Do konsultacji trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych. Zakłada on m.in. zakaz prac domowych w klasach I–III szkoły podstawowej, a w starszych mają być dla chętnych, ale bez oceny. Czy to w ogóle jest legalne, aby takie zakazy wprowadzać rozporządzeniem?

ikona lupy />
Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 im. Henryka Sienkiewicza w Puławach, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty / Materiały prasowe

W moim przekonaniu proponowane zmiany w rozporządzeniu są zupełnie nietrafione pod względem merytorycznym, prawnym, legislacyjnym i redakcyjnym. W pełni zgadzam się z wypowiedzią koleżanki na naszym forum internetowym Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, że nie w pracach domowych jest problem, tylko w tym, jak dzieci spędzają czas w szkole. Uczniowie powinni mieć możliwość przychodzenia do szkoły na godz. 7 i do godz. 8.30 mieć czas na zjedzenie śniadania. W kolejnym etapie powinny być lekcje do godz. 14, bo wtedy większość uczniów (tak jak i dorosłych) najefektywniej pracuje, zwłaszcza umysłowo. Dopiero w kolejnym kroku powinna się znaleźć obowiązkowa aktywność fizyczna, w tym zabawa i czas na ciepły posiłek. Po tych czynnościach czas na ćwiczenia, utrwalanie i powtarzanie wiedzy oraz zajęcia dodatkowe. Uczeń mógłby wychodzić ze szkoły ok. godz. 17. Przy takim rozkładzie dnia nikomu nie przyszłoby do głowy organizowanie zajęć na drugą zmianę. Regulacje proponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej naruszają autonomię nauczyciela zawartą w art. 12 Karty nauczyciela, a także są przekroczeniem delegacji ustawowej, o której mowa w art. 44zb ustawy o systemie oświaty. Tak nie można wprowadzać zmian.

Załóżmy, że nauczyciele będą się do tego stosować. Trzeba po drodze dokonać oceny, które prace mają charakter pisemny i praktyczny, bo tylko takich nauczyciel nie będzie mógł zadawać do wykonania w domu. Czy nauczyciele będą mogli omijać te przepisy, a jeśli tak, to w jaki sposób?

Jeśli te złe zmiany zostaną wprowadzone, nauczyciele mogą je obchodzić, a nie jest to zadaniem nauczyciela i szkoda tylko energii, którą powinniśmy wykorzystać na pracę z uczniami. Kwestię prac domowych można rozwiązać inaczej, np. tak, jak to jest w naszej szkole, że nauczyciele mogą je zadawać, aby uczniowie utrwalili materiał, ale w sytuacji gdy uczeń nie odrobi pracy, nie otrzymuje negatywnej oceny. Oceniani są tylko ci uczniowie, którzy zadania zrealizowali. Jeśli otrzymają słabą notę z pracy domowej, mogą zdecydować, że nie chcą, aby została ona wpisana do dziennika.

Zgodnie z proponowanym projektem rozporządzenia stopnie z religii lub etyki od przyszłego roku szkolnego mają się nie wliczać do średniej. Część uczniów będzie rezygnowała z tych zajęć. Tak miało być również np. z plastyką czy muzyką, ale ostatecznie te zmiany nie znalazły się w projekcie. Czy rezygnacja z wliczania do średniej np. stopnia z religii to dobra decyzja?

Zajęcia z religii czy etyki nie przeszkadzają mi w szkole i konsensus wypracowany już dawno temu jest w moim przekonaniu dobry. To rodzice decydują, czy dziecko będzie na nie uczęszczało, czy nie. Co do niewliczania ocen z religii lub etyki do średniej ocen – tu bym się akurat zgodził z uzasadnieniem ministerstwa. Skoro nie są to zajęcia obowiązkowe, lecz realizowane na życzenie rodzica, nieuzasadnione jest, aby roczna lub końcowa ocena klasyfikacyjna z tych zajęć miała wpływ na średnią uzyskanych ocen. ©℗

Rozmawiał Artur Radwan