W czerwcu br. zakończyły się konsultacje Zintegrowanego Programu Rewitalizacji, który jeszcze tej jesieni zostanie przedłożony do akceptacji Radzie m.st. Warszawy. Już dzisiaj wiadomo, że będzie to pierwszy tej skali program w historii warszawskiego samorządu. Będzie tak nie tylko ze względu na budżet w wysokości prawie 1,5 mld zł, jaki wymieniała prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, zapowiadając głębokie zmiany w prawobrzeżnej Warszawie. Po raz pierwszy w tak dużym stopniu udało się zintegrować jednocześnie szereg miejskich polityk i określić kierunek rozwoju na kilka najbliższych lat.

Po wielomiliardowych inwestycjach w Warszawie kwota przeznaczona na rewitalizację dalej budzi respekt. Niemniej nie tylko w złotówkach tkwi wyzwanie. Po raz pierwszy udało się rzeczywiście opisać szeroki wachlarz instrumentów, jakimi mogą dysponować polskie samorządy w radzeniu sobie z zapaścią społeczno-gospodarczą, która występuje w określonych rejonach, nie tylko w Polsce. Opracowanie programu zbiegło się w czasie z kolejnymi etapami przygotowania projektu ustawy o rewitalizacji. Już dziś wiadomo, że ustawa jeszcze rozszerzy katalog tych instrumentów. I bardzo dobrze, bo im więcej swobody w działaniu na poziomie lokalnym, tym władze miast będą mogły lepiej planować ich rozwój. Nam udało się już dziś zidentyfikować ich sporo.
Pieniądze to nie wszystko
Jednym z wyzwań, z jakim musieliśmy się zmierzyć podczas trwających od 2013 r. rozmów z mieszkańcami, było przekonanie, że „rewitalizacja” to nie worek z pieniędzmi – niewysychające źródło finansowania chodników, fasad kamienic i „nowej zabudowy”. Niestety taki pogląd wciąż dominuje w wielu miastach. Owszem, ja również nie wyobrażam sobie rewitalizacji bez zmiany estetycznej w zdegradowanych częściach miasta, ale nie powinna się ona tylko do tego ograniczać. W centrum zainteresowania rewitalizacji muszą być człowiek i jego potrzeby w lokalnym otoczeniu. Warszawska Praga dzisiaj koncentruje jak w soczewce wiele nie tylko stołecznych problemów, do których należą: słaba dostępność komunikacyjna (choć druga linia metra to znacząco poprawiła), stereotypy dotyczące bezpieczeństwa, starzejące się społeczeństwo czy nagromadzenie problemów społecznych. Dlatego w dużym planie finansowym proponowanym dla Pragi ważnym elementem jest poprawa warunków życia w trzech dzielnicach objętych programem. Jednym z efektów będzie podłączenie do sieci miejskiej prawie 5 tys. mieszkań oraz wyremontowanie 3,5 tys., bo ciężko rozmawiać o wyjściu z trudnej sytuacji, gdy przychodzi płacić spore rachunki za prąd lub gdy nie posiada się we własnym mieszkaniu toalety. Żeby zrozumieć skalę problemów, z jakimi się mierzymy, warto wrócić do 2007 r. Wówczas jedynie kilka kamienic na Pradze było podłączonych do sieci cieplnej, dziś ta liczba wzrosła kilkukrotnie, a w ciągu najbliższych siedmiu lat chcemy podłączyć wszystkie miejskie budynki, które są w jej zasięgu. Kiedy Hanna Gronkiewicz-Waltz obejmowała urząd prezydenta po raz pierwszy, 7 tys. mieszkań nie miało łazienki, toalety lub kuchni. Dziś tę liczbę udało się zmniejszyć o połowę. Teraz czas na wymazanie tej wstydliwej dla Warszawy statystyki.
Nowe mieszkania
Warunki mieszkaniowe to nie tylko zniszczone mieszkania, które wymagają remontów. Ponad pół miliarda (częściowo z budżetu, a częściowo ze środków BGK) chcemy zainwestować w nowe budownictwo czynszowe, którego wciąż brakuje w Warszawie nie tylko dla osób młodych, ale również seniorów. Ponieważ miasto jest szczególnym inwestorem, w pierwszej kolejności czynszówki powstaną w modernizowanych kompleksowo kamienicach. Nie jest to najtańsze rozwiązanie, ale dzięki temu ratujemy sporo zabytkowych kamienic, bez których Praga nie miałaby swojego unikatowego charakteru.
Na koniec celowo zostawiłem kwestię bodajże w samym programie najważniejszą – tzw. projekty miękkie. Pod tym pojęciem kryje się to, co często jest nienamacalne, a niekiedy ważniejsze niż niejeden chodnik czy kamienica. To między innymi realizowany od 2012 roku pilotażowy projekt (oficjalna nazwa to Lokalny system wsparcia) obejmujący wiele działań adresowanych do dzieci i młodzieży, by pokazać im, jak lepiej radzić sobie w przyszłym dorosłym życiu, dać im alternatywę do przesyconego grami wirtualnego świata i ustrzec przed pokusami, które niestety są szybkim skrótem do większości problemów współczesnego wieku dojrzewania. Efekt przerósł nasze oczekiwania. Dzięki zaangażowaniu lokalnych organizacji, placówek szkolnych i niektórych parafii udało się poprawić wyniki w nauce całkiem sporej części praskiej młodzieży, wielu młodych warszawiaków odkryło w sobie nowe talenty dzięki aktywności poza szkolnymi murami. To, co wydaje się normalnością, dla wielu z nich jest momentem, w którym przerywają dziedziczone pokoleniami problemy społeczne.
Miejsca pracy
Kiedyś Pragę pokochali rzemieślnicy, potem artyści. Dzisiaj, po otwarciu centralnego odcinka II linii metra, diametralnie odmieniła się dostępność tej części miasta. To poważna dźwignia rozwojowa, ale też niestety zagrożenie dla „lokalności”, którą zawsze warto chronić w rewitalizacji. Dokładnie rok temu wspólnie z warszawskim oddziałem Stowarzyszenia Architektów RP zorganizowaliśmy specjalny warsztat, do którego zaprosiliśmy architektów, socjologów i ekonomistów. Zadaliśmy sobie pytania o to, jak stworzyć miejsca pracy w tym rejonie miasta. Jak kompleksowo podejść do ulicy jako przestrzeni, która jest w stanie zaoferować więcej niż tylko funkcję komunikacyjną. Z kilku nagrodzonych wówczas prac udało nam się zbudować kompleksowy program, który obejmuje inwestycje w kulturę (od dużej Sinfonii Varsovii po lokalne centra kultury i aktywności dla mieszkańców), centra lokalne, tj. bazar Różyckiego, dedykowane młodym firmom centra kreatywności, jak powstające już obecnie na Targowej 56. Jednak to, co dla mnie najbardziej wartościowe, to perspektywa specjalnych regulacji i odpowiedniej polityki właścicielskiej. Przepisy lokalne pozwolą na lepsze doprecyzowanie np. funkcji poszczególnych ulic, a specjalne „programy zachęt” skłonią interesujące nas branże do inwestowania właśnie w tym rejonie miasta. Do tego dochodzi odpowiednia polityka właścicielska dotycząca kilkuset miejskich lokali użytkowych, którymi miasto dysponuje w tym rejonie. To wszystko w połączeniu z odpowiednią przemianą miejskiej przestrzeni pozwoli uzyskać trwałą zmianę. Zmianę, na jaką wszyscy czekamy. Praga ma uzyskać śródmiejski charakter i zmienić swoje stereotypowe oblicze.
Tym, co najbardziej nieocenione w rewitalizacji, jest czas. Procesy przemian muszą trwać. Najgorsze przykłady, jakie przyszło mi oglądać w zachodniej Europie, to programy, które trwały zbyt krótko. Nasze miasta budowane przez setki lat terapię szokową znoszą niestety niezbyt dobrze. Dlatego zawsze apeluję o powściągliwość i odwołuję się do słynnego amerykańskiego powiedzenia: „Good things take time”.