Anita Noskowska-Piątkowska, szefowa służby cywilnej.
Premier był w tym czasie zajęty. Dodatkowo miał posiedzenie wyjazdowe w Białymstoku.
Nie wiem, bo nie spotkałam się z panem premierem. Uważam, że po swoich doświadczeniach w Brukseli zapewne docenia administrację publiczną.
Przedstawiłam, ale nie miałam okazji rozmawiać z premierem.
Szefowej służby cywilnej, która prezentowała ten dokument szefowi kancelarii premiera.
To była taka propozycja, że grzechem byłoby odmówić. Jestem urzędnikiem mianowanym i absolwentką KSAP. Nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, że mogłabym być dyrektorem tej szkoły. Kiedy otrzymałam od szefowej służby cywilnej propozycję napisania koncepcji naprawy KSAP i zgłoszenia się na krótką listę osób, które aplikowały na konkurs na dyrektora KSAP, mogłam powiedzieć tylko „tak”.
To był bardziej konkurs nieformalny.
Ten konkurs nie był nigdzie ogłaszany. Szefowa miała swoją, nie wiem jak długą, listę kandydatów na to stanowisko i każdy miał przygotować koncepcję na naprawę KSAP. Moja koncepcja się spodobała.
Nie. Planuję tę szkołę naprawić i uratować.
Tak. Ale polska administracja potrzebuje KSAP.
Tak, ale nie chciałam od tego zaczynać. Skupiam się przede wszystkim na tym, aby szkoła odzyskała swój dawny potencjał, przetrwała obecny trudny okres i złapała nową szansę. Myślimy nad tym, aby gdzieś na tej ścieżce długookresowej strategii znalazła się też zmiana nazwy szkoły.
Dlatego w tej chwili musimy z tym poczekać.
Mamy to już trochę rozpoznane. Pokolenie Z, które wchodzi na rynek pracy, kieruje się wartościami. Jest to pokolenie mocno ideowe, które chciałoby pracować dla państwa. Jest to też pokolenie, które wyznaje zasadę równowagi pracy i odpoczynku. Z tego chociażby powodu nazwa szkoły kojarząca się politycznie i jednocześnie deklarująca kształcenie w duchu neutralności politycznej nie pomaga, bo to wprowadza pewien dysonans.
Gdyby chodziło tylko o wartości konserwatywne, nie byłoby kłopotu, bo wszyscy wiemy, jaki to był człowiek. Mam pełen szacunek dla pana prezydenta. Niestety, jego postać została zawłaszczona przez jedną partię. I to jest złe, bo szkoła musi być neutralna politycznie.
Jeśli zrezygnujemy z obecnego patrona, to szkoła nie będzie mieć nowego. To będzie dla KSAP najlepsze rozwiązanie.
Poleciłam, aby na gmachu budynku ponownie powiewała flaga Unii Europejskiej. Nawiązałam też kontakty z ambasadorami, którzy z pewnością przyczynią się do tego, że będziemy mogli oferować naszym słuchaczom możliwość odbywania staży zagranicznych. Dzięki tym kontaktom chcę też pozyskać nowych wykładowców do naszej szkoły.
Nie mówiłabym o klęsce. Mimo wszystko mamy 229 osób, które prezentują wysoki poziom i zdały ten trudny egzamin.
Był na podobnym poziomie trudności jak w 2023 r. Ten egzamin jest trudny, ale też ma skomplikowaną procedurę i zasady niezrozumiałe dla uczestników. Dlatego powołaliśmy specjalny zespół, aby na przyszły rok lepiej go przygotować. Wczytujemy się też w ankiety, które wypełniali po jego zdaniu uczestnicy. Wiemy z nich, że część dotycząca kompetencji nie była dla nich do końca zrozumiała. Nie sprawdzano umiejętności, które są faktycznie przydatne w pracy urzędnika. Z kolei stopień trudności sprawdzianu wiedzy oceniono jako zbyt wysoki. Za bardzo polujemy na brak wiedzy wyuczonej na pamięć, a za mało wymagamy myślenia. Wszystko to jest do zmiany. Będziemy to robić zespołowo z ekspertami.
Tak. Dlatego zrobimy to stopniowo. W przyszłym roku egzamin zostanie zmieniony o tyle, o ile można to zrobić bez zmiany przepisów, np. jeśli chodzi o zakres merytoryczny. Natomiast za dwa lata, kiedy już zostanie przygotowana nowelizacja ustawy o KSAP, wprowadzimy bardziej gruntowne zmiany. Łącznie z tym, aby egzamin odbywał się elektronicznie, bez konieczności przyjeżdżania do jednego miejsca z całego kraju.
Wiele rzeczy przychodzi mi do głowy. Z pewnością zabrakło mu refleksji na ten temat, skoro w 2023 r. egzamin okazał się tak bardzo trudny. Tym bardziej że liczba kandydatów od 2015 r. jest coraz mniejsza. Już wcześniej trzeba było myśleć o zmniejszeniu opłaty i zmianie egzaminu.
Dopiero przez nową szefową służby cywilnej.
Tak czy inaczej, mamy do czynienia z trudnym egzaminem, ale też z coraz gorzej przygotowanymi kandydatami. Nad tym też musimy popracować. Powinniśmy wcześniej podpowiedzieć kandydatom, jakie będą tematy przewodnie, z czego mają się przygotować. Przed tegorocznym egzaminem na stronie służby cywilnej pojawiły się przykładowe pytania, ale kandydaci wskazywali, że jeśli chodzi o test umiejętności, to te podane na stronie były łatwe, a te na egzaminie trudne.
Tak. W przyszłym roku zmienimy rozporządzenie i treść egzaminów. Za dwa lata nie trzeba będzie przyjeżdżać do Warszawy na egzamin, bo ten będzie w formie elektronicznej, a to znacznie obniży opłaty. Ponadto informacja o wynikach będzie niemal natychmiast. Kandydaci często zarzucają szkole, że przez te opłaty egzaminacyjne zarabiamy na nich. To wszystko chcemy wyeliminować.
Tak. Egzamin musi być trudny i nie może faworyzować najsłabiej przygotowanych. Spektrum zdających jest bardzo duże. Począwszy od pracowników administracji skarbowej, a skończywszy na zatrudnionych w ministerstwach. Musimy brać pod uwagę to, jak należy się przygotować do egzaminu z pozycji referenta w urzędzie skarbowym, a jak z pozycji głównego specjalisty w resorcie. Pracownicy ministerstw mają inne możliwości rozwoju. Należy ten egzamin tak skroić, aby był możliwy do zdania dla kandydatów ze wszystkich rodzajów urzędów. Musimy się też zastanowić nad nowym profilem urzędnika mianowanego. Tym bardziej że świat się zmienia. Być może obecnie urzędnik mianowany powinien mieć inne umiejętności, niż to było za moich czasów. Musimy się zastanowić, czy nie odejść od generalistów, czyli wszechstronnie wykształconych urzędników, a skupić się raczej na określonych specjalnościach. Dyskusje są jeszcze przed nami.
Ci dyrektorzy, którzy sami są urzędnikami, a także absolwentami KSAP, rozumieją, z kim mają do czynienia. Nie ma niczego gorszego i bardziej demotywującego dla pracownika niż pomijanie przy przydzielaniu zadań. Przeżyłam w swojej karierze taką sytuację, kiedy miałam czyste biurko. Żadne sprawy do mnie nie wpływały, bo nie miały wpływać. To miało mnie zniechęcić. Byłam wtedy bliska rezygnacji z pracy w administracji. Tak się nie da długo wytrzymać.
Wtedy miałam ok. 50 urzędników na 1,3 tys. zatrudnionych. Byłam pierwszym dyrektorem, który wprowadził regularne zasady oceny okresowej i awansu na kolejne stopnie służby cywilnej. Wcześniej była niepisana reguła, że urzędników nie ocenia się wysoko, bo wtedy trzeba by ich awansować. Powiedziałam im, że teraz będą oceniani rzetelnie co dwa lata i awansowani co cztery lata. Warunek, jaki postawiłam, to że urzędnicy muszą dawać z siebie więcej niż pozostali pracownicy.
Czekam na nowelizację ustawy o służbie cywilnej i przywrócenie konkursów na te stanowiska. Bardzo często nie opłaca się urzędnikom mianowanym obejmować stanowiska dyrektorskiego przy obecnych przepisach, bo taka osoba traci prawo do dodatku służby cywilnej i także do dodatkowego urlopu, który może wynieść maksymalnie 12 dni. Tam, gdzie są realne awanse urzędników mianowanych, jak w moim urzędzie, takim osobom po prostu się nie opłacało zostawać dyrektorem. A to jest ogromna strata dla państwa polskiego. Inwestujemy duże pieniądze w ludzi, a potem nie potrafimy tego wykorzystać.
Nie wiem, w jakim kierunku pójdzie ta nowelizacja. Jeśli w danym urzędzie byłaby potrzeba ściągania ekspertów z biznesu na stanowiska dyrektorskie, to jest to dobry pomysł.
Być może, nie wiem. Z pewnością chciałabym przywrócenia konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Jeśli z tego wyjątku (zatrudniania ekspertów np. z biznesu) zrobimy regułę, to może to przeszkadzać w pracy. Ale jeśli mamy supermenedżera w biznesie i go zatrudnimy, to taki wyjątek od zasady może być z korzyścią. Każdy dyrektor generalny powinien mieć mały fundusz płac na tzw. gwiazdy.
Ale wprowadzają ferment, który jest potrzebny w administracji, bo jest trochę skostniała i zasiedziała.
Poprosiła pana premiera, za pośrednictwem szefowej służby cywilnej, o reaktywowanie kształcenia stacjonarnego dla słuchaczy, a także pozostawienie kształcenia dualnego, czyli łączenia pracy zawodowej z nauką. Zdecydowaliśmy się oba te typy kształcenia podjąć.
Zgadza się. Chcę to zmienić. Słuchacze kształcenia dualnego pojawiają się tylko na tydzień w miesiącu. Osobiście mnie to boli, że szkoła do tej pory nie wykorzystała swojego potencjału.
Tak. Między innymi z tego powodu to dobrze, że mamy zgodę premiera na kształcenie w obu trybach.
Nie mam takich obaw. Ci starsi będą się raczej zgłaszali do kształcenia dualnego, czyli będą jednocześnie pracowali w administracji rządowej i kształcili się w szkole.
Jesteśmy w toku. Zrobiliśmy trzy moduły, a przed nami jeszcze siedem. Trudno się na razie wypowiadać. Spotkałam się ze słuchaczami kształcenia dualnego tuż po mojej nominacji. Okazuje się, że to są bardzo fajni ludzie, zaangażowani, chcący się rozwijać.
Tak, komunikowali mi to. Musimy ten temat omówić z dyrektorami generalnymi. Trzeba z nimi rozmawiać językiem korzyści – o tym, co im dadzą lepiej wykształceni pracownicy i zmiany w szkole. Bez nich nie zmienimy wizerunku administracji. Nie będziemy też reformować KSAP dla samej KSAP.
Chcemy przyjąć 40 słuchaczy stacjonarnie i 40 w trybie kształcenia dualnego.
Na 199 kandydatów przyjęto 46.
Nie. Jest pół na pół.
Tak. Jest o jedną trzecią wyższy. Dotacja stała na funkcjonowanie KSAP wynosi ok. 12 mln zł. Mamy też dotację celową. Ta zależy od sytuacji w administracji.
W swojej koncepcji naprawy KSAP wskazałam na potrzebę organizowania szkoleń i przygotowywania naszych pracowników administracji rządowej do pracy w strukturach unijnych.
Nie miał racji. Absolwent takiego wydziału na uczelni z pewnością ma głowę napakowaną wiedzą merytoryczną, ale brakuje mu doświadczenia czy praktyki w administracji. KSAP kształci urzędników gotowych do podjęcia pracy na każdym stanowisku, po odbyciu stażu krajowego i zagranicznego, oswojonego z obiegiem dokumentów i specjalistycznymi aplikacjami na danym stanowisku pracy.
To jest dobry pomysł. Przy wieloletniej strategii KSAP musimy założyć sobie taki moment, kiedy, przy ścisłej współpracy z szefem służby cywilnej, osiągniemy ten magiczny wskaźnik 10 proc.
Nie mam wyklarowanego stanowiska w tej sprawie.
Byłam nim w innych czasach, kiedy tego zjawiska nie było. Jestem jednak gotowa na to, aby KSAP była platformą do dyskusji na temat tego typu zmian. Możemy w tym zakresie zrobić konferencję i warsztaty, aby przedyskutować takie zmiany. Stowarzyszenie Absolwentów KSAP i Fundacja Alumni też chcą znowelizować przepisy i nawet mają przygotowane projekty. W najbliższym czasie chcę ich też zaprosić na takie spotkanie i dyskusję o przyszłości administracji. Przy okazji musimy wysłać do młodych ludzi jasny sygnał, że budujemy nową, nowoczesną administrację, do której ich zapraszamy. Tak jak mnie zaproszono w 1996 r. ©℗