Włodarze dopytują, czy przesłane przez Ministerstwo Finansów tzw. metryczki w sprawie podziału subwencji oświatowej przewidują już wydatki związane z rekordowymi podwyżkami dla nauczycieli. Okazuje się, że tak. Alarmują, że rządowe wsparcie jest niedoszacowane.
Część samorządów deklaruje, że wyższe pensje dla nauczycieli i wyrównania wypłaci niezwłocznie. Nie brakuje też takich, które zamierzają to zrobić tuż przed wyborami samorządowymi, czyli na początku kwietnia 2024 r. Mimo rekordowej subwencji oświatowej i wysokich, ok. 30-proc. podwyżek dla nauczycieli, pojawiają się głosy rozczarowania podziałem subwencji oświatowej.
Czekają na rozporządzenie
Barbara Nowacka, minister edukacji, w ubiegły piątek podpisała nowelizację rozporządzenia z 31 stycznia 2005 r. w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ogólnych warunków przyznawania dodatków do wynagrodzenia zasadniczego oraz wynagradzania za pracę w dniu wolnym od pracy (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 416 ze zm.). Następnie dokument trafił do podpisu przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Jeszcze w tym tygodniu rozporządzenie płacowe powinno zostać ogłoszone w Dzienniku Ustaw.
Samorządy mają jeszcze czas na podniesienie płac. Zgodnie z art. 30 ust. 11 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 984 ze zm.) podwyższenie wynagrodzeń dla nauczycieli następuje nie później niż w ciągu trzech miesięcy po ogłoszeniu ustawy budżetowej, z wyrównaniem od 1 stycznia danego roku. Ta została ogłoszona 1 lutego. Zatem w tym roku termin graniczny na wypłatę nauczycielom podwyżek przypada dopiero na 1 maja 2024 r. Samorządy zapewniają jednak, że zrobią to niezwłocznie po publikacji rozporządzenia płacowego.
– Ze względu na konieczność przygotowania dokumentów kadrowych dla ponad 30 tys. nauczycieli i nauczycielek wypłacenie wyrównania nie będzie możliwe 1 marca br. Wydaje się, że realny termin to ok. 10 marca – mówi Monika Beuth, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza.
Inni będą chcieli wypłacić te pieniądze z wyrównaniem od 1 stycznia tuż przed wyborami, czyli na początku kwietnia 2024 r. Wtedy na konta nauczycieli wpłynie niemal podwójna pensja. Tym bardziej że nauczyciele otrzymują wynagrodzenie z góry. I tak na przykład dla nauczyciela dyplomowanego z najwyższym stopniem awansu zawodowego wyrównanie w kwietniu wyniesie blisko 5,5 tys. zł brutto. Eksperci również przyznają, że nauczyciele w najbliższych miesiącach mogą poczuć się mocno dowartościowani finansowo.
– Najpierw dostaną trzynastkę i tuż po jej wypłacie otrzymają wyrównanie, które również może jednorazowo zrobić spore wrażenie – mówi prof. Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie, były nauczyciel, dyrektor szkoły i samorządowiec.
(Nie)wystarczające pieniądze
Do samorządów w ubiegłym tygodniu trafiły z Ministerstwa Finansów tzw. metryczki z wykazem środków, jakie zostaną przekazane w formie subwencji oświatowej. Część jest zaskoczona, że niestety kolejny rok z rzędu są zbyt małe.
– Jeśli kwota subwencji oświatowej przydzielona samorządom zawiera podwyżki dla nauczycieli, to zdecydowanie subwencja nie jest wystarczająca na pokrycie kosztów funkcjonowania szkół – potwierdza Joanna Skórska z Urzędu Miasta i Gminy Oleśnica.
Problem ten dostrzegają również eksperci.
– Zgłaszają się do mnie lokalni włodarze i pytają, czy dodatkowo otrzymają jeszcze jakieś pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. Odpowiadam im, że nie. Trzeba jasno zaznaczyć, że na podwyżki pensji zasadniczych i średnich środki są zapewnione w skali kraju. Nie musi to jednak oznaczać, że dla każdego samorządu tych pieniędzy wystarczy. Jeśli mają zbyt mało uczniów w klasach, a dużo nauczycieli, to rzeczywiście odczują niedoszacowanie – potwierdza Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN. – Niestety obecny system promuje szkoły, które mają liczne oddziały i tam nawet może się okazać, że pieniędzy będzie więcej niż realnie potrzeba ich na wynagrodzenia. Samorządowcy często też zapominają, że po raz pierwszy w historii z budżetu popłynęły pieniądze na podwyżki dla nauczycieli przedszkoli, a to było zadanie własne gmin. Dzięki temu dotacja na jednego ucznia wzrosła z 1607 zł do ponad 3900 zł – wylicza Pochopień.
Duże rozczarowanie
Z sondy DGP wynika, że wiele samorządów jest rozczarowanych wysokością podzielonej subwencji oświatowej. Dotyczy to zarówno dużych aglomeracji, jak i małych miejscowości.
– W tym roku wydatki na oświatę sięgną łącznie 2,33 mld zł, co stanowi jedną trzecią miejskiego budżetu. Subwencja pokryje niewiele ponad 50 proc. tej kwoty. To oznacza, że miasto – kolejny rok z rzędu – z własnego budżetu dołoży ok. 1 mld zł. Pieniądze te zostaną przeznaczone przede wszystkim na wynagrodzenia dla nauczycieli i administracji, a także bieżące utrzymanie placówek oświatowych oraz ich remonty czy przebudowy – wylicza Monika Dubec z wrocławskiego magistratu.
Nieco lepiej jest w innych miastach, ale do pełnej satysfakcji jeszcze daleko.
– Szacuje się, że ostateczne kwoty części oświatowej subwencji ogólnej na 2024 r. pozwolą na sfinansowanie ok. 76 proc. wydatków ponoszonych na realizację subwencjonowanych zadań oświatowych. Nominalna podwyżka subwencji oświatowej nie pokryje rosnących kosztów utrzymania szkół spowodowanych m.in. rosnącymi kosztami zatrudnienia, które odgrywają dominującą rolę w wydatkach szkół – wyjaśnia Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy. Dodaje, że subwencja od lat jest niedoszacowana, na co wielokrotnie zwracały uwagę organizacje samorządowe, apelując o zmiany w systemie finansowania zadań oświatowych, które faktycznie zapewnią gminom środki niezbędne do realizacji tych zadań, w szczególności na wynagrodzenia nauczycieli.
Samorządowcy podkreślają, że art. 3 ust. 2 ustawy z 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych (t.j. Dz.U z 2023 r. poz. 1400 ze zm.), który wskazuje, że środki niezbędne do realizacji zadań oświatowych jednostek samorządu terytorialnego są zagwarantowane w dochodach JST, w praktyce nie zabezpiecza gminom w sposób należyty pieniędzy na realizację tych zadań.
– Subwencja oświatowa nie wystarcza na wszystkie wydatki związane z edukacją. Pokrywa jedynie wynagrodzenia zagwarantowane przez państwo, czyli te określone w Karcie nauczyciela, natomiast na dodatki, które musi określić organ prowadzący, subwencja nie jest już zagwarantowana – mówi Magdalena Ściężor, kierownik Ośrodka Administracyjnego Szkół Gminy Stargard. Jej zdaniem dotyczy to również innych wydatków związanych z oświatą, takich jak np. obligatoryjne dowozy uczniów do szkół, remonty i inne wydatki.
Witold Liszkowski, wójt Gminy Puńsk, również przekonuje, że subwencja nie jest w odpowiedniej wysokości, i dodaje, że na pewno nie wystarczy na podwyżki dla nauczycieli.©℗
Czytaj też: Podwyżki dla nauczycieli w 2024 roku - rozporządzenie podpisane