To wnioski płynące z postulatów dużych miast. Podobnego zdania są eksperci. Osiąganie ustawowych poziomów recyklingu odpadów utrudnia m.in. brak jednolitej metodologii zaliczania do nich bioodpadów z przydomowych kompostowników.
Samorządy obawiają się, że przy obecnych regulacjach i ich różnych interpretacjach stosowanych przez urzędy marszałkowskie (to do marszałka województwa i wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska gminy przekazują co roku, w terminie do 31 marca, sprawozdania z realizacji zadań z zakresu gospodarowania odpadami komunalnymi) w najbliższych latach nasili się problem z osiąganiem odpowiednich poziomów recyklingu. Te ustalone są w art. 3b ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1469). O ile za lata 2021 i 2022 wyniosły odpowiednio 20 proc. i 25 proc., to w tym roku jest to już 35 proc., w 2024 r. – 45 proc., aż w 2025 r. liczba ta sięgnie 55 proc. W kolejnych latach poziomy recyklingu będą się zwiększać o 1 pkt proc. rok do roku, aż do 65 proc. za 2035 r. i każdy kolejny.
– Metodyka obliczania poziomów recyklingu i przygotowania do ponownego użycia jest w Polsce bardziej rygorystyczna niż w zachodniej Europie – mówi dr Tymoteusz Marzec z Unii Metropolii Polskich (UMP), która przygotowała szereg postulatów w tym zakresie.
Problem z bioodpadami
W ocenie UMP do rozbieżnych interpretacji dotyczących tego, które odpady należy zaliczać do wskaźnika recyklingu i w jaki sposób raportować ich odzysk, prowadzi zbyt ogólne brzmienie rozporządzenia ministra klimatu i środowiska z 3 sierpnia 2021 r. w sprawie sposobu obliczania poziomów przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych (Dz.U. z 2021 r. poz. 1530). Ten problem dotyczy w dużej mierze bioodpadów. Wiele samorządów zachęca mieszkańców do tworzenia przydomowych kompostowników, ale sposób ich ujmowania w sprawozdaniach bywa kwestionowany przez urzędy marszałkowskie.
– Gminy mogą zaliczać do poziomów recyklingu bioodpady z przydomowych kompostowników, ale nie ma jednolitej, usankcjonowanej prawnie metodyki liczenia. To powinno być ustalone dla całego kraju np. w formie rozporządzenia. Kompostownik to najlepsze zagospodarowanie bioodpadów – nie wywozimy, nie emitujemy dodatkowych zanieczyszczeń, nie zużywamy energii – komentuje Piotr Szewczyk, przewodniczący rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.
– Remedium na kluczowy problem, jakim jest recykling bioodpadów, jest pilna budowa i realizacja nowych instalacji, a temu na przeszkodzie staje skomplikowany system procedur administracyjnych i pozyskiwania decyzji umożliwiających prowadzenie działalności – uważa Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Izby Branży Komunalnej.
Jednak również w przypadku bioodpadów trafiających do instalacji gminy mają problem z zaliczeniem ich do poziomu recyklingu. Wszystko przez to, że w sprawozdaniu można ująć tylko te odpady, które przetworzyła instalacja dysponująca odpowiednim certyfikatem, potwierdzającym stosowanie tzw. procesu R3 (odzysk i przygotowanie surowca do ponownego użycia), a procedura jego nadania jest bardzo długa.
– Problem polega na tym, że uzyskanie takiego certyfikatu z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi trwa nawet dwa lata. Rok to naprawdę ekspresowo. A co w tym czasie? Gmina nie może zaliczyć tych odpadów do recyklingu. Ostatnio pojawiło się dużo nowych instalacji, z tego, co wiem, wniosków w ministerstwie leży kilkaset – potwierdza Piotr Szewczyk.
Dlatego też UMP uważa, że w przypadku nowych instalacji dopuszczalne powinno być ujmowanie bioodpadów do wskaźnika recyklingu. „W przypadku braku uzyskania certyfikatu w terminie 6 miesięcy po zakończonym okresie sprawozdawczym powstanie wymóg złożenia korekty sprawozdania” – proponują samorządy.
Popiół i zmiotki uliczne
Zadania gminom nie ułatwia również traktowanie odpadów z czyszczenia ulic i placów jako odpadów komunalnych. Samorządy zwracają uwagę, że nie powstają one w gospodarstwach domowych. Ma to duże znaczenie ze względu na wzór obliczania poziomu recyklingu w stosunku do masy wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych, a nie tylko wybranych frakcji (papier, metal, tworzywa sztuczne i szkło), jak było to jeszcze w 2020 r. – Odejmując zmiotki uliczne z mianownika wzoru obliczania poziomu przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych, byłoby łatwiej ten poziom osiągnąć. Teraz sami sobie utrudniamy to zadanie – ocenia Piotr Szewczyk.
Samorządy chciałyby również wyraźnego wskazania, że do poziomów recyklingu można wliczać popiół i żużel, który po opuszczeniu instalacji przetwarzania odpadów komunalnych jest wykorzystywany w budownictwie. Eksperci zwracają uwagę, że nawet popiół pozostający na składowiskach nie powinien być ujmowany w limitach składowania (do 2035 r. wskaźnik ten ma wynieść nie więcej niż 10 proc.), ponieważ jest on wykorzystywany na warstwy przesypowe i izolacyjne – oddziela od siebie kolejne warstwy odpadów, a więc jest odzyskiwany.
Kosztowne odpady niebezpieczne
Związek Miast Polskich zwraca z kolei uwagę na konieczność doprecyzowania przepisów ustawy z 14 grudnia 2012 r. o odpadach (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1587) poprzez dodanie do niej art. 26b wskazującego wprost, że zadania polegające na usunięciu odpadów innych niż komunalne (w tym tych niebezpiecznych) stanowią zadanie zlecone i ich finansowanie zapewnia budżet państwa w formie dotacji celowej przekazywanej przez wojewodę. Samorządy podkreślają, że obecnie brakuje regulacji, z której wynikałoby, w jaki sposób i z jakich środków ma nastąpić sfinansowanie kosztów wykonania decyzji, a gmina ma jedynie obowiązek pokrycia tych kosztów w przypadku odpadów komunalnych. „Gminy nie dysponują zatem środkami własnymi, które mogłyby przeznaczyć na sfinansowanie zadania usunięcia odpadów niebezpiecznych, niebędących odpadami komunalnymi. W szczególności źródłem finansowania nie mogą tu być opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, pobierane od mieszkańców” – argumentuje ZMP w uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy o odpadach.©℗