Lokalni włodarze nie mogą wstrzymywać dotacji dla prywatnej szkoły ani żądać jej zwrotu tylko dlatego, że forma zatrudnienia nauczycieli była niezgodna z przepisami. Cel otrzymanego wsparcia finansowanego został zrealizowany – tak orzekł WSA.

Zgodnie z art. 10a ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 984 ze zm.) m.in. w przedszkolach, innych formach wychowania przedszkolnego i szkołach nauczycieli zatrudnia się na podstawie umowy o pracę, zgodnie z kodeksem pracy. W przypadku nauczycieli prowadzących zajęcia bezpośrednio z uczniami lub wychowankami w wymiarze nie wyższym niż cztery godziny tygodniowo powierzenie prowadzenia tych zajęć może nastąpić również na innej podstawie niż etat. Z takim zastrzeżeniem, że w treści łączącego strony stosunku prawnego nie mogą przeważać cechy charakterystyczne dla stosunku pracy.

Dotacja do zwrotu

Tego dotyczyła sprawa zakończona orzeczeniem, którego uzasadnienie właśnie się ukazało. Jeden z mazowieckich powiatów na podstawie art. 35 ustawy z 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1400 ze zm.), określającej zasady wypłacania dotacji podmiotom prowadzącym niesamorządowe przedszkola i szkoły, zdecydował się na wydanie decyzji, w której domagał się zwrotu wypłaconej dotacji przyznanej prywatnemu liceum. Starosta uzasadniał to tym, że część nauczycieli jest zatrudniona na podstawie umów zlecenia, a ich wymiar pracy przekracza cztery godziny tygodniowo. Jego stanowisko podzieliło samorządowe kolegium odwoławcze (SKO).

Sprawa trafiła więc do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Ten orzekł, że skoro nauczyciele zatrudnieni w liceum ogólnokształcącym świadczyli w nim pracę, realizując zadania tej placówki w zakresie edukacji, wychowania i opieki nad dziećmi, to organ nie może uznać, że pieniądze przeznaczone na sfinansowanie wynagrodzeń tych pracowników zostały wydane niezgodnie z przeznaczeniem. Skład orzekający podkreślił, że nie wolno odmówić dotacji tylko dlatego, że gmina uważa, iż wydatki były dokonywane z naruszeniem art. 10a Karty nauczyciela, więc jako przekraczające dopuszczalne prawem limity nie mogą być sfinansowane z przyznanej dotacji. Zdaniem sądu ta sprawa nie jest bowiem sprawą z zakresu prawa pracy, a jej przedmiotem jest ocena wykorzystania dotacji zgodnie z jej przeznaczeniem.

Nie ma związku z umową

WSA przypomniał, że zasady wykorzystywania dotacji oświatowej określa ustawa o finansowaniu zadań oświatowych. Stwierdzono w niej, że dotacja może być przeznaczona przede wszystkim na wynagrodzenia pracowników jednostki oświatowej. Ustawa nigdzie nie wskazuje, że zatrudnienie pracownika szkoły musi pozostawać w zgodzie z innymi przepisami, aby było kwalifikowane do finansowania z dotacji oświatowej. Nie ma np. przepisu, który nakazywałby zatrudnianie nauczycieli na podstawie umowy o pracę, jeżeli pracują oni z uczniami przez więcej niż cztery godzin tygodniowo.

Szkodliwy przepis

Na podstawie tej argumentacji WSA zdecydował o uchyleniu decyzji SKO, a także wcześniejszej decyzji starosty.

– Stanowisko sądu administracyjnego jest jak najbardziej racjonalne i tak należy je oceniać. W przeciwieństwie do przepisu, który narzuca formę zatrudniania nauczycieli i wskazuje jako preferowaną umowę o pracę – mówi Łukasz Łuczak, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.

Według niego ten przepis jest zbyt sztywno sformułowany. Nie uwzgędnia chociażby tych sytuacji, gdy pracownik wykonuje dodatkową pracę w drugiej jednostce oświatowej i nie jest zainteresowany umową o pracę.

Prawnicy przyznają wprost, że jeśli starosta zauważył, iż nauczyciele są zatrudnieni niezgodnie z prawem, nie powinien domagać się zwrotu dotacji. Może jedynie np. zwrócić się do Państwowej Inspekcji Pracy o dokonanie stosownej kontroli.

– Ten wyrok jest przełomowy, ponieważ przepis art. 10a ma podłoże polityczne. Narzuca prywatnym podmiotom formę zatrudnienia osób współpracujących z niepublicznymi przedszkolami i szkołami. W ten sposób jest naruszana zasada legalizmu wyrażona w art. 7 konstytucji. Regulacja ta nakłada na organy państwowe przede wszystkim obowiązek działania zgodnie z obowiązującymi przepisami kompetencyjnymi, interpretowanymi w sposób ścisły. Starosta nie może zabierać dotacji tylko dlatego, że wydaje mu się, iż pracownicy są zatrudnieni w niewłaściwy sposób, a jednocześnie środki finansowe są wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem – zauważa Robert Kamionowski, ekspert ds. prawa oświatowego, radca prawny, partner w kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.

– W omawianej sprawie cel dotacji nie naruszył art. 35 ustawy o finasowaniu zadań oświatowych. Tym bardziej że od dekady dotacja obejmuje każdy wydatek na rzecz szkoły, a przede wszystkim wynagrodzenia nauczycieli – dodaje. ©℗