Rząd już dzisiaj wie, że zrealizowanie do końca 2020 r. unijnych wymogów dotyczących odzyskiwania odpadów jest niemożliwe. Nie ma jednak pomysłu, jak to zmienić.
Polska nadal nie radzi sobie z odpadami / Dziennik Gazeta Prawna
Przynajmniej 50 proc. odpadów takich jak papier, szkło, metal czy tworzywa sztuczne powinno być poddawanych recyklingowi, nie więcej niż 35 proc. śmieci może być składowanych na wysypiskach – to tylko niektóre wymogi unijne, które Polska musi zrealizować do końca 2020 r. Jednak osiągnięcie tych celów stoi pod dużym znakiem zapytania. Takie wnioski płyną z aktualizacji Krajowego Planu Gospodarki Odpadami (KPGO), którą przygotowało Ministerstwo Środowiska.
– Trzeba powiedzieć wprost, że przy obecnym modelu gospodarki odpadami nie ma szans, aby zrealizować unijne wytyczne – stwierdza Michał Paca, ekspert branży gospodarki odpadami.
Brak alternatywy
W ich osiągnięciu miała pomóc nowelizacja ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1399 ze zm.), która pieczę nad systemem gospodarowania odpadami powierzyła gminom. Jednak okazuje się, że nie zahamowała niekorzystnych zjawisk – liczba nielegalnych wysypisk nadal rośnie, a segregowane odpady trafiają na składowiska zamiast do recyklingu (patrz infografika).
– Dane niepokoją, ponieważ rewolucja śmieciowa miała ograniczyć takie sytuacje – przypomina prof. Zbigniew Grzymała, kierownik Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. I wskazuje, jakie błędy popełniono. – Duża część gmin traktuje gospodarowanie odpadami jako uciążliwy obowiązek, który jest dodatkowym problemem, a nie płyną z tego tytułu żadne korzyści. Nie ma więc motywacji, aby właściwie zająć się tym zadaniem – dodaje prof. Zbigniew Grzymała.
W jego ocenie w niektórych gminach zabrakło ekonomicznego podejścia.
– Coraz więcej ekspertów dochodzi do wniosku, że błędem było wprowadzenie obowiązkowego wyłaniania w drodze przetargów przez gminy firm, które będą odbierały odpady komunalne. Może lepiej byłoby, gdy to zadanie mogły zlecać własnym przedsiębiorstwom – zastanawia się prof. Zbigniew Grzymała. – Z jednej strony wolny rynek miał spowodować większą konkurencję między firmami odbierającymi odpady. Tymczasem okazało się, że w Polsce tak to nie zadziałało i ceny za odbiór śmieci rosną, a jakość usług wcale się nie poprawiła – wyjaśnia.
6 mln zł na świadomość
– Nie ma alternatywny dla obecnego systemu zarządzania gospodarką odpadami. Pomysł, aby przekazać je w ręce gmin, jest dobry. Zastąpił on bowiem system restrykcyjny, który był nieskuteczny i jedynie nastawiony na karanie, np. za wywożenie śmieci do lasu. Mieszkańcom brakuje jednak wiedzy na temat korzyści. Dlatego ważna jest edukacja i informacja – uważa Tadeusz Arkit, poseł PO, przewodniczący sejmowej podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami.
Podnoszenie świadomości mieszkańców to też plan Ministerstwo Środowiska, który wskazuje w KPGO. Wylicza w nim, jakie działania w najbliższych latach trzeba podjąć, aby zbliżyć się do zrealizowania celów unijnej dyrektywy. W przypadku odpadów komunalnych skupi się przede wszystkim na przeprowadzeniu ogólnopolskiej kampanii informacyjno-edukacyjnej na temat postępowania z odpadami. Opracuje też zalecenia dla gmin. Przeznaczy na to łącznie 6 mln zł.
– Edukacja jest oczywiście ważna. Bardzo szybko jednak moglibyśmy osiągnąć unijne cele, upraszczając obecny system, który jest zbyt skomplikowany dla obywateli. Gubią się w nim, a to zniechęca do segregowania śmieci – przekonuje Michał Paca.
W jego ocenie wystarczyłoby, aby mieszkańcy dzielili śmieci tylko na dwie frakcje, a nie kilka, jak jest obecnie. – Wystarczy wydzielić sekcję mokrą, czyli resztki żywności. A reszta trafiałaby do sortowni. Wtedy bardzo szybko wzrósłby wskaźnik odpadów, które są poddawane recyklingowi. Zmalałaby również liczba tych składowanych na wysypiskach. Sekcja mokra byłaby przeznaczana na kompost. Takie rozwiązania funkcjonują w innych krajach, które odnoszą bardzo dobre efekty w tej dziedzinie – wyjaśnia Michał Paca.
Uważa również, że mieszkańcom powinno nie opłacać się nie segregować śmieci. – Obecnie różnice w stawkach za wywóz odpadów selekcjonowanych i nieselekcjonowanych nie są wysokie, a powinna być między nimi trzykrotna różnica. Ponadto nie ma narzędzi do karania mieszkańców za to, że deklarują, iż będą śmieci segregować, a tego nie robią. Mandaty nie przynoszą efektów – podkreśla Michał Paca.