Nauczyciele będą mogli liczyć na obiecane 30-proc. podwyżki w pierwszych miesiącach przyszłego roku – z wyrównaniem od stycznia. Związkowcy postulują, aby było to 30 proc. od kwoty bazowej, a nie od średniej płacy.

Pracownicy budżetówki cały czas czekają na podwyżki obiecane przez zjednoczoną opozycję. Dla nauczycieli ma to być w 2024 r. wzrost płac o 30 proc., nie mniej niż 1,5 tys. zł brutto. Oświatowe związki są zdania, że opóźnienie z zaprzysiężeniem nowego rządu, a także brak informacji na temat rzeczywistego zadłużenia państwa nie powinny być problemem, który przeszkadzałby w realizacji tego postulatu.

Kiedy będzie podwyżka

– Te pieniądze dla nauczycieli muszą się znaleźć, a mówienie, że uchwalenie budżetu się opóźnia, nie jest dla nas żadnym argumentem. Przecież zawsze można je wypłacić nawet po kilku miesiącach nowego roku z wyrównaniem od stycznia – mówi Sławomir Wittkowicz, członek prezydium Forum Związków Zawodowych, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”.

Jego zdaniem brak podwyżki doprowadziłby do znacznego pogorszenia nastrojów w środowisku oświatowym. Podobnego zdania są inne organizacje związkowe.

– Ja sobie nie wyobrażam, że nie będzie podwyżek, bo inaczej opozycja straciłaby twarz. To był sztandarowy projekt – mówi dr Waldemar Jakubowski, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. I dodaje: – Zastanawiamy się, jak te 30 proc. będzie liczone, czy od kwoty bazowej, czy od średniej płacy. Jeśli przyjęty zostanie ten drugi model, to wcale nie będzie zbyt korzystnie, bo do średnich wlicza się niemal wszystko – godziny ponadwymiarowe czy odprawy – przestrzega.

DGP zapytał o plany dotyczące podwyżek Krystynę Szumilas, przewodniczącą sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży, posłankę KO. Ta zadeklarowała, że pieniądze będą i mogłyby być wypłacane już w styczniu, ale z powodu opóźnień jest to niemożliwe.

– Przez to, że prezydent opóźnia powołanie rządu zjednoczonej opozycji, zmarnowaliśmy już dwa miesiące. Zakładamy, że te podwyżki będą wypłacone w kolejnych miesiącach przyszłego roku, z wyrównaniem od stycznia 2024 r. – zapowiada Szumilas.

Wzrost bez polityków

Tymczasem w Sejmie wznowiono prace nad obywatelskim projektem ustawy dotyczącym zmian w systemie wynagrodzeń nauczycieli, którego pierwsze czytanie odbyło się na początku 2022 r. Dokument zakłada automatyczny wzrost płac dla nauczycieli wraz ze wzrostem średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Podobne rozwiązania obiecywał oświatowej Solidarności rząd Morawieckiego w kwietniu 2019 r., tuż przed rozpoczęciem strajku generalnego. Niestety, do tej pory plan nie został zrealizowany. Nauczyciele mają nadzieję, że ten mechanizm zacznie obowiązywać od przyszłego roku. Tym bardziej że znalazł się wśród najważniejszych 100 rozwiązań, jakie miały zostać przygotowane na początku rządów KO.

– Generalnie zależy nam na tym, aby o podwyżkach decydował wzrost zarobków, a nie politycy, czy to z PiS, czy też z innych ekip rządowych. Do tej pory mogli w danym roku zmienić kwotę bazową, ale nie musieli tego robić. Mam nadzieję, że do uchwalenia tej ustawy dojdzie najpóźniej w III kw. 2024 r. – mówi Krzysztof Baszczyński, współautor projektu ze ZNP.

Również oświatowa Solidarność liczy na uchwalenie takich przepisów.

– W porozumieniu z rządem PiS w 2019 r. mieliśmy obiecane, że takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, ale ostatecznie do tego nie doszło. Obawiam się, że obecna władza też będzie grała na czas – przestrzega dr Waldemar Jakubowski.

Jednak Krystyna Szumilas uspokaja.

– Cały czas czekamy na utworzenie naszego rządu, który zacznie wdrażać te rozwiązania. W zakresie automatycznego wzrostu płac nauczycieli musi się wypowiedzieć nowy minister edukacji, który przecież będzie ponosił za to odpowiedzialność – tłumaczy.

W najbliższy piątek oświatowa Solidarność ma się z nią spotkać. Dyskusja będzie obejmować m.in. rozwiązania dotyczące automatycznego wzrostu płac nauczycieli, a także reformy całego systemu wynagradzania.

W projekcie niezbędne będą poprawki.

– Gdy go składaliśmy, wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty stanowiło 73 proc. wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela dyplomowanego. Obecnie jest to 81 proc., więc trzeba będzie uwzględnić tę zmianę przy pracach nad projektem ustawy – mówi Krzysztof Baszczyński.

Konieczne będzie też uwzględnienie, że w tym czasie zmieniły się stopnie awansu zawodowego.

Od 2021 r., gdy złożono projekt, zmianie uległa także wysokość przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce podawanego przez GUS. Wówczas było to 5168 zł, obecnie wynosi 7194 zł. Dlatego trzeba będzie przygotować inną symulację wzrostu stawek średniego wynagrodzenia niż ta, która widnieje w projekcie obywatelskim z 2021 r. na stronie Sejmu. Aktualna symulacja wzrostu stawek wynagrodzenia zasadniczego w 2024 r. będzie opracowana na podstawie kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej obowiązującego w III kw. poprzedzającego roku budżetowego, tj. od kwoty 7194 zł, w odniesieniu do stawek średniego wynagrodzenia określonych w art. 30 ust. 3 Karty nauczyciela.

Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP i wójt gminy Terespol, dodaje, że dobrze byłoby przy okazji reformy systemu wynagradzania nauczycieli wprowadzić zasadę, że pensje osobom pracującym w oświacie wypłaca bezpośrednio rząd za pośrednictwem wojewodów, a nie samorządowców. ©℗

ikona lupy />
Zarobki nauczycieli w 2023 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe