Planowanie i zagospodarowanie przestrzenne to zapewne jedna z najbardziej problematycznych części prawa. Żeby nie szukać głębiej – z takimi problemami mamy do czynienia już od czasów po drugiej wojnie światowej.
W konsekwencji regularnie, mniej więcej co kilkanaście lat, ustawa dotycząca planowania przestrzennego ulegała zmianie. Tak jest do dzisiaj. Wciąż wiele problemów nie jest ostatecznie rozwiązanych, a ewentualna – podejmowana przez ustawodawcę – ich naprawa może się okazać jeszcze gorsza w skutkach od samej choroby.
Obecnie w planowaniu przestrzennym możemy wskazać następujące, budzące poważne wątpliwości kwestie:
– nieprecyzyjność wielu terminów i zasad,
– brak dostatecznej ochrony zasady ładu przestrzennego,
– brak hierarchiczności systemu planowania przestrzennego,
– opieranie zbyt wielu rozstrzygnięć przestrzennych na bardzo subiektywnych decyzjach administracyjnych,
– niejasność wielu postanowień zawartych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.
Oczywiście przy okazji pojawia się dużo innych ważnych kwestii. Niektóre z nich sprowadzają się do wyjaśnienia nieprecyzyjnych przepisów obowiązującej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Inne dotyczą szerszych problemów. Przykładem mogą być kwestie rewitalizacji, ochrony krajobrazu, jak również zagospodarowania obszarów metropolitalnych.
Ustawodawca wybrał ostatnio taki kierunek wprowadzania zmian, w którym nie naprawia braków systemu planowania przestrzennego, ale niejako próbuje dołączyć do dotychczasowego brzmienia ustawy rozwiązania nowych zagadnień. Przejawem powyższego mogą być nowe, zawarte w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym regulacje związane z wyżej wymienionymi problemami.
Intencje ustawodawcy na pewno były dobre. Nie budzi wątpliwości to, że rewitalizacja, ochrona krajobrazu, obszary funkcjonalne czy też obszary metropolitalne to ważne kwestie. Problem polega na czym innym. Duża część nowych przepisów sprawia wrażenie takich na siłę przyszytych do ustawy. Pisane były z trochę innej perspektywy niż sama ustawa. Wprowadzają wiele nowych instytucji i rozwiązań. Przykładowo można wskazać na:
– nowe, szerokie (i niejasne) podstawy przygotowywania studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego wynikające z ustawy o rewitalizacji,
– miejscowy plan rewitalizacji,
– studium metropolitalne,
– wojewódzki audyt krajobrazowy,
– gminną uchwałę krajobrazową.
Do tej pory założenia ustawodawcy były w miarę jasne. Na poziomie krajowym i regionalnym mamy koncepcję przestrzennego zagospodarowania kraju i plan zagospodarowania przestrzennego województwa, a na poziomie gminnym – studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Teraz doszło kilka nowych dokumentów, każdy związany z konkretną szczegółową perspektywą. Z jednej strony zapewne dzięki nim można będzie mocniej realizować założone przez ustawodawcę cele. Jednak z drugiej strony rola poszczególnych aktów planowania przestrzennego budzi liczne wątpliwości. Pojawia się coraz więcej pytań na temat procedur ich wdrażania i współdziałania z innymi aktami polityki przestrzennej. Można się zastanawiać nad tym, czy dokumentów tych nie jest zbyt dużo, czy odpowiednie jest rozwiązanie, aby każdy ważny temat przestrzenny miał w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym swój własny dokument. Dokument, dodajmy, który nie może być oderwany od całego systemu, ale musi być z nim współzależny.
Takie działanie ustawodawcy należy uznać w dłuższej perspektywie za szkodliwe, wprowadzające coraz większy chaos w regulacjach prawnych. Pytanie, czy nie lepsza okazałaby się modyfikacja istniejących instrumentów planowania przestrzennego lub też – co jest trudniejsze, ale chyba potrzebne – opracowanie regulacji przestrzennych od nowa. Rozwiązanie problemów nie może oznaczać dodania do istniejących regulacji nowego dokumentu i jeszcze większego zagmatwania przepisów. Należy mieć nadzieję, że ostatnie zmiany przepisów z zakresu planowania przestrzennego nie będą w podobny sposób kontynuowane w dalszej działalności ustawodawcy.