Jak dowiedział się DGP, inwestycje w ramach Krajowego Planu Odbudowy muszą być realizowane zgodnie z harmonogramem. Eksperci ostrzegają, że wymaga to zmian w niedawnej rewolucji przestrzennej.
Chociaż większość samorządów deklaruje, że pracuje już nad planami ogólnymi, to wciąż oczekują, szczególnie te mniejsze, na wydłużenie terminu, który mija 31 grudnia 2025 r. (szerzej pisaliśmy o tym w artykule „Gminy biorą się za plany ogólne, ale potykają się o liczne niewiadome”, DGP nr 17/2024). Nadzieje te wydawały się uzasadnione po tym, jak posłowie nowej większości zaproponowali nową datę – 31 grudnia 2027 r. – pod koniec listopada ub.r. w ustawie przedłużającej tarcze energetyczne. Wycofano się z tego pomysłu, ale ze względu na krytykę procedowania ważnych zmian za pomocą „wrzutek”.
Dziś okazuje się, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) nie pracuje nad wydłużeniem czasu dla gmin. Oznacza to, że ci, którzy nie zdążą do końca 2025 r., nie mogą liczyć na unijne finansowanie nowego zadania i staną w obliczu pogłębienia chaosu przestrzennego. Eksperci uważają, że jeśli termin nie zostanie wydłużony, to należy przynajmniej złagodzić konsekwencje nieuchwalenia planu ogólnego.
Resort nie planuje zmian
Gminom na uchwalenie zupełnie nowych dokumentów planistycznych pozostało mniej niż dwa lata, a wciąż nie zostały uruchomione wszystkie narzędzia prawne, które są do tego niezbędne. Chodzi o projekt rozporządzenia w sprawie sposobu wyznaczania granic obszaru uzupełnienia zabudowy w planie ogólnym gminy, który 9 listopada 2023 r. opublikowano na stronach Rządowego Centrum Legislacji, ale dotychczas nie ma informacji o wynikach konsultacji społecznych czy opiniowania. W związku z tym spytaliśmy resort rozwoju, czy pracuje nad przedłużeniem terminu na uchwalenie planów ogólnych i czy skłania się do dodatkowych 24 miesięcy, jak to było w poselskim projekcie.
„Obecnie nie są procedowane przepisy dotyczące nowelizacji przepisów o planowaniu przestrzennym” – czytamy w odpowiedzi. Jednocześnie ministerstwo zaznacza, że próby rozmów z unijnymi instytucjami w tym celu się nie powiodły. „MRiT podczas trwającej w 2023 r. rewizji KPO prowadziło rozmowy z Komisją Europejską dotyczące ewentualnych przesunięć terminów. Na chwilę obecną nie ma możliwości, aby terminy dotyczące realizacji inwestycji w ramach KPO uległy zmianie” – wskazuje resort.
Uchwalenie przez wszystkie 2477 gmin w Polsce planów ogólnych to jeden z kamieni milowych, na który zapisano 243,6 mln zł, a więc po ok. 98,5 tys. zł na samorząd. W KPO przyjęto zakończenie reformy do połowy 2026 r.
Oczekiwania gmin
Samorządy od początku alarmowały, że wsparcie jest źle wyliczone.
– Ocenialiśmy je wtedy na 50 proc. zapotrzebowania – mówi Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP. Dziś nawet mniejsze, kilkutysięczne gminy otrzymują wyceny sięgające 100–200 tys. zł. – Nie zrobiono inwentaryzacji zasobów służb urbanistyczno-planistycznych i jeżeli termin zostanie utrzymany przez obecną władzę, to te plany będą nijakie. Do tego wyciągnięta zostanie od gmin masa pieniędzy, bo jak jest nacisk, presja, to rynek reaguje zwiększeniem cen – dodaje Leszek Świętalski.
W ocenie samorządowców pieniądze na ten cel można przesunąć z innych inwestycji (o możliwej rewizji KPO mówiła ostatnio minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz). Nie rozwiązuje to jednak problemu zbyt krótkiego terminu. Przedstawiciele samorządów są zgodni, że wszystkie gminy, bez względu na to, czy zdążą z planami ogólnymi, czy przyjmą je później, muszą otrzymać na ten cel pieniądze.
– W KPO absolutnie brakuje na to pieniędzy i to z każdym dniem brakuje coraz więcej, bo ceny idą w górę. Ten problem można rozwiązać prosto. Ci, którzy chcą dostać pieniądze z KPO – robią to do końca 2025 r., natomiast tym, którzy nie zdążą – przedłużamy termin. Będziemy chcieli, żeby strona rządowa znalazła środki krajowe na ten cel – mówi Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich.
Praktycy alarmują
Specjaliści od planowania przestrzennego zwracają uwagę, że tempo opracowania projektów planów ogólnych nie zależy wyłącznie od działań samorządów.
– Pamiętajmy, że plan ogólny to zupełnie nowy twór legislacyjny. Zawiera on elementy technik geoprzestrzennych, z którymi tylko część urbanistów miała dotychczas kontakt. Wykonawcy poszukują więc szkoleń, metodyk i dobrych praktyk sporządzania planów ogólnych – podkreśla Jakub Makarewicz, urbanista i geoinformatyk, prezes Geofabryki sp. z o.o., która podpisała już umowę na przygotowanie planu ogólnego z jedną z gmin.
Doktor Łukasz Grzesiak, urbanista z Architektoniczno-Urbanistycznej Pracowni Projektowej ROMAX, uważa, że od początku błędem było powiązanie tak poważnej reformy systemu planowania przestrzennego z instrumentem finansowym realizowanym na szczeblu ogólnoeuropejskim, który wiąże się ze sztywnymi terminami na spełnienie kamieni milowych.
– Największy problem będą miały oczywiście jednostki „małe” i „średnie”, czyli gminy wiejskie (dla zrozumienia skali problemu warto tu powiedzieć, że mówimy o ok. 60 proc. wszystkich gmin w Polsce!) oraz miejsko-wiejskie (kolejne ok. 27 proc.). Te ponad 87 proc. gmin nie posiada zazwyczaj, w przeciwieństwie do dużych i zasobnych w potencjał zawodowo-akademicki miast, zasobów własnych do analiz i studiów potrzebnych do przeprowadzenia całego procesu – wskazuje ekspert.
O braku możliwości uchwalenia planów w niecałe dwa lata mówią już jednak nie tylko małe gminy, lecz także część większych miast.
– Termin jest niemożliwy do utrzymania, zważywszy na potrzebę sporządzenia strategii rozwoju gminy według nowych zasad i planu ogólnego. Nawet gminy wielkości Szczecina, z własną wyspecjalizowaną jednostką organizacyjną, ale stojące przed zadaniem stworzenia dokumentu kierunkowego (strategia), przy zmianie procedury ich sporządzania i uspołecznienia, będą miały problem z dotrzymaniem terminu wskazanego ustawą – oceniają urzędnicy ze Szczecina. Do tego dochodzą okres przedwyborczy – część samorządów chce się wstrzymać z realizacją reformy do kwietniowych wyborów – oraz zgłaszany już wielokrotnie niedobór specjalistów.
– Biorąc pod uwagę wszystkie te przesłanki, opracowanie planów ogólnych gmin dla wszystkich gmin w Polsce w założonych terminach jest niemożliwe do realizacji – uważa dr Łukasz Grzesiak.
Na jeszcze inny problem zwraca uwagę dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska z kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni.
– Jeśli rząd nie będzie mieć możliwości przesunięcia terminu uchwalenia planów ogólnych, to musi rozważyć ustawową modyfikację przepisów przejściowych. Obecnie w reformie planowania zaszyty jest systemowo paraliż inwestycyjny jako bodziec dla gmin do podjęcia intensywnego wysiłku planistycznego – przypomina ekspertka. Chodzi o to, że po wygaśnięciu studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (najpóźniej 31 grudnia 2025 r.) gmina nie będzie mogła uchwalać planów miejscowych, poza tymi, które wcześniej zostały wyłożone do publicznego wglądu. Dodatkowo plany ogólne, w odróżnieniu od studiów, będą aktami prawa miejscowego, bez których nie będzie można wydawać decyzji lokalizacji inwestycji celu publicznego i warunków zabudowy.
– Te drastyczne konsekwencje będą musiały być zmienione, jeśli gminy nie zdążą, ale trudno sobie wyobrazić, jak miałoby to być zrobione bez naruszania istoty reformy. Ciągłość może być zachowana tylko poprzez przedłużenie terminu obowiązywania studiów uwarunkowań – podkreśla dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska. ©℗