W tym roku średnio dwie osoby ubiegały się o jedno miejsce na urzędnika mianowanego. Wciąż nie ma pewności, czy wszystkie ułatwienia egzaminacyjne i inne zmiany organizacyjne sprawią, że po raz pierwszy od wielu lat zostanie osiągnięty niski limit mianowań.
Wyniki tegorocznego postępowania kwalifikacyjnego na urzędnika mianowanego będą ogłoszone pod koniec sierpnia. Natomiast akt mianowania tych, którzy zdali egzamin z wynikiem bardzo dobrym i zmieszczą się w limicie 500 osób, zostanie im wręczony w grudniu 2025 r.
Anicie Noskowskiej-Piątkowskiej, szefowej służby cywilnej, bardzo zależało, aby tym razem limit mianowań został osiągnięty. Dodatkowo, jak zapewniali organizatorzy egzaminu, w tym roku pytania miały być bardziej zrozumiałe. Co więcej, celem było sprawdzenie rozumienia przepisów i zagadnień, a nie wyłącznie wyłapywanie braków w wiedzy. Kandydaci mieli dostęp do przykładowych pytań, jakie mogły paść w trakcie egzaminu. W tym roku miał on pozwolić wyłonić urzędników, którzy potrafią myśleć krytycznie, a przy tym kreatywnie rozwiązywać problemy.
Za trudny egzamin?
Służba cywilna od wielu lat przeżywa bowiem kryzys. Dzieje się tak z uwagi na brak odpowiedniej liczby chętnych do bycia urzędnikiem mianowanym. W tym roku do egzaminu przystąpiło 1004 kandydatów. Jest to o 200 osób więcej niż w 2024 r. W ubiegłym roku okazało się, że mimo większej niż w poprzednich latach liczby chętnych nie udało się kandydatom zdać bardzo dobrze egzaminu na urzędnika mianowanego, aby móc wypełnić limit, który wynosił wówczas 400 osób. Ostatecznie wraz z absolwentami Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (KSAP) mianowania otrzymało tylko 251 osób. W tym roku, dzięki ułatwieniom i zmianie podejścia do egzaminu, limit 500 miejsc może zostać osiągnięty.
Zmiana formułowania treści pytań na bardziej zrozumiałe to niejedno ułatwienie. Po raz pierwszy egzamin został przeprowadzony jednocześnie w trzech lokalizacjach – w Warszawie, gdzie zdawało aż 602 kandydatów, w Krakowie – 242 i w Poznaniu 160. Do tej pory kandydaci spotykali się wyłącznie w stolicy.
– Z pewnością wyższa liczba kandydatów, którzy przystąpili do egzaminu, jest budująca. To, czy około połowy tych osób znajdzie się w zaproponowanym przez rząd limicie, zależy od stopnia trudności egzaminu. Do tej pory egzamin na urzędników mianowanych był postrzegany jako bardzo trudny – mówi prof. dr hab. Jolanta Itrich-Drabarek, wiceprzewodnicząca Rady Służby Publicznej z Uniwersytetu Warszawskiego.
Nie tylko profity
Wszyscy pracownicy służby cywilnej, którzy uzyskają akt mianowania, zyskują dodatkowy urlop i comiesięczne świadczenie, a także większą ochronę przed zwolnieniem. Nie wszystkie urzędy podchodzą do tego optymistycznie.
– Nie jesteśmy jednak mile widziani w urzędach, bo mamy potwierdzone kwalifikacje państwowym egzaminem lub kształceniem w KSAP, a także mamy certyfikaty znajomości języków. Jako absolwent KSAP pracuję już przez cztery lata w resorcie spraw zagranicznych i wciąż mam pierwszy stopień mianowania z dziewięciu. A praca, którą mi zaoferowano po ukończeniu KSAP, była na niskim stanowisku – mówi urzędnik mianowany. ©℗