Podwyżka o 20 proc. i płacenie za nadgodziny są krokiem w dobrym kierunku. Niestety na to, aby trendy w służbie cywilnej zostały odwrócone, potrzeba jednak dłuższego czasu - mówi Sławomir Brodziński, były szef służby cywilnej.
Trudno mówić obecnie o służbie cywilnej. Została zdewastowana przez poprzednią władzę w styczniu 2016 r. Ówczesna nowelizacja ustawy o służbie cywilnej doprowadziła do upolitycznienia korpusu. Wprowadzone wtedy zmiany naruszyły art. 153 konstytucji, który mówi, że w celu zapewnienia zawodowego, rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa w urzędach administracji rządowej działa korpus służby cywilnej. Przyjąłem to z goryczą.
W mojej ocenie jest ona szczątkowa.
Dlatego mój postulat od lat jest taki, żeby wzmocnić rolę szefa służby cywilnej. Jego rola obecnie jest raczej fasadowa.
Trudno mi się odnieść do tego, jak jest obecnie. Gdy ja pełniłem tę funkcję, byłem przez premiera traktowany po partnersku. Premier Donald Tusk i ówczesny szef KPRM Tomasz Arabski nie wtrącali się do moich spraw.
Mniemam, że tak.
Tak, nie chciałbym firmować takich rozwiązań.
Zakładam, że jesteśmy w okresie przejściowym. Nagłe decyzje nie mają sensu. Wszystkie zmiany i rozwiązania w służbie cywilnej powinno się wprowadzać krok po kroku.
Na odpowiedz na to pytanie nie dam się namówić – z uwagi na to, że kieruję się etosem służby cywilnej. To rola premiera. Przynajmniej tak było za moich czasów. Nie wiem, kto teraz o tym decyduje.
Według mnie żadna władza nie będzie przepadała za korpusem służby cywilnej. Tak zawsze było i będzie. Zależy mi jednak na zachowaniu równowagi między decyzjami politycznymi a urzędniczymi. Jest to trudne zadanie, ale powinno być realizowane. Za czasów PiS te decyzje były upolitycznione.
Konkursy na stanowiska dyrektorskie koniecznie powinny zostać przywrócone. Opowiadałbym się za otwartym i konkurencyjnym naborem na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Natomiast – ponieważ widzę, co się dzieje w innych obszarach naszego życia publicznego – jestem przeciwnikiem wprowadzania rozwiązań na gwałt. Nie chciałbym też, aby służba cywilna posłużyła do takiej huraweryfikacji. Z drugiej strony – kto siał wiatr, ten zbiera burzę…
Tak. Nowelizacja przepisów ustawy o służbie cywilnej z 2016 r. wciąż obowiązuje i nowa władza bez problemu może dokonać wymiany kadr, które bez weryfikacji zostały powołane na te stanowiska na podstawie tych samych regulacji.
Nie opowiadam się za wchodzeniem do tej samej rzeki. Mam też świadomość, że za moich czasów w służbie cywilnej było zbyt dużo procedur.
Nie, to jest przejście ze skrajności w skrajność. Konkursy na wyższe stanowiska powinny zostać przywrócone. Nie podoba mi się też szerokie stosowanie powołań na asystentów dyrektorów, którzy są zatrudniani poza konkursem i również bez weryfikacji. Takie działania są unikaniem procedur, które powinny obowiązywać w służbie cywilnej. Wcześniej były tylko gabinety polityczne ministrów, w których zasiadały nieliczne osoby. Obecnie pojawili się ci asystenci, i to w dużej liczbie. Sugerowałbym także wprowadzenie kilkuletnich kontraktów na określone dyrektorskie stanowiska specjalistyczne. Nie dotyczy to dyrektorów generalnych.
Chętnych nie ma, bo służba cywilna od lat nie zapewnia stabilizacji. Jeśli ktoś zostanie urzędnikiem mianowanym, to liczy na określoną ścieżkę kariery, łącznie z możliwością zostania dyrektorem. Niestety, wprowadzone przed laty rozwiązanie skutecznie taką możliwość zablokowało. Urzędnicy mianowani nie mieli pełnej możliwości rozwoju zawodowego i dlatego limity mianowań nie były wykorzystywane. Stanowiska dyrektorskie uważam za nieźle opłacane. Gorzej jest z niższymi stanowiskami. Podwyżka o 20 proc. i płacenie za nadgodziny są krokiem w dobrym kierunku. Niestety na to, aby trendy w służbie cywilnej zostały odwrócone, potrzeba jednak dłuższego czasu.
Nie. Awansowanie określonych osób tylko w tym celu, aby zwiększyć ich uposażenie i satysfakcję, uważam za niewłaściwy kierunek. Tak samo jak tworzenie stanowisk dyrektorskich – analogiczny mechanizm funkcjonuje, jeśli chodzi o stanowiska wiceministrów. Tworzy się bowiem posady pełnomocników, których uposażenie jest na tym samym poziomie co sekretarza stanu.
W ostatnich latach popełniono tyle błędów, jeśli chodzi o neutralność polityczną w służbie cywilnej, że proces dochodzenia do normalności potrwa długo. Dopiero po pewnym czasie potencjalni kandydaci, mam nadzieję, znów uwierzą w ideę służby cywilnej. Za moich czasów to się w dużym stopniu udało.
Tak. Czasy się zmieniają i uważam te zmiany za pomost do głębszej reformy. KSAP też musi się zmieniać, odchodzić od elitaryzmu.
Nie pokuszę się o odpowiedź. Gdybym był premierem, chętnie bym się wypowiedział (śmiech).
Z pewnością oznacza to pójście służby cywilnej z duchem czasu.
Uważam, że służba cywilna zasługuje na swoje święto.
Przywrócenie konstytucyjnej roli służby cywilnej. To byłby sukces. Oby tylko nie było to robione w takim pośpiechu jak inne zmiany. Nasze państwo chyba staje się państwem prawników, a nie państwem prawa. Nie chciałbym, aby ten styl przeniknął do służby cywilnej. ©℗