Samorządy protestują przeciwko pozbawieniu ich subwencji rozwojowej w 2024 r. i odebraniu niektórym uzupełnienia dochodów z CIT. Ze względu na różnice zdań pod apelem nie podpisali się reprezentanci gmin wiejskich.
Przedstawiciele pięciu z sześciu organizacji tworzących obecnie stronę samorządową Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przekonują, że założenia projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2024 pogłębią proces destabilizacji finansów jednostek samorządu terytorialnego (JST). Z tą ogólną diagnozą zgadza się również Związek Gmin Wiejskich RP (ZGWRP), który jednak nie zdecydował się na podpisanie apelu. To pokłosie wewnętrznego sporu dotyczącego sposobu podziału rządowych „kroplówek” z ostatnich dwóch lat, które premiują najbiedniejsze samorządy. Gminy wiejskie widzą w nich szansę na wyrównanie wieloletnich zapóźnień, większe samorządy argumentują, że transfery są nieproporcjonalne do strat podatkowych.
Różnica zdań wśród samorządów
Przedstawiciele korporacji samorządowych, które podpisały się pod apelem, są zdziwieni decyzją ZGWRP. – Nie ma tam żadnego wątku, który by nas różnicował – subwencji rozwojowej nie dostaną wszyscy. To stanowisko nie odnosi się do sposobu rozdysponowania środków, ale do ich braku – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Reprezentanci gmin wiejskich podkreślają jednak, że chociaż obecny system finansowania samorządów pozbawia je samodzielności, ograniczając znaczenie dochodów własnych, to jednak położenie nacisku na wyrównanie szans rozwojowych w biedniejszych częściach kraju jest konieczne.
– Mówiliśmy, że możemy się podpisać wszystkimi kończynami pod tym, że został rozmontowany system dochodów JST, ale nie ma naszej zgody na powtórzenie mechanizmu, który funkcjonował przez 20 lat – komentuje Leszek Świętalski z ZGWRP i wylicza, że miasta pokryte są w 100 proc. kanalizacją, a w gminach wiejskich ten odsetek to zaledwie 37 proc., do tego 18 proc. gospodarstw nie ma dostępu do wody pitnej, a 50 proc. dróg gminnych pozostaje nieutwardzonych. – Wiadomo, że gminy wiejskie zostały potraktowane trochę lepiej przy ostatnich rekompensatach za utracone dochody, więc być może trochę inaczej patrzą na swoją sytuację dochodową w tym momencie – podkreśla Grzegorz Cichy z Unii Miasteczek Polskich.
Brak subwencji rozwojowej
Część rozwojowa subwencji ogólnej według założeń sprzed dwóch lat miała systemowo rekompensować samorządom ubytki finansowe związane z wejściem w życie pierwszej wersji Polskiego Ładu (PŁ) i została wpisana do ustawy z 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2267).
– Sama koncepcja tej subwencji budziła kontrowersje, zwłaszcza wśród dużych miast, gdyż po pierwsze nie rekompensowała w pełni ubytków w dochodach, a po drugie sposób jej podziału pomiędzy poszczególne samorządy nie miał bezpośredniego związku z ubytkami tych samorządów – przypomina Piotr Husejko, skarbnik Poznania. Jeszcze w grudniu 2021 r. samorządy otrzymały jednak jednorazowo 8 mld zł, natomiast na 2023 r. zagwarantowano im z tytułu subwencji rozwojowej 3 mld zł. Po obniżce PIT z 17 do 12 proc. (druga wersja PŁ) dodatkowo rząd miał dosypać JST 10,3 mld zł. Ostatecznie te dwie rekompensaty zastąpiono transferem w 2022 r. na kwotę 13,7 mld zł. Z kolei w tym roku, choć pierwotnie zapowiadano, że nie będzie już dodatkowego przelewu, Ministerstwo Finansów wyliczyło rekompensatę na ok. 13 mld zł (całość „kroplówki” wynosi 14 mld zł, ale 935 mln zł przeznaczono na nagrody specjalne dla nauczycieli, a 148 mln zł na zwiększenie odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych dla nauczycieli). – Zgodnie z zapowiedzią pana ministra Skuzy trafiła już do nas pierwsza rata z subwencji – 1/3. Możemy wprowadzać te pieniądze do budżetu i przeznaczać na przetargi, inwestycje czy wydatki bieżące, bo i takie sytuacje się zdarzają – mówi Grzegorz Cichy.
Brak subwencji rozwojowej również w przyszłym roku rząd tłumaczy rosnącymi wydatkami państwa w obszarze bezpieczeństwa, ale również wzrostem wpływów JST z podatków w 2024 r. W przypadku PIT będzie to 72,9 mld zł (+ 39,9 proc. rok do roku), a w przypadku CIT – 26,4 mld zł (+ 20,9 proc.). „Przywołany w uzasadnieniu projektu ustawy prognozowany na 2024 r. wzrost dochodów samorządów z udziałów we wpływach z PIT i CIT ma charakter przede wszystkim inflacyjny, a rzeczywista wartość sumy dochodów samorządów z tych źródeł w 2024 r. jest w cenach stałych znacząco niższa niż w latach 2020 i 2021” – argumentują samorządy w piśmie, podkreślając jednocześnie, że brak systemowych rozwiązań finansowania JST uniemożliwia racjonalne planowanie budżetów i przygotowanie modeli finansowania nowych inwestycji w obecnej perspektywie finansowej UE.
Wyrównanie CIT nie dla wszystkich
Dodatkowo 2024 to pierwszy rok, w którym zadziała mechanizm rozliczenia dochodów z PIT i CIT za 2022 r. – Ponieważ faktycznie zrealizowane dochody za 2022 r. okazały się wyższe od tych prognozowanych, a następnie przekazywanych przez Ministerstwo Finansów (dotyczy to przede wszystkim dochodów z CIT), w 2024 r. odpowiednia rekompensata ma być przekazana samorządom – tłumaczy Piotr Husejko.
W ustawie okołobudżetowej rząd proponuje jednak dodatkowe kryteria wypłaty tych pieniędzy. Nie dostaną ich samorządy, które spełnią łącznie trzy warunki: średnioroczny wzrost ich dochodów z CIT w latach 2020–2021 jest wyższy niż 20 proc.; planowane na 2024 r. dochody z PIT i CIT są wyższe o co najmniej 100 proc. w porównaniu z 2020 r. oraz wskaźnik dochodów podatkowych wyliczany na 2024 r. jest wyższy od 110 proc. średniego wskaźnika dla danej grupy JST. – Analiza zaproponowanych kryteriów wskazuje, że pozbawione rekompensaty mogą być samorządy o dużym udziale dochodów z CIT w strukturze dochodów własnych, co by wskazywało na niektóre województwa, generalnie te o wyższej dochodowości – ocenia Piotr Husejko. ©℗