Chodzi o projektowane przepisy dotyczące Krajowego Rejestru Oznakowanych Psów i Kotów (KROPiK). Do bazy mają trafić wszystkie psy urodzone po jej uruchomieniu oraz psy i koty wprowadzane do obrotu i przebywające w schroniskach. Resort rolnictwa chce w ten sposób walczyć z bezdomnością zwierząt i ograniczyć wydatki gmin na ten cel. Te chciałyby, aby obowiązkiem czipowania i rejestrowania psów zostali objęci wszyscy właściciele, bo w przeciwnym razie na efekty zmiany przepisów będzie trzeba czekać jeszcze co najmniej kilkanaście lat (pisaliśmy o tym: „Prawie 36 mln zł na bazę psów i kotów. Za czipy zapłacą właściciele”, DGP nr 193/2024).
W ocenie projektodawców baza może stać się dla samorządów również źródłem dodatkowych dochodów, ponieważ pozwoli na weryfikację, kto posiada psa i powinien uiścić za to stosowną opłatę. Od 2008 r. jest ona fakultatywna (wcześniej był to podatek) i gminy niechętnie ją nakładają, również dlatego, że brakuje narzędzi do jej skutecznego egzekwowania.
Opłata, a nie podatek
– Nie mamy tej opłaty, bo nie wiemy, jak mielibyśmy to weryfikować. Do głowy by mi nie przyszło, żeby coś takiego wprowadzać, bo już teraz ludzie oszukują na podatkach. Gdybyśmy teraz wprowadzili opłatę, to okazałoby się, że wszystkie psy chodzące po wsi są bezdomne – potwierdza Joanna Wons-Kleta, wójt gminy Pawonków (woj. śląskie).
Takie problemy mają wszystkie samorządy. Z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że w ostatnich latach liczba gmin, które zdecydowały się pobierać opłatę, waha się w granicach 400, a dochody osiągane z tego tytułu w skali kraju to ok. 4 mln zł. Dla porównania wydatki wszystkich gmin na walkę z bezdomnością zwierząt sięgają już prawie 350 mln zł (patrz: infografika).
Podobne wyjaśnienia przedstawiają inni eksperci.
„Nieadekwatne koszty poboru i obsługi związanej z opłatą od posiadania psów do zbyt niskich wpływów. Opłata nie stanowi dużego dochodu w stosunku do nakładu pracy, jakiej wymaga. Zapewnienie powszechności wnoszenia opłaty i jej wyegzekwowanie wiąże się z czasochłonnymi procedurami” – wskazują urzędnicy z Gdańska, w którym opłata również nie jest na razie pobierana.
Według resortu rolnictwa to się może zmienić po wprowadzeniu obowiązku czipowania psów i uruchomieniu KROPiK. Resort szacuje, że jeśli wszystkie gminy zdecydowałyby się na wprowadzenie opłaty w maksymalnej stawce, a w bazie znalazłoby się 5 mln psów, to „do sektora jednostek samorządu terytorialnego mogłoby wpływać blisko 868 mln zł rocznie”. Dotyczy to maksymalnej stawki opłaty w 2024 r., czyli 173,57 zł. W przyszłym wzrasta ona do 178,26 zł, więc przyjmując rządowe założenia, kwota wpływów mogłaby sięgnąć ponad 891 mln zł.
Nie aż tyle, ale może zachęcić
Samorządy przychylnie patrzą na możliwość uruchomienia bazy, a część z nich – poza ograniczeniem zjawiska bezdomności zwierząt – rzeczywiście widzi w niej szansę na skuteczniejsze ściąganie opłat.
– Wpis do rejestru powinien być automatycznym źródłem danych do wystawienia nakazu płatniczego w zakresie opłaty od posiadania psa. Nie powinno to polegać na deklaracji. Podejrzewam, że wiele samorządów byłoby z tego rozwiązania zadowolonych, bo nie spotykałyby się z powszechną krytyką odnośnie do pazerności jako nakładający te daniny, bo tak to jest traktowane przez mieszkańców – uważa Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP.
Samorządy zwracają jednak uwagę, że szacunki resortu rolnictwa nie uwzględniają ustawowych zwolnień z opłaty. Płacić nie muszą m.in.: osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności; właściciele jednego psa, którzy ukończyli 65. rok życia i samodzielnie prowadzą gospodarstwo domowe, czy podatnicy podatku rolnego, jeśli mają nie więcej niż dwa psy. Do tego gminy wprowadzają dodatkowe zwolnienia. W Krakowie, w którym stawka wynosi dziś 36 zł, dodatkowym zwolnieniem objęte są m.in. osoby, które adoptowały psa z krakowskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt czy oznaczyły czworonoga czipem (dziś jest to w pełni dobrowolne).
„Wskazane wyżej zwolnienia, jak również inne wprowadzone w wielu gminach powinny być uwzględnione przy szacowaniu dochodów z tej opłaty. Rejestr publiczny zawierający pełne dane właścicieli psów, do którego dostęp miałyby gminy, z pewnością ułatwiłby pobór opłaty i dlatego Kraków z zainteresowaniem przygląda się propozycji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi” – informuje Wydział Podatków i Opłat Urzędu Miasta Krakowa.
Nawet jeśli resort rolnictwa przeszacował realne wpływy z tytułu opłaty, jakie mogłyby osiągnąć w skali kraju lokalne budżety, to uruchomienie bazy może się okazać krokiem do zwiększenia liczby samorządów, które zechcą ją wprowadzić.
„Rejestr oznakowanych psów mógłby się stać jednym z elementów mających wpływ na wprowadzenie opłaty, niemniej musiałby być bardzo szczelny” – dodaje gdański magistrat.
Gminy są przekonane, że już samo uruchomienie KROPiK przyczyni się do ograniczenia ich wydatków na odławianie i opiekę nad bezdomnymi zwierzętami, o ile wszystkie psy szybko trafią do rejestru, czego przepisy w obecnym brzmieniu nie gwarantują. W niektórych przypadkach wpływy z opłaty mogłyby zniwelować wszystkie wydatki, jakie dziś ponoszą samorządy.
– Nawet gdyby to było 30 zł od psa, a przy 1400 nieruchomości myślę, że w Pawonkowie jest więcej niż 1 tys. psów, to mielibyśmy ok. 30 tys. zł, czyli mniej więcej tyle, ile wydajemy rocznie na walkę z bezdomnością zwierząt – podsumowuje Joanna Wons-Kleta. ©℗