Jak można dziś scharakteryzować polskich użytkowników sieci – mam na myśli gospodarstwa domowe – choćby pod względem konsumpcji internetu, jakości czy jego dostępności?
Profesor dr hab. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW oraz Instytutu Ekonomii i Finansów UKSW
ikona lupy />
Profesor dr hab. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW oraz Instytutu Ekonomii i Finansów UKSW / Materiały prasowe

Polskich użytkowników internetu, zwłaszcza gospodarstwa domowe, można dziś opisać jako niemal w pełni podłączonych do sieci. Według Eurostatu w 2024 r. dostęp do internetu miało ok. 96 proc. gospodarstw domowych, co plasuje nas powyżej średniej unijnej. Wskaźnik ten niemal zamyka lukę cyfrową, choć wciąż istnieją różnice między miastem a wsią. W segmencie stacjonarnym penetracja szerokopasmowym internetem sięga około dwóch trzecich gospodarstw, co odpowiada prawie 9,5 mln aktywnych klientów, a średnie prędkości pobierania przekraczają 130 megabitów na sekundę. Z kolei na rynku mobilnym obserwujemy szybki rozwój usług 5G, które stopniowo obejmują większość populacji kraju, dynamicznie rozwija się światłowód FTTH, który obejmuje już kilka milionów gospodarstw. Polska infrastruktura telekomunikacyjna dogania więc średnią europejską zarówno pod względem dostępności, jak i jakości.

Rynek dostawców wydaje się w Polsce już ugruntowany czy wręcz skostniały. Jakie trendy i zmiany przewiduje się na nim w perspektywie najbliższych lat? Jaki wpływ na jego rozwój mają regulatorzy, jako że jest to jeden z najbardziej uregulowanych rynków?

Jeśli chodzi o rynek dostawców, to rzeczywiście jest on ugruntowany, z czterema dużymi operatorami infrastrukturalnymi oraz liczną grupą mniejszych podmiotów lokalnych, szczególnie w segmencie FTTx i ISP (Fiber-to-the x – szerokopasmowy system telekomunikacyjny, internet service provider – dostawca usług internetowych – red.). Nie oznacza to jednak stagnacji. Najbliższe lata przyniosą intensyfikację inwestycji w światłowód i sieci gigabitowe, rozwój 5G-Advanced i usług krawędziowych dla przemysłu, a także coraz szersze stosowanie modeli otwartego dostępu do infrastruktury. Możliwa jest selektywna konsolidacja operatorów, zgodna z trendem europejskim, która może zwiększyć efektywność inwestycyjną przy jednoczesnym zapewnieniu konkurencji jakościowej.

Jaki wpływ na rozwój mają regulatorzy, jest to jeden z najbardziej uregulowanych rynków?

Rola regulatora pozostanie kluczowa – Unia Europejska przesuwa logikę regulacyjną z maksymalnej konkurencji cenowej na promowanie inwestycji w sieci bardzo dużej przepustowości. Nowe regulacje, jak Gigabit Infrastructure Act czy Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej, mają ułatwiać i przyspieszać budowę sieci, upraszczać procedury oraz obniżać koszty. Polska i inne kraje członkowskie będą implementować te rozwiązania, aby sprostać celom strategii Digital Decade 2030, czyli powszechnemu gigabitowi i pełnemu zasięgowi 5G w obszarach zaludnionych.

Mówił pan podczas premiery raportu, jak ważne jest tło ekonomiczne rozwoju usług komunikacyjnych. Co zatem trzeba zrobić, aby ten segment rynku był źródłem poważnych innowacji oraz jednym z kół napędowych krajowej gospodarki?

Aby telekomunikacja mogła stać się kołem zamachowym innowacji i gospodarki, potrzebne jest skalowanie inwestycji i tworzenie warunków do powstawania graczy zdolnych do globalnej, a nie lokalnej konkurencji. Zarówno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jak i inne instytucje kontrolne muszą wprowadzić realny dialog i wiążące ustalenia, które pozwalałyby podejmować dalsze decyzje inwestycyjne. Jeżeli jest rzekomy dialog i odbywają się spotkania, ale nadzorca się tylko przysłuchuje, a później czeka na działania biznesowe, które kwestionuje, to w tym modelu daleko nie zajedziemy.

Raport zakłada możliwość konsolidowania rynku, co potwierdził pan również podczas jego premiery.

Rynek wymaga konsolidacji tam, gdzie jest ona uzasadniona, m.in. dlatego, żeby nie dublować tych samych inwestycji przez różnych operatorów i wygenerować nowe środki inwestycyjne, które zostaną w kraju, budując dochód narodowy. Wymaga też dużo bardziej elastycznego podejścia do kwestii pozycji dominującej i poziomu koncentracji, które można przecież obliczać według różnych metodyk, kierując się przede wszystkim interesem strategicznym i bezpieczeństwa państwa. Potrzebny jest łatwiejszy dostęp do finansowania – zarówno poprzez fundusze unijne, jak i instrumenty dłużne – oraz uproszczenie procedur administracyjnych i budowlanych. Ważne jest także kreowanie popytu: administracja publiczna powinna wdrażać rozwiązania cyfrowe w modelu gigabit-by-default, wspierać testbedy i kampusy 5G, a także programy cyfryzacji przemysłu i MŚP. To pozwoli infrastrukturze telekomunikacyjnej stać się bazą dla innowacyjnych usług chmurowych, edge computingu czy przemysłu 4.0.

Czy o rynku telekomunikacyjnym w Polsce i całej UE należy mówić w kategoriach suwerenności? Mam na myśli globalne zjawiska rynkowe i geopolityczne, zwłaszcza narastającą rywalizację między głównymi graczami, jak USA, Chiny i inni?

Rynek telekomunikacyjny równa się suwerenność cyfrowa, jeżeli oczywiście o to zadbamy. Sieci łączności są kręgosłupem gospodarki cyfrowej i są warunkiem konkurencyjności, ale również elementem geopolitycznej rywalizacji. Stany Zjednoczone i Chiny dysponują zunifikowanymi, skalowalnymi rynkami, podczas gdy Europa wciąż zmaga się z fragmentacją. Dlatego tak istotne są rekomendacje raportów Draghiego i Letty, które wskazują na konieczność rewizji zasad konkurencji i koncentracji, mobilizacji kapitału oraz budowy prawdziwie jednolitego rynku telekomunikacyjnego. To pozwoliłoby Europie konkurować na równych prawach z globalnymi potęgami.

O infrastrukturze zarządzanej przez operatorów coraz częściej mówi się w kontekście strategicznym – bezpieczeństwa mieszkańców i państwa. Czy to uzasadnione podejście?

Tak, jest to dobro strategiczne i element bezpieczeństwa państwa. To uzasadnione podejście, bo sieci są częścią infrastruktury krytycznej – odpowiadają za komunikację służb, ostrzeganie ludności i stabilność systemu gospodarczego. Regulacje unijne podnoszą wymagania dotyczące odporności, cyberbezpieczeństwa i redundancji, a kraje członkowskie implementują dodatkowe środki, takie jak mechanizmy kontroli dostawców czy wymogi dotyczące odporności sieci rdzeniowych i dostępowych.

Rynek tych usług, w rozmaitych obszarach, dość precyzyjne reguluje ustawodawstwo unijne. Co z niego wynika, mam na myśli priorytety, i dla których ze stron są one najbardziej korzystne ‒ operatorów, odbiorców, a może administracji publicznej? Zwłaszcza że działania UE dotyczą nie tylko regulacji, ale też kwestii strategicznych, w rodzaju Digital Decade.

Unijne ustawodawstwo w dziedzinie telekomunikacji wyznacza priorytety, które w równym stopniu dotyczą operatorów, odbiorców i administracji. Operatorzy zyskują bardziej przewidywalne ramy regulacyjne i tańsze warunki budowy sieci, konsumenci korzystają z coraz szybszych łączy i silnych praw użytkownika, a państwa członkowskie realizują strategiczne cele Digital Decade. Regulacje takie jak Gigabit Infrastructure Act i Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej mają charakter kompromisowy, ale ich wspólnym celem jest zwiększenie tempa budowy sieci, zapewnienie ich bezpieczeństwa i spójności terytorialnej.

Teraz, jak się zdaje, doskonale sprawdza się na wielu polach technologia 5G, lecz już mówi się o kolejnych, 6G itd. Czy dziś, kiedy wciąż rozwijamy dostępność do dobrej jakości sieci, ma to głębszy sens i jest spójne z dalekosiężnymi trendami?

5G jest już wdrażane, ale trwają prace nad 6G. Dziś sens ma przede wszystkim pełne wykorzystanie potencjału 5G i jego rozwinięcia w wersji 5G-Advanced, równolegle z intensyfikacją budowy światłowodu, bo to one przyniosą największe efekty inwestycyjne w najbliższej dekadzie. 6G pozostaje na razie w fazie badań i standaryzacji i zapewne pojawi się komercyjnie dopiero w latach 30., ale planowanie drogi migracji już dziś ma sens, bo każde kolejne pokolenie sieci wymaga solidnych fundamentów w postaci gęstej infrastruktury światłowodowej i radiowej. W tym kontekście myślenie strategiczne o 6G nie jest oderwane od rzeczywistości, lecz komplementarne wobec bieżących inwestycji w FTTH (Fiber to the home – światłowód do domu, odmiana FTTx – red.) i 5G.

ikona lupy />
Materiały prasowe
Materiał z serwisu partnerskiego Cyfrowa Gospodarka