PiS stawia na nowych posłów. PO rusza w Polskę. Kukiz’15 planuje „pakiet demokratyczny”. SLD zapowiada wielki powrót. A ludowcy mobilizują radnych. Choć do lokalnych wyborów jeszcze dwa lata, największe ugrupowania sejmowe już zwierają szeregi i obmyślają plan działania. Paradoksalnie przed największym wyzwaniem stoi dominujące na scenie politycznej Prawo i Sprawiedliwość.
Partia nie może się pochwalić zbyt rozbudowanymi strukturami w regionach – choć wygrała ostatnie wybory w większości sejmików wojewódzkich, nie była w stanie stworzyć z nikim koalicji. W efekcie PiS–owi przypadło tylko Podkarpacie. Z kolei w większości dużych miast rządzą samorządowcy związani z Platformą Obywatelską lub deklarujący bezpartyjność.
– Samorządy to często spetryfikowane układy – lokalne imperia, baronowie, wieczni prezydenci czy marszałkowie – przez które PiS będzie musiał się przebić, także w kontekście prowadzonych reform, które „na dole” budzą opory – zwraca uwagę prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
W przypadku PiS mowa raczej o budowaniu lokalnych struktur niemalże od zera. Tym – jak wynika z naszych rozmów w szeregach partii – zająć się mają tzw. pierwszoroczni posłowie. – Jest decyzja kierownictwa partii o powołaniu zespołu złożonego z osób, które pierwszy raz znalazły się w Sejmie. Natomiast wszelkie szczegóły dotyczące personaliów dopiero przed nami – mówi poseł PiS Łukasz Schreiber, który był dawniej m.in. radnym w Bydgoszczy, a teraz sam zalicza się do grona sejmowych nowicjuszy. Takich świeżo upieczonych posłów PiS ma niemal setkę. Jak wyliczył serwis MamPrawoWiedzieć.pl, 71 z nich w dniu wyborów pełniło jakąś funkcję w samorządzie – 25 było radnymi miast, 23 – radnymi wojewódzkimi, a 18 – radnymi powiatowymi.
Danie im pola do popisu w sytuacji PiS to zrozumiały ruch. Stali się bardziej rozpoznawalni, a jednocześnie nie zapomniano o nich w społecznościach lokalnych. Wizerunek posłów będzie wzmocniony osobiście przez Jarosława Kaczyńskiego, który już zapowiedział, że do końca 2017 r. odwiedzi 70 miast i miasteczek.
W opinii prof. Chwedoruka strategia PiS to efekt braku alternatywy w sytuacji, gdy w samorządach dominują PSL i PO. Zwiększona aktywność młodszych działaczy, takich jak Jarosław Krajewski (który przez niektórych jest namaszczany na kandydata do walki o prezydenturę w stolicy), ma przyciągnąć młodszy elektorat, niezdecydowany lub nieznający się na polityce. – Podobnie za kandydaturą Andrzeja Dudy kryło się założenie, że tradycyjni wyborcy PiS zagłosują na każdego, kogo partia wystawi, a jednocześnie uda się pozyskać głosy tych, którzy chcieli głębokiej zmiany – zwraca uwagę prof. Chwedoruk.
Inną strategię zamierza przyjąć PO, dla której wybory samorządowe to walka o przetrwanie i obrona ostatnich przyczółków władzy. – Dla nas samorząd jest najważniejszym elementem strategii, także w kontekście wyborów parlamentarnych – przyznaje poseł Jan Grabiec, rzecznik Platformy. Działacze partii postawili sobie zadanie odwiedzenia w ciągu najbliższych miesięcy wszystkich powiatów. Już trwa polityczne tourneé w ramach akcji „Polska Obywatelska 2.0”. – Przed kilkoma tygodniami zjechaliśmy jedną trzecią Mazowsza, niedawno byliśmy w woj. lubuskim, a w listopadzie będziemy jeszcze na Podlasiu – wskazuje jeden z posłów PO.
Władze partii zobowiązały wszystkich polityków, a zwłaszcza byłych ministrów czy szefów komisji sejmowych, by zwiększyli swoją aktywność w okręgach. – Na organizowanych spotkaniach jest co najmniej trzech posłów PO lub znanych osób sympatyzujących z naszym ugrupowaniem – stwierdza nasz rozmówca z Platformy.
Mają oni wzmacniać pozycję pełnomocników okręgów samorządowych – zostali niedawno wyznaczeni. – Są nimi najczęściej lokalni działacze i samorządowcy, znani w swoim powiecie – tłumaczy nam jeden z członków PO. I to w zasadzie tyle. – Bo w przeciwieństwie do PiS my nie musimy struktur lokalnych budować od nowa, już je mamy. Dlatego zmieniamy raczej struktury wewnątrz partii – tłumaczy polityk Platformy. Najważniejsze jest to, że partia powoła niebawem gabinet cieni, który oprócz patrzenia na ręce ministrom rządu Beaty Szydło i formułowania alternatywnych propozycji dla ich działań zajmie się koordynacją polityki lokalnej i współpracy z organizacjami pozarządowymi. Traktując to jako rozgrzewkę i trening przed następnymi wyborami parlamentarnymi w 2019 r.
Tradycyjnie silni w regionach ludowcy liczą na swój aparat partyjny lokalnego szczebla. – Ze wszystkich partii mamy najwięcej radnych, wójtów, burmistrzów i starostów. Na nich oprzemy swoje działania lub wystawimy nowych kandydatów, jeśli zajdzie taka potrzeba. Na pewno idziemy na wybory pod własnym szyldem – zapowiada poseł Piotr Zgorzelski. Tym razem PSL zamierza większą wagę przywiązywać do wyborów sejmikowych. W poprzednich wyborach samorządowych w 2014 r. ludowcy uzyskali zaskakująco dobry wynik w województwach, bo aż 23,68 proc. Najwięcej zdobyły PiS (26,85 proc.) i PO (26,36 proc.). Do dziś rezultat PSL w sejmikach jest kwestionowany i uznaje się, że źródłem sukcesu ludowców była nowa forma kart do głosowania: kandydaci PSL byli na okładce, co mogło dezorientować wyborców. Dlatego przed PSL stoi trudne wyzwanie udowodnienia, że ostatni sukces w sejmikach nie był przypadkowy.
Co planują mniejsze ugrupowania? W Kukiz’15 za koordynację działań przedwyborczych odpowiadać będzie Andrzej Maciejewski, szefujący sejmowej komisji samorządowej. Na razie jednak nie chce zdradzać strategii swojego ugrupowania. – Myślę, że na przełomie lat 2016 i 2017 przedstawimy konkretne propozycje – ucina. Bardziej rozmowny jest jego partyjny kolega Piotr Apel. – Przygotowujemy pakiet demokratyzujący dla samorządów, chcemy, by pewne decyzje podejmowane na szczeblu lokalnym mogły być w większym stopniu konsultowane z mieszkańcami przez internet – zdradza. I dodaje, że chcą pokazać ludziom, iż w ramach już istniejącego prawa pewne rzeczy na poziomie lokalnym można robić inaczej, bez konieczności daleko idących zmian w prawie krajowym.
W związku z wyborami samorządowymi powrót z politycznych zaświatów planuje SLD. Na jednym z ostatnich spotkań z powiatowymi strukturami partii przewodniczący Włodzimierz Czarzasty zapowiedział start partii pod własnym szyldem. Podobną strategię Sojusz przyjmie na wybory parlamentarne w 2019 r. I nic dziwnego, bo decyzja o starcie do Sejmu w 2015 r. w szerokim sojuszu doprowadziła do klęski – w pojedynkę SLD mógł przekroczyć 5-proc. próg wyborczy, ale 8 proc. wymagane w przypadku koalicji okazało się poprzeczką ustawioną zbyt wysoko.
– W układaniu list do powiatów i gmin będzie możliwe zakładanie lokalnych komitetów, ale o tym decydować będą władze wojewódzkie – relacjonował po spotkaniu z przewodniczącym na swoim facebookowym profilu Czesław Cyrul, działacz SLD z Wrocławia. Sojusz liczy też na korzystny wynik w sejmikach. W ostatnich wyborach uzyskał tam 8,78 proc. głosów. Pytanie tylko, czy dla wyborców pozaparlamentarna siła będzie alternatywą budzącą zaufanie.
Wybory do samorządu są dla PO rozgrzewką przed sejmowymi