Na razie sieć nowej generacji będzie dostępna jedynie dla wybranych partnerów T-Mobile. I tylko w Warszawie.
Nowy standard telekomunikacji przyniesie nieznaną dziś szybkość i przepustowość połączeń internetowych. Sieć piątej generacji przyda się nam w życiu codziennym, bo zapewni transmisję danych bez opóźnień i ograniczeń przepustowości. Docenimy to nie tylko, poddając się operacji chirurgicznej na odległość czy jadąc autonomicznym samochodem, lecz także grając w gry komputerowe, oglądając transmisję sportową lub koncert online. Sieć 5G pozwoli też poważnie myśleć o inteligentnych miastach, w których śmietniki poinformują administrację, że trzeba je opróżnić, a czujniki na ulicach podpowiedzą, gdzie zaparkować. Najbardziej skorzysta jednak gospodarka.
Z raportu Komisji Europejskiej o 5G wynika, że wprowadzenie tej technologii podniesie o 1 proc. wartość dodaną w przemyśle. W przypadku Polski będzie to ok. 3,4 mld zł rocznie. Nasze oszczędności w branży transportowej Ministerstwo Cyfryzacji szacuje zaś na prawie 4 mld zł rocznie. Do tego dochodzą mniejsze kwoty uzyskane dzięki szybszemu przesyłowi danych: 560 mln zł rocznie dzięki wprowadzeniu inteligentnych liczników w sieciach energetycznych i wodno-kanalizacyjnych oraz 150 mln zł z redukcji kosztów leczenia. – Sieć 5G jest jednym z koniecznych warunków, byśmy mogli się liczyć w europejskim wyścigu gospodarczym – stwierdza minister cyfryzacji Marek Zagórski.
To wszystko jednak dopiero za kilka lat. Unijny plan przewiduje, że wszystkie obszary miejskie i główne szlaki transportu lądowego sieć piątej generacji ma pokryć do 2025 r. Do tego czasu pozostają nam testy. Korzystając z częstotliwości udostępnionych na próby z 5G przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, dwaj polscy operatorzy robią już przymiarki do nowej technologii.
Pierwszy ruszył Orange. Testy rozpoczęte przez tego operatora we wrześniu br. w Gliwicach są jednak czysto techniczne. Orange sprawdza m.in., jakim zakłóceniom sygnał stacji bazowej podlega w warunkach miejskich w wysokich częstotliwościach (3,4 GHz – w podobnym zakresie pasma radiowego 5G ma działać docelowo).
Żeby jednak z wysyłanego przez Orange sygnału skorzystać, trzeba zdobyć modem, którego nie ma jeszcze w regularnej sprzedaży, choć producenci już prezentują go na imprezach branżowych.
Tu krok dalej poszedł T-Mobile, który testową sieć mobilną 5G uruchomił w ostatni piątek. Tak jak Orange, operator używa sprzętu Huawei. T-Mobile kupił jednak od producenta także kilkanaście modemów 5G, dzięki czemu z sieci mogą korzystać pierwsi użytkownicy. Na razie jedynie wybrani biznesowi partnerzy telekomu (oraz testujący sprzęt dziennikarze). Modemy 5G trafią zarówno do dużych firm – które mogą wykorzystać nową technologię do usprawnienia swojej produkcji, transportu, magazynowania itp. – jak i do start-upów pracujących nad nowymi rozwiązaniami z zastosowaniem 5G.
Obecnie sieć obejmuje tylko Warszawę – głównie centrum miasta. Wystartowała bowiem w oparciu o pięć stacji bazowych, z których cztery ulokowano w pobliżu pl. Defilad, a jedna na dachu siedziby T-Mobile przy ul. Marynarskiej. Zasięg 5G ma być jednak powiększany. Operator chciałby dotrzeć z sygnałem piątej generacji m.in. do Kazimierza Dolnego, bo tam w przyszłym roku będzie realizował projekt inteligentnego miasta (smart city). – To nie jednorazowy test technologii, ale pełnoprawna sieć piątej generacji, którą będziemy stopniowo rozbudowywać i rozszerzać na kolejne miasta, by w końcu objąć nią terytorium całego kraju – podkreśla Andreas Maierhofer, prezes T-Mobile.
Częstotliwości, na których testuje 5G (3,5 GHz), Operator pozyskał z UKE na rok, z możliwością przedłużenia. Firma zakłada, że wykorzystywane dziś do prób stacje bazowe będą służyły do wysyłania sygnału 5G także w przyszłości, gdy ten standard wejdzie do regularnego użytku.