Samorządy mają dość ponoszenia kosztów związanych z nową zabudową. Chcą przenieść je na deweloperów.
Związek Miast Polskich alarmuje: konieczne jest pilne podjęcie działań, które umożliwią zablokowanie rozwoju miast na nieuzbrojone tereny. Sposobem na rozwiązanie tego problemu może być doprecyzowanie zapisów wynikających z przyjętej przez rząd Krajowej Polityki Miejskiej.
– Już w kwietniu wspólnie z samorządowcami rozpoczynamy pracę nad przygotowaniem szczegółowego planu wdrażania Krajowej Polityki Miejskiej. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się wypracować rozwiązania służące zrównoważonemu rozwojowi miast – wyjaśnia Marta Lau, rzecznik prasowy Ministerstwa Rozwoju.
Obowiązki gminy dotyczące zagospodarowania terenu / Dziennik Gazeta Prawna
Koszty gmin
Samorządowcy nie mają wątpliwości, że w obecny ogólnikowy program rządowy dotyczący polityki miejskiej trzeba wlać konkretną treść, tworząc m.in. programy operacyjne.
– Z naszego punktu widzenia najważniejszą sprawą jest opanowanie procesu rozlewania się miast. Aby to się udało, potrzebne są narzędzia do integracji planowania przestrzennego oraz komunikacji publicznej. Niezbędne jest także przygotowanie odpowiednich programów umożliwiających obliczenie faktycznych skutków ekonomicznych takiego procesu – tłumaczy Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
W krajach UE sprawdził się program Refina, który umożliwiał wyliczenie skutków ekonomicznych określonych decyzji planistycznych. – Jeśli planowaliśmy budowę osiedla mieszkaniowego na nieużytkach albo użytkach rolnych odległych od infrastruktury, to program komputerowy automatycznie wyliczał te koszty, które my często pomijamy dzisiaj, np. doprowadzenia drogi do tego obszaru, infrastruktury itd. Warto może taki program do Polski przetransponować – wskazuje Porawski.
Okazuje się, że resort rozwoju jest zainteresowany współpracą ze Związkiem Miast Polskich, aby wspólnie wypracować narzędzie podobne do tego działającego np. w Niemczech.
Konieczność przygotowania takiego rozwiązania potwierdzają eksperci. – Gminy, przyjmując w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego możliwość wprowadzania nowej zabudowy, tak naprawdę składają zobowiązania do zapewniania określonej infrastruktury technicznej. Oznacza to, że na nowo zabudowywanych terenach powinny być dostępne między innymi droga publiczna, sieć kanalizacyjna, wodociągowa i elektroenergetyczna. W praktyce są to konkretne zobowiązania finansowe gminy – zaznacza Monika Rusztecka, kierownik działu zastosowań geoinformacji Centrum UNEP/GRID – Warszawa.
Rozbudowa obrzeży
Dowodem na to, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, są wyniki prac Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN. Naukowcy w najnowszej analizie stanu i uwarunkowań prac planistycznych w gminach, która została opublikowana pod koniec lutego tego roku, stwierdzili, że w Polsce istnieje poważny problem nadpodaży terenów mieszkaniowych. Naukowcy zwracają uwagę, że w zależności od metodologii, chłonność terenów mieszkaniowych waha się w granicach 11,2–150,2 mln osób, przy czym najbardziej wiarygodne są szacunki związane z planami miejscowymi mówiące o podaży w wysokości 59,6 mln osób. A to w praktyce oznacza, że na terenie naszego kraju jest tyle terenów pod budownictwo, że mogłoby tam mieszkać prawie 60 mln osób.
– Tak duża nadwyżka terenów inwestycyjnych będzie powodować dalsze rozpraszanie zabudowy, a tym samym wzrost kosztów obsługi sieci infrastrukturalnych i dostępu do usług publicznych – tłumaczy Grzegorz Adam Buczek, urbanista, wykładowca Politechniki Warszawskiej.
I tak pozornie tanie mieszkania lub domy na obrzeżach miasta stają się pułapką zarówno dla samorządów, jak i mieszkańców, którzy muszą latami czekać na budowę drogi czy doprowadzenie komunikacji miejskiej. Nie wspominając już o braku infrastruktury oświatowej.
Podobnie uważa Marek Wójcik, samorządowiec, były wiceminister administracji i cyfryzacji.
– Będziemy próbowali przekonać stronę rządową, żeby wprowadzono zapisy ograniczające obowiązki gmin w przypadku inwestycji prowadzonych przez deweloperów – stwierdza Marek Wójcik. – W takim przypadku na barki samorządu nie powinny spadać koszty związane z koniecznością płacenia np. odszkodowań w przypadku budowy drogi prowadzącej do nowego osiedla. Gmina nie powinna także ponosić kosztów związanych z doprowadzeniem mediów do takiego osiedla– dodaje.
Natomiast Agata Dąmbska z Forum Od-nowa podkreśla, że przy rozwiązywaniu problemu rozlewania się miast należy skorzystać z unijnych środków. Inaczej bowiem gminy zostaną same z problemami dotyczącymi opłat za budowę infrastruktury niezbędnej do funkcjonowania nowych osiedli.