PROBLEM: Od początku 2018 r. w całym kraju będzie można legalnie kupować tylko ekologiczne, ale zarazem drogie piece na paliwa stałe. Taki projekt rozporządzenia ministra rozwoju w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe o mocy nie większej niż 500 kW przedstawiło niedawno Rządowe Centrum Legislacji. Eksperci z zakresu środowiska są zgodni, że to dobry kierunek w budowaniu proekologicznego systemu. Dodają jednak, że słabym ogniwem będzie człowiek. Bez jego odpowiedniej edukacji nie dojdzie do ograniczenia niskiej emisji. Niektórzy samorządowcy są zdania, że rozporządzenie, zawierające rozwiązania nakazowo-zakazowe, nie ma szans na powodzenie. Wprowadzenie nakazu sprzedaży, a tym samym nabywania lepszych, ale drogich i skomplikowanych w eksploatacji kotłów, może spowodować skutek odwrotny do zamierzonego. Doprowadzi do powstania czarnego rynku tańszych kotłów czy produkcji urządzeń grzewczych metodą chałupniczą. To z kolei zamiast polepszyć stan powietrza w kraju, tylko ten problem pogłębi.
/>
W uzasadnieniu projektu czytamy, że zamiar ograniczenia niskiej emisji przez sprzedaż lepszych kotłów ma zostać osiągnięty przy odpowiednim wsparciu. Nie precyzuje jednak, na czym ono ma polegać, a Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie przewiduje obecnie programów dotacyjnych. Co więcej, Ministerstwo Środowiska informuje, że prace nad założeniami w NFOŚ dopiero niedawno się rozpoczęły. Według Agnieszki Setnik, specjalistki i naczelnika Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gliwicach, pikanterii dodaje fakt, że programy unijne z zasady nie dofinansowują kotłów w piątej klasie, o których mowa w rozporządzeniu, ponieważ UE nie akceptuje wykorzystywania węgla w indywidualnych instalacjach grzewczych. Objęte dofinansowaniem są jedynie kotły na gaz. A jednocześnie regulacje projektowane przez rząd i urzędy marszałkowskie nie pozwalają na aplikowanie przez gminy i przekazanie środków w postaci dotacji celowej na inwestycję mieszkańcom, czego wymaga prawo ochrony środowiska. Czy zatem wyjdziemy przed szereg, wprowadzając w życie rozporządzenie już w 2018 r.? Wszak nowe regulacje unijne dotyczące kotłów mają w UE wejść dopiero od 2020 r. Wtedy też mogą pojawić się pieniądze. Obecnie z własnego budżetu do wymiany instalacji na ekologiczne dopłacają nieliczne gminy, jak Gliwice, Kraków, Bielsko-Biała. Te biedniejsze stawiają na energię odnawialną. Na ten cel można coś uszczknąć z urzędów marszałkowskich.
Po co tak gnać
Według Krzysztofa Kawczyńskiego, eksperta środowiskowego Krajowej Izby Gospodarczej, pośpiech wynika z konieczności dostosowania się do Krajowego Programu Ochrony Powietrza. – Rozporządzenie ma obowiązywać dopiero od stycznia 2018 r. – mówi ekspert. – Mówię dopiero, bo to jeszcze trochę czasu. Obecnie nie ma ono znaczenia i skutków dla mieszkańca gminy. Ma na celu przygotowanie przedsiębiorców do nowych standardów, które UE wprowadzi w 2020 roku. Za dwa, trzy lata może się wszystko zmienić przy okazji wykrystalizowanych programów unijnych – dodaje.
Grzegorz Kubalski, ekspert Związku Powiatów Polskich, też jest spokojny o projekt i jego skutki. Jego zdaniem rozporządzenie odnosi się do kotłów dopiero wprowadzanych do obrotu lub użytkowania. Nie sięga zatem tych zainstalowanych. – Sytuacja poprawi się wraz z naturalną śmiercią techniczną starych kotłów na paliwo stałe. Na ten moment nie widzę potrzeby natychmiastowej reakcji samorządów na przygotowany projekt. Nie będzie też potrzeby wprowadzania dodatkowych regulacji w JST. Programy ochrony powietrza powinny być uchwalane i wdrażane tam, gdzie następuje przekroczenie norm jakościowych powietrza – wyjaśnia.
Inaczej widzi to Barbara Lampart, naczelnik wydziału Kształtowania Środowiska w UM Katowice. Jej zdaniem uchwały antysmogowe wprowadzane przez sejmiki wojewódzkie powinny wykorzystać nie tylko rozporządzenie w sprawie kotłów, lecz także zapowiadane wcześniej rozporządzenie w sprawie jakości paliw stałych. – Poza tym gdy tylko rozporządzenie się pojawi, gminy powinny na szeroką skalę informować mieszkańców o wejściu w życie przepisów. A już teraz muszą prowadzić akcje ekoedukacyjne i informacyjne o ewentualnych dopłatach i kulturze spalania – mówi Lampart. Katowice prowadzą już taki program. Zależność między rozporządzeniem a uchwałami o jakości powietrza zauważa też Marian Stępień, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Częstochowie. Jego zdaniem żadna uchwała organów samorządowych mających ograniczyć niską emisję nie będzie do wyegzekwowania, jeżeli nie będzie miała podstaw w prawie wyższej rangi, chociażby w przygotowywanym rozporządzeniu.
Kotły to czubek góry lodowej
Jaki jest wniosek z lektury projektu? Ma braki, nic nie mówi na temat paliwa, a skupia się tylko na wymogach pieców. A przecież mieszkańcy JST spalają materiał fatalnej jakości oraz odpady. Krzysztof Kawczyński twierdzi, że nowe piece mają mieć specjalne blokady elektroniczne zapobiegające spalaniu śmieci. – Kiedy utylizowany jest odpad, piec gaśnie. Jednak blokady zawsze można zdjąć. Zatem nawet jeśli mieszkaniec gminy wymieni piec na drogi, może dalej spalać śmieci, tak jak mu się podoba. A kontrolować tego nie sposób. Nie ma do tego narzędzi, a policja i straż gminna się do kontroli nie garnie – mówi ekspert KIG. Wtóruje mu Piotr Sołtysek, pełnomocnik prezydenta Bielska-Białej ds. zarządzania energią.
– Słabym ogniwem pozostanie człowiek. Osoba eksploatująca kocioł może użyć niewłaściwego paliwa. Producenci będą usiłowali ominąć prawo, tworząc kotły z paleniskiem automatycznym, na który będzie certyfikat, i z możliwością awaryjnego spalenia byle czego. Wysoką klasę będzie można uzyskać, stosując filtr spalin, który jednak można będzie odłączyć i palić bez niego. Projekt musi być uzupełniony w prawo regulujące jakość paliw dopuszczonych do obrotu handlowego, co poprawi cały system – twierdzi Sołtysek. Do podobnych wniosków dochodzi prof. Zbigniew Karaczun z Polskiego Klubu Ekologicznego – Okręgu Mazowieckiego. – Według danych z 2013 r. Europejskiej Agencji Środowiska, na 10 najbardziej zanieczyszczonych miast Europy, sześć położonych jest w naszym kraju. Szacuje się, że z tego powodu przedwcześnie umiera ponad 45 tys. Polaków. To są wymierne straty społeczne i gospodarcze. Samo wprowadzenie regulacji dotyczących norm dla kotłów to stanowczo za mało. Należy jednoczesne wprowadzić standardy jakości węgla i innego rodzaju paliw stałych, które użytkowane będą w tych piecach – uważa profesor. Jego zdaniem obecnie na rynek odbiorców indywidualnych kierowany jest najgorszy jakościowo miał węglowy o niskiej wartości kalorycznej i wysokiej zawartości domieszek np. związków siarki powodujących znaczne zanieczyszczenie powietrza. – Brak norm spalanych paliw stałych w piecach może sprawić, że choć kotły teoretycznie będą spełniać wymogi w zakresie wydzielania zanieczyszczeń, to w praktyce emisja będzie wielokrotnie wyższa niż dopuszczalna – podkreśla.
Nie będzie dopłat, będzie nielegalna produkcja
Projekt fatalnie ocenia Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich. – Sadzę, że zakazać sprzedaży kotłów słabej jakości się nie da. Przeciętny Kowalski zawsze przecież może kupić tańszy kocioł on-line w kraju sąsiednim. Kto to skontroluje? A co ze sprzedażą kominków? Nie będzie ich już można nabywać i instalować? To jakiś absurd i fikcja. Co innego, gdyby rozporządzenie dawało coś w zamian – formy zachęty do wymiany na lepszy standard, promocje, formy odliczenia. Samo rozporządzenie to nie jest najlepsza metoda walki z niską emisją. Zwłaszcza że nosi w sobie zakaz/nakaz. Piece są bardzo drogie, bo kosztują nawet 10 tys. zł, a to sprzyja czarnemu rynkowi. Każdy może sobie wyspawać piecyk w garażu ze swoim sąsiadem i palić w nim, czym mu się podoba – tłumaczy. Jego zdaniem przykładem dobrego działania w samorządach jest zachęta. Gminy wciąż mają słabe możliwości pomocy mieszkańcom w wymianie pieców. A zawsze znajdą się ważniejsze rzeczy do finansowania, jak drogi czy np. przedszkola. – Mieszkańcom trzeba pomagać w inny sposób, a rozwiązaniem może być energia odnawialna – fotowoltaika i pompy ciepła. Moja gmina pomaga już kilkudziesięciu rodzinom w uzyskaniu dopłat z urzędu marszałkowskiego – mówi Iwaniuk. O tym, że można zapomnieć o dopłatach, wspomina też Grzegorz Kubalski. – Nie sądzę, że można liczyć na programy wsparcia. Wszystkie projekty ukierunkowane były na wymianę istniejących kotłów na lepsze i w tym zakresie dalej będą obowiązywały, choć w ograniczonym zakresie. Skutki odwrotne do zamierzonych oczywiście punktowo wystąpią, ale oceniam, że ich wpływ będzie mniejszy niż zmniejszenie emisji – wyjaśnia Kubalski.
Miasta cieszą się z rozporządzenia
Marian Stępień twierdzi, że rozporządzenie dotyczące wymagań dla kotłów na paliwo stałe jest jak najbardziej pożądane. Podobnie jak i rozporządzenie dotyczące parametrów paliw stałych będących już w obrocie. To, że mamy problem przekroczeń w niskiej emisji, jest skutkiem braku uregulowań prawnych w tych zakresach – mówi Stępień. Wtóruje mu Jarosław Grobelny, zastępca prezydenta Gniezna. – Z punktu widzenia ograniczenia niskiej emisji jest to na pewno rozwiązanie idące w dobrym kierunku. Konieczne jest jednak wsparcie tych wszystkich, którzy będą wymieniali kotły na bardziej sprawne. Niezbędne jest finansowanie tych działań w ramach środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej lub Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach programu podobnego, np. dotyczącego poprawy jakości powietrza KAWKA. Wydaje się, że refundacja 50 proc. kosztów brutto zakupu bardziej sprawnego kotła, czyli spełniającego wytyczne nowego rozporządzenia, byłaby optymalnym rozwiązaniem – mówi Grobelny.
Na ziemię sprowadza wszystkich Tomasz Misztal, ekspert środowiskowy z UM Gliwice. Przypomina, że faktycznie w osiągnięciu celu ekologicznego ważne jest, by czynnie w tym brał udział NFOŚ. – Jednak są sytuacje, że raz obiecany program jest wycofywany, a te, które dochodzą do skutku, mają zbyt krótkie terminy naboru. Potencjalni beneficjenci przez okres np. 11 dni nie są w stanie nawet zebrać i donieść potrzebnej dokumentacji – zwraca uwagę Misztal. Główny Inspektorat Inspekcji Środowiska 7 października poinformował redakcję, że nasze wątpliwości w zakresie skutków projektowanego rozporządzenia będą brane pod uwagę przez organy oraz organizacje społeczne przy opiniowaniu projektu oraz w konsultacjach społecznych.
WAŻNE
Piece są bardzo drogie, kosztują nawet 10 tys. zł, a to sprzyja czarnemu rynkowi. Każdy może sobie wyspawać piecyk w garażu i palić w nim, czym mu się podoba. Zakazać sprzedaży kotłów słabej jakości się nie da. Zawsze przecież może kupić online tańszy kocioł w kraju sąsiednim.
!Według danych z 2013 r. Europejskiej Agencji Środowiska na 10 najbardziej zanieczyszczonych miast Europy sześć położonych jest w naszym kraju. Szacuje się, że z tego powodu przedwcześnie umiera ponad 45 tys. Polaków.
Stanowisko Ministerstwa Środowiska
Joanna Józefiak, radca ministra w Ministerstwie Środowiska
W Polsce postanowiono przyspieszyć wejście w życie wymogów rozporządzenia ze względu na problemy z dotrzymaniem norm jakości powietrza. Przy wprowadzeniu zmian niezbędne jest odpowiednie wsparcie finansowe dla mieszkańców, którzy będą wymieniali stare kotły wysokoemisyjne na kotły nowej generacji spełniające wymogi piątej klasy emisji. Obecnie NFOŚ prowadzi prace nad stworzeniem jednolitego i elastycznego mechanizmu wsparcia. Program ten jest obecnie konsultowany z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska i gospodarki wodnej, które mają być pośrednikami we wdrażaniu tego instrumentu. Zasady i warunki programu powinny być znane w IV kwartale br.
OPINIA EKSPERTA
Należy mieć na uwadze, że 1 stycznia 2020 r. wejdą w życie przepisy rozporządzenia Komisji (UE) 2015/1189 z 28 kwietnia 2015 r. w sprawie wykonania dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/125/WE w odniesieniu do wymogów dotyczących ekoprojektu dla kotłów na paliwo stałe. Zapisy projektowanego rozporządzenia, które będą obowiązywać bezpośrednio producentów takich kotłów, a pośrednio również mieszkańców nabywających kotły do swoich gospodarstw domowych, stanowią powtórzenie części przepisów rozporządzenia Komisji. Jedyną różnicą jest to, że nasz krajowy prawodawca proponuje, aby wymagania weszły w życie dwa lata wcześniej niż przepisy unijne.