w skali globalnej. Mamy podpisanych 50 kontraktów na rozwój sieci piątej generacji na świecie, z czego prawie 30 w samej Europie. I mowa tutaj tylko o kontraktach w warstwie radiowej sieci. Dostarczyliśmy już 150 tys. anten 5G dla klientów, a to jest najważniejszy element. Pomijając fakt naszego zaawansowania technologicznego, to dla Polski na pewno lepiej jest, gdy mają możliwość wyboru spośród trzech oferentów, a nie dwóch. Wtedy proces staje się bardziej konkurencyjny. To wartość sama w sobie. Chcemy być równo traktowani z innymi podmiotami. Wtedy możemy pokazać swoje przewagi.
Dla Huaweia uczestniczenie w 5G w Polsce to de facto być albo nie być.
Huawei stabilnie stoi na kilku filarach. Bardzo ważną częścią naszego biznesu jest sprzedaż smartfonów, tabletów, laptopów i akcesoriów. Inną częścią biznesu jest 5G. Oczywiście ten rynek jest dla nas bardzo ważny. W pierwszym przypadku mamy doskonałą pozycję na rynku i perspektywy rozwoju są obiecujące.
Z punktu widzenia tej drugiej części, czy pojawienie się jakichkolwiek barier administracyjnych spowoduje, że zniknie z polskiego rynku?
Czysto teoretycznie. Jeśli nasz klient, na przykład operator telekomunikacyjny, korzystał z anten Huaweia przy 3G czy 4G, to raczej będzie kontynuował współpracę – to przypuszczalnie dotyczy także naszej konkurencji. Gdyby państwo chciało nas wyeliminować z rynku, wówczas operatorzy telekomunikacyjni musieliby wymienić całą swoją dotychczasową infrastrukturę. To koszty liczone w miliardach. Ktoś je musi ponieść. Wiele kancelarii prawnych by się z tego ucieszyło, ale chyba nie o to chodzi. Oczywiście możliwe jest pozostawienie licencji Huaweia na sprzęt starszej generacji i postawienie nowych anten od innego dostawcy, ale wówczas nie będzie kompatybilności pomiędzy 5G a starszymi rozwiązaniami. To byłaby katastrofa dla rynku telekomunikacyjnego, a przede wszystkim dla użytkowników. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo i jak negatywne emocje to by wzbudziło, bo przecież dzisiaj spora część społeczeństwa w zasadzie na okrągło korzysta z internetu. Pomijając już to, że potencjalne ograniczenie konkurencji wpłynęłoby niekorzystnie na ceny usług telekomunikacyjnych. Co również odczuliby zwykli obywatele. I chyba też nie byliby szczęśliwi. No ale to czysto akademickie rozważanie.
To jakie są dzisiaj wasze cele strategiczne, jeśli chodzi o Polskę?
To jest bardzo proste: mamy najlepszy sprzęt 5G i chcemy go bez ograniczeń i na normalnych konkurencyjnych zasadach dostarczać naszym klientom. Ważne jest także to, czego chce Polska. Sieć piątej generacji to rewolucja z punktu widzenia użytkownika, która istotnie wpłynie zarówno na różne modele biznesowe firm, jak i na życie zwykłych ludzi. Trudno w tym momencie powiedzieć, jak model usługowy będzie się rozwijał. Dla naszego kraju to jest o tyle istotne, że jeśli zostaniemy jednym z liderów w 5G, to aplikacje, modele biznesowe tworzone wokół tego mają szansę być tworzone tu w Polsce i eksportowane na zewnątrz. To by budowało naszą pozycję międzynarodową jako kraju. Mamy dużo odpowiednio wykształconych programistów, więc jest to również duża szansa rozwojowa dla naszej gospodarki.
W Wielkiej Brytanii Huawei, chcąc wejść na tamtejszy rynek, zbudował Centrum Cyberbezpieczeństwa i otworzył się przed państwem, aby rozwiać wątpliwości związane ze współpracą z chińskim rządem czy wywiadem. Może powinniście w Polsce powtórzyć ten manewr.
Wspomniane centrum działa już 10 lat. Dla nas nie było żadnego problemu, żeby podjąć taką współpracę z brytyjskim rządem i pokazać, jak działamy. Każdy software ma jakieś błędy, ale dzięki temu, że mamy wysokiej klasy audytorów nie tylko wewnętrznych, ale i zewnętrznych w postaci przedstawicieli rządu i stosownych służb, nasze rozwiązania są coraz lepsze. Jeśli chodzi o rozwój takich miejsc w Polsce, to jesteśmy zawsze gotowi na rozmowy.
Rozumiem, że w jakimś kontakcie z resortem cyfryzacji jesteście. Jakie formułują zastrzeżenia wobec Huaweia?
Spotkałem się oczywiście z wiceministrem cyfryzacji Karolem Okońskim, zorganizowaliśmy nawet wspólne warsztaty na temat cyberbezpieczeństwa. W żaden sposób – czy to oficjalnie, czy nieoficjalnie – nikt z polskiego rządu nie formułował jednak wobec nas wprost zastrzeżeń czy zarzutów. Jesteśmy stale otwarci i gotowi do dialogu, udostępnienia odpowiednich danych i informacji.