Od dziś wchodzą w życie przepisy, które dają organom nadzoru pedagogicznego większe uprawnienia do zlikwidowania niepublicznej placówki oświatowej za niewykonanie zalecenia lub polecenia. Jej właściciel może się od tej decyzji odwołać, ale odwołanie kieruje się do tej samej instytucji, która chce dokonać zamknięcia.
Od 2016 r. prywatne szkoły i przedszkola są obejmowane coraz bardziej restrykcyjnymi przepisami. Wskutek wprowadzanych zmian pieniądze z samorządów, trafiające w formie dotacji do tych placówek, muszą co do zasady finansować zajęcia dydaktyczne i wychowawcze. Wcześniej rozliczanie tych środków nie było tak bardzo skrupulatne. Z nowych rozwiązań cieszą się samorządowcy, którzy nie chcą, aby ich pieniądze służyły właścicielom szkół prywatnych tylko do zarabiania na oświacie.
Z kolei rodzice coraz częściej decydują się na prywatne szkoły i przedszkola, bo zdają sobie sprawę, że tam ich podopieczni mogą liczyć na dodatkowe zajęcia, których jest znacznie mniej w szkołach prowadzonych przez samorządy. Dodatkowo w niepublicznych placówkach jest większa swoboda poglądów. Właściciele tych placówek obawiają się jednak, że właśnie to, a także dowolność w zapraszaniu osób do współpracy i rozmów z uczniami, może być skutecznie blokowane przez organy nadzoru pedagogicznego. Zdaniem ekspertów to opiekunowie prawni powinni decydować, czy odpowiada im profil placówki, a nie kurator oświaty.
Co może kurator?
Tymczasem dziś wchodzi w życie m.in. nowe brzmienie art. 180 ust. 2 ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 900 ze zm.). Zgodnie z nim, jeśli niepubliczna szkoła lub inna placówka bądź organ prowadzący prowadzą działalność z naruszeniem przepisów ustawy lub nie spełniają warunków funkcjonowania szkoły, organ sprawujący nadzór pedagogiczny poleca usunięcie uchybień. Wskazuje, w zależności od oceny zakresu i stopnia stwierdzonych uchybień, termin ich usunięcia, nie dłuższy niż 30 dni od dnia przekazania polecenia.
Kurator może też polecić osobie prowadzącej szkołę niezwłoczne umożliwienie wykonania czynności z zakresu nadzoru pedagogicznego. Powinny się one rozpocząć nie później niż w terminie siedmiu dni od otrzymania polecenia. Niezrealizowanie przez osobę prowadzącą prywatną placówkę edukacyjną polecenia kuratora będzie się wiązało z wykreśleniem jej z ewidencji, a więc zlikwidowaniem.
W przepisach nie sprecyzowano jednak, o jakie czynności z zakresu nadzoru pedagogicznego może chodzić.
– To już będzie zależeć od samego kuratora – mówi Robert Kamionowski, radca prawny, partner w kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.
Sędzia we własnej sprawie
Prawnicy zwracają też uwagę na niedoskonałości trybu odwoławczego, który obowiązuje w takiej sytuacji, i konsekwencje, które grożą szkole od razu po rozpoczęciu tych działań.
– Kurator kieruje do gminy wniosek o likwidację, a ta jako organ rejestrujący wszczyna postępowanie administracyjne i wydaje decyzję administracyjną. Właściciel szkoły może się od niej odwołać, ale do kuratora, który przecież będzie w tym przypadku sędzią we własnej sprawie. Przepisy powinny dopuścić do rozpatrywania takich spraw na przykład samorządowe kolegium odwoławcze. Oczywiście można też złożyć wniosek do WSA o wstrzymanie tej decyzji, ale wtedy musi ona być już ostateczna – wyjaśnia Beata Patoleta, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Dodaje, że samo rozpoczęcie tego procesu likwidacji, które musi nastąpić na pół roku przed końcem roku szkolnego, będzie wywoływało u uczniów, rodziców i nauczycieli niepokój. Nawet jeśli uda się zablokować decyzję kuratora, to nauczyciele i uczniowie mogą odejść z tej placówki – przestrzega mecenas.
Oczywiście zwolennicy tego rozwiązania mogliby stwierdzić, że jest ono słuszne, bo przecież ma dotyczyć sytuacji, gdy naruszone zostały przepisy i szkoła działa niezgodnie z prawem. Jednak ocena, czy do tego rzeczywiście doszło, będzie leżała wyłącznie w gestii urzędników kuratorium.
– Tymczasem ustawa nie przewiduje procedury odwoławczej od takich „poleceń” kuratora. Jedynie ogólne przepisy kodeksu postępowania administracyjnego dają możliwość odwołania się od decyzji o skreśleniu szkoły z ewidencji. Podejmują ją organy samorządu (gminy, powiatu) jako prowadzące ewidencję. A kto zgadnie, do kogo można się w tej sytuacji odwołać? Tak, właśnie do kuratora oświaty – potwierdza mec. Robert Kamionowski.
Bat na niepokornych
Eksperci nie mają wątpliwości, że jest to typowy bat na niepokornych właścicieli prywatnych szkół.
– Wystarczy, że organowi nadzoru pedagogicznego nie spodoba się profil placówki pod względem światopoglądowym i może absurdalnymi poleceniami próbować zastraszyć osoby zarządzające – mówi Łukasz Łuczak, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Dodaje, że w nowych przepisach nie ma katalogu przewinień, które mogą na skutek decyzji kuratora doprowadzić do zamknięcia placówki.
Obaw nie kryją też sami zainteresowani.
– Przestrzegamy prawa oświatowego i kurator nie ma podstaw do tego, aby zamykać naszą placówkę – mówi Anita Lachowicz, dyrektor Przedszkola Szczęśliwe Dzieci w Józefowie. – Ale ponieważ przepisy są niejasne, mógłby się przyczepić na przykład, że w naszej placówce nie ma krzyża.
Jej zdaniem rodzice przeglądają profile prywatnych szkół i przedszkoli oraz decydują się bądź nie na zapisanie swojego dziecka. Organ nadzoru pedagogicznego nie powinien w to wnikać.
– Jeśli kurator ma mi wydawać jakieś zalecenia lub polecenia, to chciałabym znać katalog ewentualnych przewinień, których nie możemy się dopuścić, aby uniknąć likwidacji placówki – dodaje.
Podobnego zdania są właściciele innych prywatnych placówek. Wiesława Górska, dyrektor Niepublicznej Medycznej Szkoły Policealnej w Stalowej Woli, mówi, że nowe przepisy to bat na prywatne szkoły i szkolnictwo policealne.
– Staramy się bardzo, aby jakość kształcenia była wysoka – dodaje. – Zapewniamy najlepszą kadrę i realizujemy tę samą podstawę programową, co publiczne szkoły. Mimo tego zaangażowania po wprowadzeniu nowych przepisów można próbować coś na nas znaleźć. Jesteśmy pozbawieni prawa do obrony – podsumowuje.©℗